sobota, 26 listopada 2016

Rozdział 34 - Przyłapani

(Twoja perspektywa - Baekhyun) 

Ciemność snu spowijała twoje powieki powodując dookoła Ciebie mrok, a nieznana miękkość do której przylegałaś swoim zmarzniętym ciałem sprawiała, że nie chciałaś się tym bardziej wybudzić. Unosiłaś się raz do góry, raz na dół, jakbyś znajdowała się na
 łódce, która kołysała Cię niczym kołysanka.
Czując jak dreszcz przelatuje Ci po karku przytuliłaś się bardziej do źródła ciepła, a ono także obleciało twoje plecy.
- Ej, co oni odwalają?
Drgnęłaś na dźwięk znajomego głosu, jednak nie otworzyłaś oczu.
Może tylko Ci się zdawało?
- Wyglądają jak dwie, przyssane do siebie pijawki.
Kolejny znajomy głos.
- To w pewnym sensie słodkie.
Trzeci.
Motywując się do wstania i pokonania swojego lenistwa otworzyłaś oczy, lecz zaraz je szybko przymrużyłaś, bo blask słońca Ci to uniemożliwił.
Gdy twój wzrok przystosował się już do światła, ujrzałaś przed sobą trzy zamazane postury, które z czasem się wyostrzały.
Xiumin, Sehun oraz Chen stali nad Tobą, i z wielkim zaciekawieniem Ci się przyglądali.
Ziewając zmęczona obrzuciłaś ich wzrokiem, ale dalej się nie podniosłaś z łóżka.
- Nie macie nic lepszego do roboty?
- Chcieliśmy Cię obudzić - odparł spokojnie Xiumin i pokazał w twoją stronę palcem. - Tak na marginesie, to fajny masz materac.
Materac? Na początku całkowicie zmieszana jego słowami nie wiedziałaś o co mu chodziło, więc idąc wzrokiem za śladem jego palca spojrzałaś gdzieś w bok i wtedy zamarłaś.
Jak gdyby nigdy nic leżałaś sobie obok Byun Baekhyuna wtulona w jego klatkę piersiową, a ten z wielkim bananem na ustach i nie zawadzając nikomu, spokojnie sobie spał.
Podniosłaś się od razu do siadu i z przerażeniem w oczach oraz zawstydzeniem na twarzy zdałaś sobie sprawę, że nie jesteś w swoim pokoju tylko w salonie na kanapie, a ta "ciepła miękkość" w twoim śnie to nie poduszka, tylko właśnie Byun. Dopiero wtedy do Ciebie dotarło jak się tu znalazłaś i co się wczoraj wydarzyło, że dzisiaj leżeliście obok siebie.


- Cholera - syknął i wyciągając pusty patyczek z ust, rzucił go gdzieś na stół.
- Coś się stało? - zapytałaś cicho, a ten się do Ciebie jeszcze bardziej przysunął.
- Skończyło się, to się stało.
Odwróciłaś się lekko sprawiając, że siedzieliście teraz naprzeciwko siebie.
Wydawał się niecierpliwy, niespokojny, co chwilę na coś spoglądał, jakby się śpieszył.
Jakby miało mu coś uciec.
- W kuchni masz więcej - pokazałaś palcem na paczkę słodyczy, ale on od razu zaprzeczył.
- Jestem dość wybredny - powiedział, a ty nie miałaś pojęcia o czym mówił.
- To znaczy?
- Nie ma tam tego smaku, którego chcę - dopowiedział szeptem, nim całkowicie się do Ciebie przysunął i wtedy poczułaś to, na co tak długo czekałaś.
Jego ciepłe usta na twoich.


Zepchnęłaś śpiącego Koreańczyka na podłogę, a ten automatycznie się budząc rozglądał się to na prawo to na lewo z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Co się stało?! - krzyknął sam do siebie i spojrzał na trzech chłopaków. - Czemu wy tu jesteście?
Przeniósł wzrok w twoją stronę.
- I czemu ty jesteś taka zarumieniona?!
- Musieliście się wczoraj nieźle bawić, co? - zachichotał Sehun, a Baekhyun zmieszany uniósł jedną brew ku górze.
- Bawić? - powtórzył, zerkając na Ciebie i on także dopiero w tamtej chwili zorientował się co się dookoła niego dzieje, bo ujrzałaś jak jego policzki oraz uszy delikatnie się czerwienią.
Szybko wstał z podłogi i popychając całą, ciągle śmiejącą się trójkę Koreańczyków zaczął ich wyganiać z domku.
- Nudzi wam się?! Idźcie znaleźć se coś do roboty!
- Już nie bądź taki wstydliwy - parsknął Chen.
- Pewnie robiliście już gorsze rzecz..
- Sehun wynocha! - krzyknął głośniej, a chłopcy jeszcze bardziej zarechotali.
Po chwili jednak udało mu się wypchnąć ich z mieszkania, a między waszą dwójką zapanowała cisza.
Nie chciałaś na niego zerkać, ale twoje oczy jakby same zwróciły się w jego stronę. Stał oparty plecami o drzwi wlepiając swój wzrok w ziemię, jakby chciał uspokoić swoje myśli.
Byłaś okropnie ciekawa co mu teraz siedziało w tej głowie. O czym myślał, co ma zamiar zrobić, co chce powiedzieć..
- O! - zaczął nagle patrząc na swój t-shirt. Złapał za jego górną część, by zaraz na Ciebie spojrzeć. - obśliniłaś mi bluzkę.
- Czy ty czasami przestajesz żartować?! - oburzyłaś się rzucając pobliską poduszką w jego twarz, ten jednak w ostatnim momencie ją złapał i szeroko się do Ciebie uśmiechnął.
- Pomyślmy.. - pogłaskał się po niewidzialnej brodzie, chwilę się zastanowił i puścił Ci oczko. - Raczej nie. 

Przewróciłaś oczami.
- Tak lubiłem tą bluzkę.. - westchnął teatralnie.
- Przecież to tylko ślina, nic jej nie jest - burknęłaś. - Chora na nic nie jestem, żebyś musiał spisywać ją na straty. 

- Żartujesz? - wypalił nagle jakby urażony. - Zrobię jej ołtarzyk.
Parsknęłaś głośno.
- Psychofan.
- Ja? - uniósł roześmiany jedną brew. - To ty jesteś psychofanką.
Zamrugałaś zdziwiona.
- A to niby czemu? 

- Widziałem twoją historię przeglądania w laptopie - uśmiechnął się dumny z siebie. - Skarbie, jak chciałaś się coś o mnie dowiedzieć, trzeba było się zapytać - powiedział szyderczo, a tobie zapulsowała żyłka i nawet nie zwróciłaś uwagi, że zwrócił się do Ciebie "skarbie".
- Kiedy tyś to zrobił?!
- Jak dałaś mi kiedyś swojego laptopa.




- Jeśli chcesz w mojej torbie jest laptop - zobaczyłaś jak w jego oczach iskierki. Stłumiłaś śmiech. - Pobaw się jeżeli chcesz. 
- Dzięki!


- Wstydziłbyś się - obróciłaś głowę żeby zatuszować swoje zażenowanie.
- Ja? - pokazał na siebie palcem. - To ty miałaś całą historię w komputerze ze mną, psychofanko.
- Stalker - podsumowałaś go.
- I tak mnie kochasz - wypalił szczerząc się do Ciebie.
Byłaś pewna, że po wczorajszym dniu będzie używał tego argumentu za każdym razem jak będziecie się w jakiś sposób ze sobą kłócić, a najbardziej denerwowało Cię w tym to, że był w 100% pewny swoich słów.
No i miał rację.
- A teraz chodź na górę - podszedł do Ciebie i wyciągając swoją dłoń w twoją stronę, pomógł Ci wstać z kanapy.
- Czemu na górę? - zdziwiłaś się. - Nie lepiej najpierw zjeść śniadanie?
- Jeżeli nie chcesz ratować swojej przyjaciółki, to możemy zostać tu.
O czym on gadał?
- Ratować? - powtórzyłaś po nim. - A to niby przed czym?
- Bo wiesz.. - przybliżył swoje usta do twojego ucha. - Kiedy my sobie tutaj razem smacznie spaliśmy, ona z Yeolem została sama u góry.
Od jego szeptu od razu przebiegł Ci dreszcz po całych plecach.
- No i co? - wzruszyłaś bezinteresownie ramionami. - Przecież są w innych pokojach.
- Tego nie byłbym taki pewien - wyprostował się uśmiechnięty, a ty nie miałaś pojęcia o czym mówił.
- To znaczy?
- Jak wychodziłem wczoraj w nocy do Ciebie, to ona była u nas w pokoju.
No chyba żartujecie.
- I wątpię, żeby Yeol ją tak łatwo wypuścił - uśmiechnął się bezczelnie. - Jeśli wiesz co ma na myśli.
Bez słowa zaczęłaś iść w stronę schodów prowadzonych na górę i nawet nie zwracałaś uwagi na głośny śmiech Baekhyuna za swoimi plecami.
- A ty gdzie idziesz? - krzyknął roześmiany.
- Jak to gdzie? - burknęłaś wkurzona pod nosem nawet się za nim nie oglądając. - Idę zabić tego człowieka.






(perspektywa Chanyeola)


Spoglądałem na śpiącą przy moim boku dziewczynę, której śniło się chyba coś miłego, bo co chwilę na jej twarzy widniał delikatny uśmiech.
Był ranek, a przynajmniej można było tak powiedzieć, bo było już grubo po 13, ale kto nie lubił sobie dłużej pospać.
Tym bardziej jak twoja dziewczyna lepi Ci się do ramienia.
Nie chciałem wstawać, co to to nie. Jak dla mnie mogłem przeleżeć tak z nią cały dzień. 

Widząc jej spokojną, śpiącą twarz uśmiechnąłem się rozczulająco i odsłoniłem jej czoło, gdyż parę kosmyków jej włosów je przykrywało.
Nie miałem jednak tego szczęścia by nacieszyć się dziewczyną, bo usłyszałem głośny odgłos kroków dobiegający z korytarza. 
Mając najgorsze opcje w głowie, lekko zmieszany przełknąłem ślinę.
W tamtym momencie drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem, a ja jak oparzony podniosłem się z łóżka. 
Dziewczyna obok mnie jednak dalej spała. 
Widząc stojących w przejściu Baekhyuna  z __________(imię przyjaciółki), delikatnie się uśmiechnąłem chcąc złagodzić sytuację, bo wiedziałem jak to musiało wyglądać z ich perspektywy. 
Koreańczyk stał i powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem, a jego oczy mówiły "nieźle chłopie". Blondynka obok niego, której reakcji bałem się najbardziej  stała jak gdyby nigdy nic i z pustką w oczach wgapiała się we mnie za pewnie o czymś dogłębnie myśląc. 
Zapewne jak mnie zabić. 
- "Jestem trupem" - powiedziałem sam do siebie w myślach, a Byun jakby je odczytując nie umiał się już powstrzymać i wybuchnął głośnym śmiechem. 
- No nieźle się bawiliście jak nas nie było! - krzyknął i nie wiedzieć czemu cieszył się jak głupi do sera. Poczułem delikatne drgnięcie po mojej prawej stronie, automatycznie przeniosłem wzrok w tamto miejsce i ujrzałem jak śpiąca do tej pory dziewczyna z zainteresowaniem nas słucha.
Lekko zdezorientowana tym co się dookoła niej dzieje, spoglądała swoimi zaspanymi jeszcze oczami to na mnie, to na stojącą przy drzwiach dwójkę. 
Baek ciągle się śmiał, za to dziewczyna obok dalej wgapiała w nas bez żadnych emocji na twarzy. 
Zauważyłem jak lekko zjeżdża wzrokiem na piżamę od zaspanej dziewczyny, a ja zdałem sobie sprawę na co tak na prawdę patrzyła. Były to bowiem malinki, które wczoraj zostawiłem na jej całym dekolcie, szyi i obojczykach. 
Kaszlnąłem pod nosem dając jej znak, żeby choć trochę się zakryła kołdrą, a ta od razu wyczuwając o co mi chodzi zrobiła to co chciałem, czerwieniąc się przy tym jak burak. 
- To nie tak! - krzyknęła zachrypniętym głosem. - Zrobię śniadanie - wtrąciła się dziewczyna i po prostu wyszła z pokoju, w którym od razu zapanowała cisza.
Moja dziewczyna także wstała z łóżka i z zarumienioną twarzą wyminęła Baekhyuna, by zaraz potem wyjść z sypialni. 
- Pójdę się przebrać - szepnęła pod nosem i już jej nie było. 
Przeniosłem wzrok na Koreańczyka, który jako jedyny ze mną został, a ten bezczelnie wyszczerzył się w moją stronę. 
- Chcę znać szczegóły.






(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol) 



- Ja nie wierzę po prostu! - krzyknęłaś sama do siebie paradując w samej bieliźnie dookoła swojego pokoju. - Przecież ja im w oczy nie spojrzę!
Gdy przypominałaś sobie miny jakie parę minut temu zrobili Baekhyun z Twoją przyjaciółką po zobaczeniu Cię w łóżku Yeola, jedyne co chciałaś teraz zrobić, to zapaść się pod ziemię.
Weszłaś do łazienki i spoglądając na swoje odbicie w lustrze od razu co zauważyłaś, to twój dekolt pokryty czerwonymi plamkami.
Przejechałaś po nich dłonią wspominając wczorajsze wydarzenie z Chanyeolem i chcąc nie chcąc uśmiechnęłaś się pod nosem.
Nagle podskoczyłaś przerażona na głośny trzask drzwi i wyjrzałaś zza futryny.
Widząc swoją przyjaciółkę stojąca na środku pokoju przełknęłaś przerażona ślinę.
- Hej? - machnęłaś zawstydzona i bojąca się jej reakcji, ale ta tylko na Ciebie spojrzała od góry do dołu, a potem podeszła do jednej z szafek i zaczęła wyrzucać całą jej zawartość.
- C-Co ty robisz? - spytałaś przybliżając się do niej i obserwując jak powoli wyrzuca coraz to większe liczby swoich ubrań.
Gdy widocznie niczego nie znalazła w swoich rzeczach, zaczęła opróżniać twoją szafkę.
- Ej! - krzyknęłaś łapiąc swoje ubrania, które latały to na prawo to na lewo.
Starałaś się zrozumieć co miała na myśli, ale ją mało kiedy można było ogarnąć.
Kiedy w końcu wstała z bordowym golfem w rękach, rzuciła Ci go na twarz przez co nic nie widziałaś.
- Ubierz to - powiedziała jak gdyby nigdy nic, a ty jedyne co zrobiłaś to zamrugałaś zdziwiona.
- Czemu? - spytałaś i obleciałaś wzrokiem ubranie. - Jest gorąco, a mam ubrać golf?
- A chcesz, żeby wszyscy zobaczyli twoje malinki na szyi? - uniosła brew i o dziwo się uśmiechnęła, na co ty trochę zaniemówiłaś.
- Nie moja wina! - fuknęłaś udając obrażoną, ale tak naprawdę cieszyłaś się, że się na Ciebie nie złościła.
- Tak, tak - machnęła roześmiana ręką i podeszła do drzwi. - Idziemy zaraz do miasta po zakupy, bo dzisiaj chcemy zrobić grilla - oznajmiła.
- Może w końcu uda nam się go zrobić! - zaśmiałam się, a ona razem ze mną.
- Dlatego ubierz się i chodź na dół zjeść śniadanie - dodała i zniknęła za drzwiami zostawiając Cię samą.






(Twoja perspektywa - Baekhyun)


- O, już jesteś!
Słysząc głos Byuna wesoło się uśmiechnęłaś.
On i Chanyeol siedzieli przy stole i byli w trakcie jedzenia śniadania, które parę minut temu zrobiłaś.
- Co z nią? - spytał uszatek, a ty w tym momencie usiadłaś obok nich i zaczęłaś nakładać sobie jajecznicy na talerz.
- Zaraz przyjdzie - powiedziałaś. - Tylko się ubierze.
Nakładając sobie śniadanie na talerz, zaczęłaś powoli jeść mimo że nie byłaś już aż tak głodna. Od tego całego zamieszania z samego rana całkowicie straciłaś apetyt.
Po paru minutach zeszła do was dziewczyna, która tak jak planowałaś miała na sobie golf pod samą brodę. Widziałaś też, że była czerwona na twarzy, ale to pewnie przez zawstydzenie.
Albo przez ten golf, bo jakby nie patrzeć był upał.
Usiadła obok Yeola, na przeciwko Ciebie, a raper tylko przeleciał po niej wzrokiem od góry do dołu.
- A tobie to nie za ciepło czasem? - zapytał lekko rozbawiony, ale byłaś pewna, że domyślił się po co to wszystko, bo nagle przeniósł wzrok na Ciebie. - Po jakiego ona ubrała ten golf przy takiej temperaturze.
Nawet na niego nie zerkając kontynuowałaś jedzenie.
- Jeśli chcesz to niech idzie w bluzce z dekoltem - parsknęłaś. - Ale ty tłumaczysz reszcie skąd te czerwone plamy na jej szyi.
Widać, że go zatkało bo już nic nie powiedział. Spojrzał tylko na swoją dziewczynę przepraszającym wzrokiem, ale ta podnosząc go na duchu poklepała go po ramieniu, wesoło się przy tym uśmiechając.
Kiedy mieliście w końcu w spokoju dokończyć posiłek, siedzący obok Ciebie Baekhyun w pewnym momencie i bez żadnej przyczyny zaczął się śmiać. 

Twoja przyjaciółka patrzyła to na niego, to na mnie ze dziwieniem wymalowanym na twarzy.
Ja z resztą też. 

- Z czego ty się tak śmiejesz głupkowato?! - spytała z irytacją w głosie.
- Przypomniałem sobie twoją i _____ (twoje imię) minę, którą zrobiliście rano.
- Moją? - zapytała zdziwiona.
- No tak! - pokazał na nią swoim widelcem. - Wyglądałaś jakby Ci dziecko zabili, a ona jak..
- Podaj mi lepiej coś do picia - wtrąciła od razu zawstydzona dziewczyna, więc nie dane mu było dokończyć.
Najwidoczniej nie miała ona najmniejszej ochoty do tego wracać. Yeolowi było chyba wszystko jedno.
Baekhyun dalej podśmiewając się pod nosem, postanowił jednak posłuchać i nalać jej coś do picia jak prosiła.
Za bardzo się tym nie przejmując z powrotem wróciłam do jedzenia jajecznicy.
Czy ja ją dzisiaj w ogóle dokończę?
Omal nie dostałam zawału, gdy nagle poczułam lekki ciężar na głowie, a po ogarnięciu sytuacji zdałam sobie sprawę, że był to Byun który podparł swój podbródek o czubek mojej głowy.
- A ty coś chcesz, skarbie? - znowu ten jego niski głos i te cholerne ukłucie w sercu. 
"Skarbie" - pomyślałaś.
Ciekawe uczucie.
Z własnych przemyśleń wybił Cię oburzony głos chłopaka, który siedział obok twojej przyjaciółki.

- Aha, a ja to co, cień?! - wykrzyczał, a ty dziękowałaś Bogu, że chyba jakoś ominęłaś odpowiedzi.
- Dobra, to już wam wszystkim naleje.
I tak jak powiedział, tak zrobił.
Przestał opierać się o twoją głowę, dzięki czemu poczułaś ulgę, natomiast potem zaczął z szafki wiszącej na ścianie wyciągać szklanki do soku pomarańczowego.
Nagle drzwi od waszego domku otworzyły się na oścież, a przez nie wszedł Sehun, Kai i Chen.
- Puka się - wtrąciłaś zbierając wraz z ______ (imię przyjaciółki) talerze po śniadaniu.
- Ja jestem u siebie - wtrącił Sehun opierając się o framugę drzwi wejściowych.
- Nie był bym taki pewien. Tak w ogóle co się stało? - wtrącił Byun bo w sumie każdy się zdziwił, że tak nagle wparowali.
- Przyszliśmy po was! Idziemy już na te miasto, wszyscy czekają!
Wykrzyczał Chen, a twojej przyjaciółce aż szklanka wyślizgnęła się z rąk, ale na szczęście szybko ją złapała.
- Już?!
- No tak, jest już 14 przecież  - odezwał się Kai i najwidoczniej nie wierzył w to, że mogliśmy tak długo spać.
- Jak myśmy spali tak długo..
- Dajcie nam chwile! Zaraz będziemy gotowi, tylko musimy wziąć ze sobą kilka rzeczy!
Szybko odpowiedziałaś ponieważ spodziewałaś się wielkiego zamieszania z krzyczeniem w stylu "kto aż tyle śpi?!".
Trójka "gości" pomogła posprzątać po śniadaniu, kiedy ja i moja współlokatorka pobiegłyśmy do pokoju wziąć mały plecak, wrzucić do niego nasze portfele i już byłyśmy gotowe. Tak samo jak Byun i Chanyeol, którzy stali przed domkiem czekając na nas aby zamknąć drzwi, dołączyć do reszty i ruszyć na małą wycieczkę. 




(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)


- Nie mówiliście, że to będzie takie wielkie!  
Po wejściu do ogromnego sklepu oczy robiły Cię coraz większe gdy oglądałaś kolejne to półki, które były dokładnie posegregowane. 
- Bo my sami nie wiedzieliśmy - zaśmiał się zażenowany Suho.
Po jego minie byłaś pewna, że sam był zaskoczony. Z resztą kto by nie był po zobaczeniu tak wielkiego sklepu spożywczego w środku jakiegoś małego miasteczka. Od razu gdy wszyscy weszliście do środka, członkowie EXO rozbiegli się po sklepie zostawiając Ciebie i Twoją przyjaciółkę na środku sklepu.
Jak dzieci, naprawdę. Zachowują się jakby to był plac zabaw.
- Może też się rozdzielmy - zaproponowała dziewczyna obok Ciebie i sama biorąc czerwony koszyk, który stał niedaleko wejścia udała się w przeciwną stronę od Ciebie. - Tak kupimy więcej rzeczy.
Skinęłaś głową na znak, że się zgadzasz i robiąc jak ona skręciłaś w jeden z regałów z jedzeniem.
Mijałaś tak sama najpierw jedzenie dla zwierząt, potem nabiał, a zaraz potem jakieś kosmetyki i z tego wszystkiego westchnęłaś.
Jak miałaś coś kupić skoro nawet nie wiedziałaś co?
Jasne, jakieś jedzenie, ale to przecież każdy kupi.
Poszłaś dalej w głąb regałów zastanawiając się nad tym co powinnaś kupić, gdy nagle coś przykuło twoją uwagę.
Stanęłaś samotna przy lodówce w sklepie i z wzrokiem wbitym w parę kolorowych butelek, nagle do głowy przyszła Ci pewna myśl.
Gdzieś w oddali za innymi regałami słyszałaś wrzaski i śmiechy innych członków, ale ich zachowanie już Cię w ogóle nie ruszało, więc kompletnie zignorowałaś to, że zapewne teraz coś tłuką.
Wzięłaś w dłoń ciężką butelkę i zaczynając czytać jej nalepkę z tyłu nie zauważyłaś, że ktoś za tobą stał.
- O, tu jesteś.
Z sercem w gardle, odwróciłaś się na pięcie w tempie światła i licząc że nikt niczego nie zauważył, schowałaś butelkę za swoje plecy.
Widząc przed sobą najstarszego z EXO, Xiumina, mówiłaś sobie w myślach, że gorzej nie mogłaś trafić.
Chociaż mógłby to być Yeol, albo co gorzej twoja przyjaciółka.
To może nie jest tak źle?
- Co tam chowasz? - spytał starając się zajrzeć Ci za plecy, lecz ty byłaś szybsza.
- Nic! - odparłaś od razu, a ten spojrzał na lodówkę za tobą.
Na początku zdziwiony zamrugał jakby upewniał się czy dobrze widzi, ale potem na jego twarz wpadł szeroki uśmiech.
- Chcesz kupić alkohol? - uniósł jedną brew.
- Tak tylko oglądałam! - starałaś się wytłumaczyć, ale on nie wydawał się przekonany. - Dobra.. Pomyślałam, że skoro jesteśmy tu ostatni dzień, to czemu nie?
Zobaczyłaś jak kręci głową, a ty się speszyłaś.
- Wstydziłabyś się, wiesz? - zaśmiał się. - Ale to nie jest głupie - dodał, a ty od razu się rozchmurzyłaś.
- Serio?! 
Potwierdził.
Wziął od Ciebie ciężką butelkę, z zaciekawieniem na nią spojrzał, a potem na Ciebie.
- Nawet mam ciekawy plan.






(perspektywa Baekhyuna) 

Buszując po całym sklepie w poszukiwaniu rzeczy potrzebnych do dzisiejszego grilla, wraz z Yeolem znaleźliśmy się w dziale z chemikaliami, kosmetykami i innymi tego typu bzdetami.
- Weźmy kilka ręczników papierowych i ścierek - powiedział, a w dłoni trzymał parę niebieskich opakowań. - Jestem na sto procent pewny, że ktoś się pobrudzi.
- W sumie racja. Wszyscy z nas jedzą jak świnie - zaśmiałem się pod nosem przypominając sobie ile razy komuś coś się rozlało albo upadło na ubrania. 
Zabierając sam kilka rolek rozejrzałem się dookoła po półkach i moją uwagę przykuła jedna, bardzo ciekawa rzecz.
- Idziesz czy nie?! - krzyknął Yeol  za mną pośpieszając mnie, bo sam już zdążył pójść dalej.
Przez chwilę jeszcze wpatrywałem się na regał który mnie tak zainteresował,  po czym wziąłem jedno małe, czarne opakowanie i podbiegając do przyjaciela rzuciłem w niego ową rzeczą. 
- Masz. Następnym razem Ci się przyda - z wielkim uśmiechem na ustach podałem mu paczkę prezerwatyw i czekałem na jego reakcję.
Spodziewałem się po nim krzyku, bicia, czerwonej twarzy, ale się przeliczyłem, bo o dziwo ten bez żadnej większej emocji obracał opakowanie w dłoniach mo

- Serio myślałeś, że jestem taki głupi i sam ich już wcześniej nie kupiłem?
Kto by się spodziewał, że nasz Yoda zrobił się taki śmiały. Zaśmiałem się na jego nagłą pewność siebie, ale za chwile coś sobie uświadomiłem. 
- Czekaj - zacząłem. - To od kiedy ty masz takie plany?!
- A czy to ważne~
- Ej no wiesz co?! - oburzyłem się. - Jestem twoim najlepszym kumplem, a ty mnie tak odrzucasz!
Zauważyłem jak rozśmiany przewraca oczami i odrzuca w moją stronę prezerwatywy.
- Ty sobie je lepiej kup - zaśmiał się, a ja spojrzałem na niego jak na skończonego idiotę.
- Po jakiego ja?!
- Aha, ty nie masz dziewczyny czy jak? - uniósł jedną brew ku górze i ignorując mnie podszedł do innej półki.
- Ale my przecież dopiero parę dni -  nie dokończyłem, bo ten wszedł mi w słowo.
- Błagam, znam Cię! - raper odwrócił się do mnie z uśmiechem od ucha do ucha. - Pewnie myślałeś już o tym od dawna.
- No wiesz ty co! - krzyknąłem, a ten znowu się zaśmiał.
Burknąłem pod nosem.
Nie będzie mi wmawiał rzeczy, które se sam wymyślił. Chociaż prawdę mówiąc miał rac.. O czym ja w ogóle myślę?!
Nagle poczułem jak ktoś obejmuje mnie ramieniem.
- A wy co się tak drzecie na cały sklep?
Widząc stojącego obok mnie Suho, od razu zmierzyłem go wzrokiem.
- Nie twój interes.
Po moich krzykach razem z liderem przyszedł też najmłodszy, D.O i Chen, którzy gapili się na mnie choćby pierwszy raz widzieli mnie na oczy.
- Hyung czemu nie robisz zakupu.. - zaczął Sehun i zerknął na to co trzymam w dłoniach, a było to oczywiście te przeklęte, czarne opakowanie. - C-Czy to są..
- Boże, ale to już?! - krzyknął Chen, a D.O tylko mamrotał pod nosem jak mi nie wstyd.
- Wszyscy wiemy, że ty do spokojnych nie należysz, ale przecież.. - Suho chciał coś jeszcze widocznie powiedzieć, ale po moim morderczym wzroku na szczęście ugryzł się w język.
Walnąłem się dłonią w czoło żeby chodź trochę ogarnąć emocje, gdy na moje nieszczęście zauważyłem jak znajoma blond czupryna wysuwa się zza Chanyeola.
- Więcej was tu matka nie miała?
Po zobaczeniu mojej dziewczyny, która w rękach miała wielki koszyk z zakupami omal nie zemdlałem. Przecież jak któryś z nich się odezwie, to jestem trup. Niech spróbują..
- O, niezłe wyczucie czasu! - krzyknął Chanyeol w jej stronę, a ona ze zdziwienia lekko podskoczyła. - Byun chciał Ci coś pokaza..
- Tak chciałem, chciałem! - wlazłem mu w zdanie i podając po kryjomu prezerwatywy Sehunowi, pobiegłem do dziewczyny łapiąc ją od razu za rękę. - Ale w innym dziale! Takie pyszne ciastka!
Nie dając jej czasu na odpowiedź pociągnąłem ją jak najdalej od tej bandy, a tym bardziej od Yeola.
Byłem w stu procentach pewny, że odwdzięcza się za wparowanie rano do jego sypialni.
Szybko bez żadnego zastanowienia udałem się do stoiska ze słodyczami. Rozglądając i upewniając się czy któryś z chłopaków nie szedł za nami w celu zniszczenia mi życia, ułożyło mi kiedy nikogo nie zobaczyłem.
Dziewczyna zdziwiona moim zachowaniem puściła moją rękę i przyglądała się wysokiemu regałowi na którym leżało pełno słodkości. Począwszy od żelków po pierniczki i inne tego typu wypieki. Przyglądając się dziewczynie która szukała czegoś co by smakowało jej i reszcie wpadłem na pomysł. Wyciągnąłem swój telefon od razu włączając tylnią kamerę. Kierując sprzęt w jej stronę i wciskając przycisk robiący zdjęcie, co kilka sekund ponawiając moją czynność. 
- Co ty robisz? - przez ekran telefonu gdzie miałem włączony aparat, zobaczyłem jej zdziwioną minę.
- A robię Ci zdjęcia - odpowiedziałem z uśmiechem klikając przycisk dla kolejnej zdobyczy na mój telefon.
Ta natychmiast obróciła się do mnie tyłem i z wyrzutem zaczęła sięgać po opakowanie ciastek nad których wyborem zastanawiała się dopóki nie przyłapała mnie na "stalkowaniu" jakby to ona sama pewnie ujęła.
- Po jakiego są Ci potrzebne moje zdjęcia? Co ja jakaś modelka z magazynu?!
- Ah chciałbym~ - westchnąłem rozmarzony o widoku blondynki w jakieś ładnej sukience lub stroju kąpielowym..
Opanuj się Baekhyun.
Wracając na ziemię schowałem telefon do kieszeni ponieważ miałem narazie wystarczającą kolekcje jej zdjęć.
- Chce na Ciebie patrzeć nawet wtedy kiedy nie ma Cię przy mnie.
Na moje słowa odwróciła się i widziałem jak bardzo spodobało jej się to co powiedziałem, chociaż jej mimika niby bardzo się nie zmieniła.
Uśmiechnąłem się szeroko i wziąłem opakowanie ciastek z jej rąk, odkładając je na półkę.

- Te są lepsze! - i podałem kolorowy woreczek z czekoladowymi ciastkami w kształcie serduszek oraz gwiazdek.
- Wybrałeś je tylko dlatego że tak wyglądają prawda? - zaśmiała się pod nosem oglądając pyszności które właśnie dla nas wybrałem.
- A żebyś wiedziała! - dumny z siebie złapałem ją za rękę. - A teraz wracajmy lepiej do reszty.
Dziewczyna przytaknęła głową na znak że to dobry pomysł i tak zaczęliśmy szukać reszty bandy.
Ah, jeszcze jedna rzecz.
Wykorzystując nieuwagę blondynki dałem jej szybkiego całusa w policzek.
Widząc jej zakłopotanie i lekko czerwone policzki, ale zaraz potem uśmiech na jej buzi, byłem z siebie zadowolony jak nigdy.






(Twoja perspektywa - Baekhyun)



- Sześć, siedem, osiem - liczyłaś kolejnych to członków stojących przy kasie, którzy wykładali wszystkie produkty. - Nie ma Xiumina.
- I _________(imię przyjaciółki) też nie ma - dodał Chanyeol, a rozbawiony Baekhyun trącił go łokciem.
- Jak ty jej pilnujesz?  
- Zgubiłem ją jakoś w połowie sklepu - uszatek podrapał się zażenowany po głowie.
Odwróciłaś się do kasjerki grzecznie ją witając i pomagając D.O z Kaiem, zaczęłaś pakować całe jedzenie.
- I co teraz? - spytał Chen, a ty wzruszyłaś ramionami podając jednocześnie pieniądze Pani w kasie.
- Znajdą się.
Kiedy każdy z was miał już w dłoniach po torbie wypchanej po brzegi jedzeniem, całą dziewiątką skierowaliście się do wyjścia, gdy nagle poczułaś jak Byun wyrywa Ci reklamówkę z ręki.
- Co ty robisz? - uniosłaś jedną brew do góry, a ten kładąc swoje torby na ziemi spojrzał na Ciebie jakby nie wiedział o czym mówisz.
- Nic?
Westchnęłaś.
- Mogę sama to nieść. 

- Ale to jest ciężkie.
- Ale ty masz już dwie torby, nie masz jak nosić trzeciej.
- Jak będę musiał, to będę trzymał ją zębami. 

- Jestem silna.
Usłyszałaś głośne parsknięcie po twojej prawej stronie.
Widząc powstrzymującego śmiech Chanyeola, zmierzyłaś go wzrokiem.
- Coś Ci nie pasuje?
- Ty i silna? - zaśmiał się. - Nikogo nie oszukasz.
Zirytowana przewróciłaś oczami.
- Aż taka słaba nie jestem.
- Ta jasne~ - pstryknął Cię w czoło. - Jak chcesz odzyskać swoje torby, to go lepiej goń.
- Gonić? - powtórzyłaś po nim i wracając wzrokiem na miejsce gdzie jeszcze przed sekundą stał Baekhyun, otworzyłaś szeroko oczy, gdyż już go tam nie było.
Byun, który tak bardzo nie chciał oddać Ci reklamówek był daleko przed wami, już prawie przy wyjściu.
- No co za! - wrzasnęłaś za nim, ale w jego odpowiedzi usłyszałaś głośny śmiech zwycięstwa.
- Czemu to on zawsze musi wygrywać.. - jęknęłaś, a idący obok Ciebie Yeol wzruszył ramionami.
- Jak dla mnie to było urocze.
Spojrzałaś jeszcze raz w stronę Byuna, który biegł z prędkością jakby się za nim paliło i mimowolnie się zaśmiałaś.
- Jaki głupek.





(perspektywa Baekhyuna)

- O, tu jesteście! - krzyknąłem wychodząc ze sklepu po tym jak zobaczyłem ________(imię przyjaciółki - Ch) stojącą obok Xiumina.
Podbiegając do nich pomachałem im jedną z siatek przed twarzą.
- Gdzie zniknęliście? Szukaliśmy was po całym sklepie - wygarnąłem im lustrując ich z góry na dół. Zauważyłem, że oboje stali w dziwnej pozycji, bo wyprostowani stykali się ramionami jakby strasznie chcieli coś ukryć.
- Coś mi tu nie gra - przyglądnąłem im się jeszcze dokładniej, a ich oczy zaczęły niebezpiecznie drgać.
- Co tam chowac..
Nie dokończyłem, gdyż poczułem jak dostaje czymś mocno w tył głowy.
- To za uciekanie.
Widząc moją dziewczynę z chłopakami szeroko się uśmiechnąłem na to, jak fajnie to brzmiało.
"Moja dziewczyna".
- Patrz jak się szczerzy - zaśmiał się Sehun.
Racja. Cały czas uśmiechałem się sam do siebie, co musiało dość dziwnie wyglądać. No ale w końcu kto by się ciągle nie cieszył, po tych trzech ostatnich dniach. Zaczynałem powoli rozumieć radość Yeola.
- Serio, co ty masz w tej głowie - zaśmiała się cicho.
Wybudzając się automatycznie ze swoich przemyśleń, pewny siebie spojrzałem jej prosto w oczy.
- Ciebie - odpowiedziałem, a ta speszona szybko odwróciła wzrok.
"Szach mat, skarbie" - pomyślałem.
Wszyscy się zaśmiali, a D.O spojrzał na zegarek.
- Może lepiej już wracajmy, bo nie zdążymy wszystkiego przygotować - zaproponował, a my skinęliśmy głowami.
- No to idziemy.





(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)

- Może Ci pomóc?
- Dam sobie radę.
- Ale jesteś pewna?
- W stu procentach!
Westchnęłaś, kiedy to kolejny raz twoja przyjaciółka odmówiła Twojej pomocy.
Razem z Suho i D.O przygotowała wszystko na grilla, a ty chciałaś też coś zrobić, lecz oni widocznie nie potrzebowali jeszcze jednej pary rąk.
Znowu teatralnie westchnęłaś.
- No to chyba sobie pójdę~ - powiedziałaś z udawanym smutkiem żeby wzbudzić wśród nich trochę współczucia, ale się przeliczyłaś.
- No okej - odpowiedziała na odczepkę i poszła jak najdalej od Ciebie.
Świetnie.
Wyzywając ją pod nosem wyszłaś z domku, żeby czasem im "nie przeszkadzać". W tamtym momencie zauważyłaś, że na dworze zaczęli już przygotowywać ognisko. Prawie wszyscy z EXO coś robili.
Tylko oczywiście ty się nudziłaś.
Stojąc tak jeszcze parę sekund i oglądając pracę innych, usłyszałaś nagle ptako-podobne dźwięki, które dochodziły zza domku.
Zeszłaś powoli ze schodków i idąc za nieznanym dźwiękiem zaszłaś na tył domku.
Rozglądałaś się dookoła w poszukiwaniu sama nie wiedziałaś czego, aż zatrzymałaś swój wzrok na znajomej czuprynie wystającej zza pobliskich krzaków, w które kiedyś wpadłaś.
- Co ty robisz? - spytałaś, gdyś od razu rozpoznałaś tą osobę, a był nią Xiumin.
Chłopak przyłożył palec wskazujący do ust każąc Ci się uciszyć, a ty przepraszająco skinęłaś głową.
Wstając zza krzaków trzymał w jednej ręce dość ciężką butelkę i z wyrzutem na Ciebie patrzał.
- Co ja robię?! - krzyknął po cichu. - Ja ci pomagam, a ty mnie z tym zostawiłaś! 
- Nie panikuj! - uspokoiłaś go. - Sprawdzałam, czy wszyscy są zajęci.
- I jak? - spytał.
- Nawet nie zauważą naszej obecności - uśmiechnęłaś się, a on razem z tobą.
- Teraz trzeba zanieść to do mojego domku - zaczął pakować butelki do plecaka, który wziął ze sobą. - Skoro są wszyscy zajęci, to u mnie będzie najbezpieczniej.
Skinęłaś głową że się zgadzasz.
Oboje poszliście okrężną drogą, żeby nie zauważyli was przez przypadek inni członkowie, którzy przygotowywali palenisko.
Kiedy znaleźliście się przy swoim celu pierwsze co to od razu do niego weszliście i skierowaliście się do kuchni, wyciągając ostrożnie wszystkie butelki.
- I jak to teraz robimy? - spytał Xiumin, a ty chwile się zastanawiając zawiesiłaś na nim wzrok.
Podeszłaś do lodówki otwierając ją.
- Tutaj mamy wszystkie napoje - zaczęłaś i odwróciłaś się do starszego, a ten ciągle uważnie Cię słuchał. - Nie możemy po prostu do każdej butelki dolać trochę alkoholu?
- A nie zorientują się? - skrzywił się. - Jakby nie patrzeć to co kupiliśmy ma dość mocny smak..
- To idioci, będzie dobrze.
- Mam nadzieję, że mnie w to nie wliczasz - zaśmiał się Koreańczyk, a ty posłałaś mu uśmiech.
- Ciebie? Nigdy - zapewniłaś i oboje zaczęliście realizować swój wspólny plan.
Soki, które wcześniej kupiliście w sklepie przelaliście do szklanych dzbanków i wymieszaliście z kupionym alkoholem.
Może faktycznie się zorientują i cały wasz plan upicia wszystkich z EXO szlak trafi.
Ale jakoś patrząc jakie oni mają ogarnięcie tego co się dookoła nich dzieje, nawet mocna woń i smak płynu z wysokimi procentami ich nie rusz..
- Wiedziałem, że coś kombinujecie!
Słysząc krzyk dobiegający z końca salonu poczułaś jak automatycznie robi Ci się słabo, a widząc do kogo należał znajomy głos musiałaś się powstrzymać żeby nie zaklnąć.
Xiumin za to wyglądał na spokojnego i niezbyt przejętego, że parę metrów stał Byun Baekhyun, który wytykał was swoim palcem wskazującym.
- Byliście dziwni jak nagle uciekliście we dwójkę ze sklepu - oskarżał was dalej. Podszedł do was bliżej, a kiedy zobaczył czym się zajmujecie oczy mu prawie nie wpadły.
- Kupiliście alkohol?! - znowu krzyknął.
Spojrzałaś wołającym o pomoc wzrokiem na Xiumina ale ten chyba nie bardzo miał zamiar robić coś z obecną sytuacją.
- Chcieliście go nam podać?! - znowu krzyknął.
No to się doigraliście, że też strzeliło Ci coś takiego do głowy..
Mogłaś siedzieć cicho i nie wpadać na tak durne pomysły.

- Zawiodłem się.. - westchnął. Wziął jedną butelkę do rąk, odkręcił ją i powąchał ostry zapach.
Nawet nie próbowałaś się bronić.
- Na Tobie najbardziej ____ (twoje imię) - powiedział, a Ciebie aż to zabolało. - że mi nie powiedziałaś.
Czekaj.. Co? Co on powiedział?
- Jak mogłaś,wiesz? - jęknął. - I ty też Hyung! - zwrócił się do starszego. - Przecież to ja zawsze wpadam na takie pomysły. Jak mogliście mnie pominąć?!
Kiedy ty stałaś jak oniemiała, Xiumin parsknął pod nosem z tego wszystkiego.
- Wiedziałem, że tak będzie - powiedział.
Czyli dlatego był taki spokojny..
Westchnęłaś.
Za mało znasz jeszcze Baekhyuna.
Choć w pewnym sensie to było do przewidzenia.
- Czyli co.. - odezwałaś się po cichu, a on przeniósł na Ciebie swój wzrok. - pomagasz nam? 
- Zależy - uśmiechnął się tajemniczo.
- Od czego? - spytałaś ostrożnie.
- Od tego czy ty pomożesz mi.
Zamrugałaś zdziwiona.
- Dam się dobrowolnie upić, ale ty wtedy dopilnujesz, żeby ____(imię przyjaciółki) była w moim pobliżu.
Czekaj, czy on..
Zauważyłaś jak się bezczelnie uśmiecha.
- Pobawię się.
- Chyba śnisz! - krzyknęłaś odmawiając i uderzając go delikatnie w bark. Ty byłaś poważna ale on miał z  Ciebie wielki ubaw.
- Po moim trupie!
- Da się załatwić? - znowu się tajemniczo wyszczerzył.
Ahh... Jak to Cię zaczęło wkurzać.
- Jak jej powiem na jaki pomysł wpadłaś, na pewno żywa z tego nie wyjdziesz.
Tutaj to on akurat miał rację. Czy ten chłopak zawsze musiał mieć na Ciebie haka!
Westchnęłaś.
- I tak mam mocną głowę - dodał nagle. Zerknął na Ciebie - przecież jej nic nie zrobię.
Zastanawiałaś się chwilę. Może i jej nic nie zrobi, to na pewno. Ale gdyby do niej się kleił ona i tak by go ignorowała, bo nienawidzi pijanych, lepiących się gości.
Byun mógłby dostać nauczkę i wpaść we własne sidło, a ta opcja Ci się podobała. 
- Niech będzie - powiedziałaś - zrobię wszystko co się da.
- No i słodko! - klasnął w dłonie i zeskoczył z blatu. Stanął obok Ciebie i z uśmiechem zasalutował.
- A teraz mów co robić! Czekam na rozkazy!




S: No to się naczekaliście..
T: Chyba troszkę nam się omsknęła noga i trooszkę się spóźniłyśmy z tym rozdziałem.
S: Bardzo was przepraszamy, chyba nic innego nie możemy napisać.
T: Mamy coraz więcej problemów z pisaniem bloga, ale jakoś łączymy jeden koniec z końcem!
S: Nawet po raz pierwszy od dwóch lat Tae pomagała mi w pisaniu rozdziału w taki sposób, że sama napisała parę momentów.
T: Mam nadzieję, że mi to wyszło, bo zazwyczaj to jestem od wymyślania :D
S: Wyszło, wyszło. Co do następnego rozdziału wolę wam nie mówić wiele, bo nie wiem kiedy się pojawi, a nie chce żebyście potem umierały z ciekawości.
T: Nie mamy teraz zbyt wiele czasu, bo szykujemy dla was coś większego, co bardzo wam się spodoba, ale i tak na to nadejdzie jeszcze czas C:
S: Można powiedzieć, że pracujemy teraz na "dwa etaty" :D
T: Ale jest warto, uwierzcie nam na słowo!
S: Mówcie nam w komentarzach jak spodobał się wam 34 rozdział!
T: Napiszcie nam też jak tam u was życie mija. Stęskniłyśmy się~ 
S: O ile ktoś jeszcze wchodzi na tego bloga..
T: ...
S: Mamy nadzieję, że jednak ktoś się tu pojawi. My znikamy i do następnego!
T: Pa! 



poniedziałek, 25 lipca 2016

Rozdział 33 - Niecierpliwi

(Twoja perspektywa - Baekhyun)

- Wygrałam.
- No jak, znowu?!
Widząc minę Byuna jaką zrobił gdy przegrał z Tobą już kolejny raz z rzędu w jengę, zaśmiałaś się cicho pod nosem. Samotnie, we dwójkę graliście w gry i popijając ciepłą herbatę, wyczekiwaliście Yeola z _____(imię przyjaciółki), którzy powinni lada chwila wrócić z randki. 



- Gramy jeszcze raz! - nalegał, a powiedział to już chyba 15 raz.
- Baekhyun już mi się nie chce - jęknęłaś starając wymigać się od kolejnej gry. Może i mogłaś jeszcze grać, ale przerażał Cię nadchodzącej wichury z zewnątrz. Sprawiała ona wrażenie jakby dopiero miała się rozkręcić i tak, boisz się burzy. Wręcz panicznie. Odkąd byłaś mała to zawsze chowałaś się pod kocem lub do szafy. Trochę żałosne, więc nie mogłaś pozwolić żeby on się o tym dowiedział.
- No nie bądź taka~ - także jęknął robiąc przy tym swoje aegyo i normalnie byś się poddała, ale nie tym razem.
- Oppa jestem już troszkę zmęczona i.. - momentalnie przerwałaś, gdy zobaczyłaś jak Koreańczyk automatycznie zamyka swoje usta i wyprostowany się na Ciebie patrzy. - Coś nie tak?
Serio nie miałaś pojęcia o co mu mogło chodzić.
Po paru sekundach ciszy lekko się poruszył.
- Powiedziałaś do mnie oppa.. - powiedział z śliniącymi się oczami jakby na chwilę odpływając.
A no tak. Zapomniałaś jak bardzo lubił to czteroliterowe słowo, które tak rzadko zdarzało Ci się wypowiadać. Przypomniała Ci się sytuacja gdy rozmawiałaś z nim przez telefon i kazał nazywać się "kochanym oppą".



- Nie jestem jeszcze aż taka zmęczona - powiedziałaś.
- No popatrz, ja też!
Zaśmiał się.
- Przecież słyszę idioto..
- Aj ____, _____ (twoje imię). - Kiedy ty się nauczysz? Powtarzaj za mną. O-P-P-A! Kochany oppa! 
Akcentował rozbawiony każdą literę, a tobie zapulsowała żyłka.
- Chyba śnisz! - krzyknęłaś do telefonu.
- A co nie jestem twoim oppą?
Sekundowa cisza. 

- Niby jesteś..
- A nie jestem kochany?



- W takim razie wstawaj! - krzyknął i zrywając się na równe nogi pociągnął Cię za sobą w stronę schodów. - Oppa się tobą zajmie, po to jest oppa!
Właśnie dlatego tak do niego nie mówiłaś. Po tym jednym słowie z twoich ust zachowywał się jak chomik po energetykach.
- Oppa może Ci nawet zaśpiewać do snu, bo wiesz Oppa umie dobrze śpiewa!
Próbowałaś go jakoś zatrzymać, ale w jednej sekundzie dostawał znikąd siły. Jak to w ogóle możliwe?
- Baekhyun czekaj, bo ja.. - znowu nie było dane Ci dokończyć, gdyż przez to że chciałaś go tak bardzo uspokoić, potknęłaś się o poduszkę leżącą na podłodze i z wielkim hukiem poleciałaś na ziemie ciągnąc za sobą chłopaka.
- Ała.. - syknęłaś cicho, masując obolały tył swojej głowy.
- Nic Ci się nie stało?! - głos chłopaka wydawał się naprawdę zmartwiony.
Wysiliłaś się na uśmiech żeby nie martwić go na zapas i dopiero wtedy otwarłaś swoje jak do tej pory zamknięte oczy, po czym Cię zamurowało.
Ty i Baekhyun, który opierał się nad Tobą na swoich łokciach, stykaliście się praktycznie czubkami nosów.
Widać, że go także zamurowało, bo momentalnie zaniemówił, jednak żadne z was nie odsunęło się nawet na milimetr. Nie wiedziałaś czemu, ale nie byłaś zawstydzona. Byłaś dziwnie spokojna i podekscytowana jednocześnie, ale nie zawstydzona.
Przestając masować bolącą głowę położyłaś bezwładnie swoje dłonie obok niej i zaciekawieniem obserwowałaś Koreańczyka, a on Ciebie.
Starałaś się kontrolować, ale twój zamglony wzrok ciągle zjeżdżał do jego warg, które co jakiś czas zwilżał językiem.
Po chwili jego wyraz twarzy także stał się spokojny i lekko się zdziwiłaś, gdy przez sekundę na jego twarz wpadł minimalny uśmiech. Byłaś prawie pewna, że właśnie się zorientował czego tak naprawdę w tej chwili chciałaś. Każdy milimetr twojego ciała błagał o jego dotyk, a spragnione usta chciały jego wilgotnych warg.
Mimo że tego tak nie pokazywałaś, po wczorajszych wydarzeniach domagałaś się więcej Byuna Baekhyuna. Wcześniej na twoim miejscu była Taeyeon, teraz jesteś ty i chciałaś mu udowodnić, że zasługujesz na to miejsce, a lepszego momentu tak szybko na pewno nie będzie.
Drgnęłaś, kiedy chłopak także spojrzał na Twoje wargi by po chwili zacząć zmniejszać między wami odległość.
Teraz albo nigdy.

Kiedy jego nierówny oddech znalazł się na twoich wargach, poczułaś jak przyjemny dreszcz przebiega Ci po całych plecach.
Złapał ledwo wyczuwalnie twoją dłoń, tym samym potęgując wszystko co teraz czułaś.
Widząc, że jest coraz bliżej zamknęłaś oczy wyczekując błogiej chwili, na którą czekałaś od bardzo dawna. 

Miałaś wrażenie, że cała ta sytuacja trwała nieskończoność, a zostało wam tylko tak niewiele. Jedynie..
Centymetr. 

Czując jego ciężar, ciepłą dłoń, jego mocny zapach, jedyne co jeszcze chciałaś, to poczuć jak smakuje.
Pół centymetra. 
Zaciśnięcie uścisku na dłoni.
Milimetr.

- Wróciliśmy!
Słysząc znajomy krzyk rozchodzący się po całym pomieszczeniu, jak grom z jasnego nieba odsunęliście się od siebie. 

W przejściu stała twoja przyjaciółka z Yeolem, którzy byli przemoczeni od stóp do głów, a wyczytując z ich twarzy nie bardzo było im do śmiechu.
Jak oparzeni, oboje w błyskawicznym tempie wstaliście z ziemi z nadzieją, że nic nie widzieli i odwracając swój wzrok od ich ciekawskich oczu, błądziłaś wzrokiem po ścianach pokoju. W tym momencie nie umiałaś na nich spojrzeć, a tym bardziej na Byuna, z którym praktycznie stykałaś się ramionami. 
- Możecie mi powiedzieć czemu leżeliście na ziemi? - zaczęła spokojnie Twoja przyjaciółka, ale wyczytując z jej fałszywego uśmiechu nie miała ona dobrych zamiarów.
- Em.. - zaczął Baekhyun drżącym głosem i drapiąc się po włosach, dalej unikał kontaktu wzrokowego. - Szukaliśmy soczewki. Wypadła jej.
Serio Baekhyun? Serio?
Mogłeś wymyślić coś lepszego.
- Soczewki? - zaśmiał się Chanyeol przekręcając lekko głowę. - Od kiedy ona nosi soczewki?
- Właśnie w tym problem, że nie nosi - Twoja przyjaciółka się uśmiechnęła i pokazała na niego palcem. - Byun Baekhyun, ja się i tak dowiem.
- Tak, tak - machnął ręką Koreańczyk. - Lepiej idźcie się wysuszyć lub coś.

Przemoknięta dwójka jakby zapominając o całym temacie z przed chwili wyminęła was bez słowa i skierowała się do swoich pokoi.
- Weźcie prysznic, bo się przeziębicie! - krzyknęłaś zanim odeszli, a oni skinęli tylko głowami i z podekscytowaniem na poziomie zombie byli już u góry.

- Tylko nie bierzcie go razem! - zaśmiał się Byun, a Yeol zmierzył go groźnym wzrokiem.Podeszłaś do kuchni z zamiarem zrobienia herbaty dla przemoczonej dwójki, bo jakoś w końcu musiałaś odciągnąć swoje myśli. Dziwne było to, że dopiero teraz poczułaś zawstydzenie, chociaż w sumie z jednej strony byłaś zawiedziona, że do niczego nie doszło. Myśl na to, że ty i Baekhyun prawie.. Nie mogłaś o tym myśleć!
Skupi
ając się na przygotowaniu herbaty, wlewając wodę do małego czajnika ustawiłaś go na gazie i oparłaś się plecami o blat, cicho przy tym wzdychając. - Wszystko okej?
Słysząc pytanie Baekhyuna, przeniosłaś swój wzrok z podłogi na niego. Z lekko smutną miną siedział na kuchennym blacie machając przy tym nogami. 
Czyli on też był zawiedziony.
- Nic Cię nie boli? - dopytał.
- Bolało, ale już nie - odpowiedziałaś uśmiechając się, jednak ledwo umiałaś spojrzeć mu w oczy. - A Ciebie coś nie boli?
Koreańczyk się szeroko uśmiechnął.
- Ja na szczęście zawsze mam miękkie lądowanie.
A no tak, to on na Ciebie upadł, a nie ty na niego. Faktycznie miał jakieś szczęście, bo kiedyś kiedy skradaliście się w nocy w kuchni, on także wylądował na Tobie. 



Nim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć światła się zapaliły, a ty już leżałaś pod Baekhyunem na ziemi prawdopodobnie dlatego, że chciał was schować.
Opierał się nad tobą rękami i kazał Ci się nie odzywać.
Jego gorące ciało i subtelny zapach mogłaś wyczuć z kilometra. Może na Ciebie nie patrzył i tylko starał się ocenić sytuacje, lecz ty wlepiałaś w niego wzrok.
Jego grzywka odsłaniała teraz jego blade czoło, które zapewne było gładkie i delikatne, jego mocne ręce były zaraz obok Twojej głowy, a jego czarna bluzka odkrywała teraz większy kawałek jego klatki piersiowej.






- Ty to jesteś w czepku urodzony - zaśmiałaś się na wspomnienie, a on zrobił tak samo.
- Ty też masz dużo szczęścia - powiedział, a ty uniosłaś jedną brew ku górze.
- Oświeć mnie.
- Masz takiego super przystojnego chłopaka.
Mówiąc to zrobił gest jakby zarzucał długie włosy za ramię, a ty na to wybuchnęłaś głośnym śmiechem. Słysząc gwizdek od czajnika, zaczęłaś przelewać wrzątek do dwóch kubków.
- A na dodatek jaki zabawny - dodałaś sarkastycznie ciągle się śmiejąc.
- No a nie?! - krzyknął jakby oburzony, ale i tak wiedziałaś, że starał się rozładować napięcie między wami, bo sam ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
- Tak, tak - zapewniłaś. - A teraz trzymaj Romeo.
Kończąc przygotowywać wcześniejsze herbaty, podałaś mu jeden gorący kubek.
- Idź zanieś to swojemu koledze, bo jutro obudzi się z gorączką. 







(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)

- Boże od razu lepiej!
Dopiero co wychodząc z pod ciepłego prysznicu, przebrałaś się w swoją piżamę i z wielkim bananem na twarzy leżałaś na swoim łóżku.
- Jednak ciepła kąpiel jest najlepsza~ - powiedziałaś rozmarzona przeciągając się niczym leniwy kot.
- Na pewno, jeśli latało się w taką pogodę po dworze.
Słysząc swoją przyjaciółkę, która właśnie weszła do waszego pokoju podniosłaś się i usiadłaś "po turecku".
- Było warto - uśmiechnęłaś się do niej, a ta obok Ciebie usiadła podając Ci kubek z herbatą.
- No mam nadzieję że warto, bo chcę teraz wszystko wiedzieć.
- No chyba żartujesz! - wypaliłaś zawstydzona rzucając w nią pobliską poduszką. - To zbyt zawstydzające..
- Przestań się wydurniać i gadaj!
- Ty mi lepiej powiedz co robiłaś z Baekhyunem na podłodze! - wypomniałaś jej mając nadzieję, iż się wymigasz.
- Nie zmieniaj tematu!
Udając obrażoną burknęłaś coś na nią pod nosem, ale postanowiłaś jej wszystko opowiedzieć, bo i tak by nie odpuściła.
Noo powiedziałaś prawie wszystko, bo zawstydzający moment z Chanyeolem i z deszczem w roli głównej postanowiłaś zostawić dla siebie.
- I tyle? - spytała nie dowierzając, gdy wysłuchała wszystkiego co miałaś jej do powiedzenia.
Skinęłaś głową kłamiąc.
- Jakie nudyy - jęknęła i wstając z Twojego łóżka zaczęła przebierać się w piżamę.
- Powiedz mi teraz czemu leżałaś z Byunem na tej ziemi! - przypomniałaś jej, ale ta jakby kompletnie Cię nie słuchając kierowała się w stronę swojego łóżka.
- Nareszcie mogę pójść spać.
- No ej!
- Ciekawe czy długo jeszcze będzie padać.
Słysząc jej udawany, melancholijny głos zaczęłaś się powoli wkurzać, chociaż czego się spodziewałaś skoro ona nigdy nic nie mówiła jeżeli chodziło o nią i takie tematy.
Całkowicie się poddając zerknęłaś za okno gdzie z minuty na minutę robiło się coraz niebezpieczniej, gdyż drzewa uginały się jak nie na prawo, to na lewo.
Przeniosłaś wzrok na przyjaciółkę, która już leżała pod pierzynami.
- Tak w ogóle - zaczęłaś, a ta lekko drgnęła. - Nie przeszkadza Ci ta wichura?
Wiedziałaś o tym jak bała się takiej pogody. Zawsze na dźwięk grzmotu automatycznie robiła się sztywna, a jednocześnie miękka jak galareta.
- Jeszcze aż tak nie grzmi, więc nie jest tak źle - opowiedziała nawet na Ciebie nie zerkając.
- Wygląda na to, że w nocy będzie tajfun - powiedziałaś jakby sama do siebie. - Oby jutro się wypogodziło.
Odlepiając wzrok od okna, po dniu pełnym wrażeń także postanowiłaś się położyć. Zgasiłaś lampkę obok i przykrywając się pod sam nos, z wielkim uśmiechem zamknęłaś oczy.
Po dzisiejszej randce byłaś pewna, że dzisiaj w nocy będziesz miała całkiem słodkie sny.




(Baekhyun)

- Nie boli Cię przypadkiem już twarz od tego ciągłego uśmiechania?!
- Co mam na to poradzić?! Nie umiem przestać! 
Widząc Chanyeola, który z ogromnym podekscytowaniem opowiedział mi przed chwilą o randce, sam nie umiałem się nie uśmiechać.
- A tyle się o wszystko martwiłeś - zaśmiałem się i zerknąłem ukradkiem na wyginające się od wiatru drzewa za oknem. - Szkoda tylko, że pogoda wam wszystko zepsuła.
Yeol zaprzeczył głową.
- Teraz jak o tym pomyślę, to ten deszcz był prezentem z nieba.
Wiedziałem o co mu chodziło, bo opowiedział mi wszystko ze szczegółami, więc tym bardziej się uśmiechnąłem.
- Aha, a moja ciężka praca z tymi cholernymi lampkami, to nic nie znaczy?! - oburzyłem się na wspomnienie kiedy musiałem je rozplątywać, a potem jeszcze włazić na drzewo.
Przepraszająco na mnie spojrzał. 
- No wybacz.
- Jestem dla Ciebie za dobry - mówiąc to rzuciłem się plecami na jego łóżko i cicho dodałem. - Ale mogliście przyjść chociaż z minutę później.
- A właśnie - zaczął, bo widocznie mnie nie usłyszał. - Co wyście tam wcześniej robili na tej podłodze, co?
- W tym problem, że właśnie nic nie robiliśmy - jęknąłem załamany, jednak on chyba wydawał się nie rozumieć co miałem na myśli.
- To znaczy?
Słysząc jego pytanie energicznie się podniosłem i do niego przysunąłem.
- To znaczy, że prawie się całowaliśmy! - wypaliłem. - Brakował chyba z milimetr do cholery!
- Przepraszam.. - powiedział ze skwaszoną miną. - Przeszkodziliśmy wam.
Machnąłem ręką i znowu opadłem na łóżko. 
- Chociaż zastanawiam się czy to nie za szybko - westchnąłem zakrywając twarz dłońmi, a przed oczami pojawił mi się obraz dziewczyny i całej wcześniejszej sytuacji. - Chociaż z drugiej strony wydawała się jakby nie miała nic przeciwko.
- Chyba zbyt się przejmujesz - zaśmiał się Chanyeol, a ja przenosząc na niego wzrok uniosłem jedną brew.
- I mówi to ten, który parę godzin temu z paniki przed randką nie wiedział jak mówić.
- Będziesz mi to teraz wypominał?! - burknął, a ja pokazałem mu język.
W końcu wstając, przebrałem się w swoją piżamę i położyłem się w łóżku.
- Padam - ziewnąłem. - Chyba już pójdę spać.
- Ja w sumie też - dodał Koreańczyk i odkładając pusty kubek po herbacie na stolik obok, zrobił jak ja.
- Do jutra - ziewnął.
- Dobranoc.



(Twoja perspektywa - Baekhyun)


- Nie ma opcji żebym zasnęła.. - szepnęłaś sama do siebie zaciskając poduszkę dookoła swojej głowy mając cichą nadzieję, że zatuszuje ona odgłosy grzmotów zza okna.
Jednak nic z tego. Tak jak mówiła Twoja przyjaciółka najwidoczniej trwał tajfun, a pokój na poddaszu i cały dom zbudowany z drewna wcale nie ułatwiał Ci zaśnięcia. Słyszałaś każdą krople uderzająca o dach, a przez wszechobecne drewno wszystko niemiłosiernie skrzypiało i dudniało. Mogłabyś rzecz biorąc posłuchać muzyki, ale jak na złość zostawiłaś słuchawki w Seulu, a nie będziesz przecież teraz budzić Byuna. Poza tym nie chciałaś żeby się dowiedział, że boisz się zwykłej burzy. Było jakoś po drugiej w nocy, a ty nawet nie zmrużyłaś oka na sekundę.
Stwierdzając, iż siedzenie tutaj nie wyjdzie Ci na dobre, bo i tak wystarczająco się już trzęsłaś ze strachu, postanowiłaś zejść do salonu. Może chociaż tam nie będzie tak głośno jak tu.
Położyłaś swoje gołe stopy na lodowatej podłodze przez co trochę się skrzywiłaś. Upewniając się, że Twoja przyjaciółka jest w głębokim śnie, powoli wyszłaś z waszego pokoju i od razu skierowałaś się do schodów na dół.
Oplotłaś swoje trzęsące się ramiona, bo musiałaś przyznać, że o tej porze korytarz wyglądał przerażająco, a gdy co parę sekund oślepiał Cię biały błysk piorunów, musiałaś się starać żeby nie zemdleć.
Kiedy znalazłaś się już na dole w salonie, to pierwszym co wpadło Ci w oczy było opakowanie z lizakami, które zabrał wcześniej Byun chłopakom.
Otworzyłaś paczkę i zabierając jednego lizaka o przypadkowym smaku, skierowałaś się z nim na kanapę. Musiałaś uważać żeby nie zabić się po drodze, gdyż w pokoju panowała kompletna ciemność. Chociaż znowu nie taka kompletna, bo nie mogłaś zapomnieć o białych błyskach, które mocno dawały się w znaki.

Wsadziłaś lizaka do ust i przyciągając kolana do swojej klatki piersiowej, położyłaś na nich swój policzek.
- Co to za smak? - spytałaś sama siebie po cichu. - Jakiś owoc.
Mistrzem w rozpoznawaniu smaków to nie byłaś, a gdy było ciemno to nie mogłaś zerknąć na opakowanie.
Kiedy trzasnął kolejny piorun od razu zapomniałaś o lizaku i teraz ze schowaną głową oraz zatkanymi przez dłonie uszami, starałaś się przeczekać tajfun. 






(Baekhyun)

- Możesz mi powiedzieć, co ty robisz ciągle na tym telefonie?
Był środek nocy, a Chanyeol na sąsiednim łóżku ciągle wgapiał się w komórkę, której światło oświecało jego zmęczoną twarz.
- Jeżeli dobrze pamiętam chciałeś iść spać - przypomniałem mu, a on tylko wywrócił oczami.
- Spałem - odparł bezczelnie. - Ty też.
- Racja, spałem - zapaliłem lampkę obok mojego łóżka, przez co w połowie w naszym pokoju zrobiło się jasno. - Ale czy się wyspałem to już inna kwestia! - rzuciłem w jego twarz poduszką, a ten upuszczać telefon na swoją twarz wkurzony podniósł się z łóżka.
- Nie umiem już spać! - oburzył się i odrzucił poduszką. - Ta burza mnie wkurza!
- Czyli lepiej siedzieć pół nocy i gapić się w telefon?!
- Szukam miejsc w które możemy jutro pójść! - wytłumaczył się, pokazując mi ekran swojego telefonu.
- Jak będzie taka pogoda jak teraz, to sobie daleko zajdziesz! 
- A skąd ty możesz wiedzieć jak będzie jutro?!
- A skąd ty możesz wiedzieć, że się popra..
- CZY WY SIĘ ZAMKNIĘCIE?! 
Słysząc znajomy głos w waszym pokoju automatycznie oboje zamilkliśmy, omal nie dostając przy okazji zawału.
W przejściu stała _______(imię przyjaciółki - Ch.), która chyba na zbytnio wesołą nie wyglądała. W swojej lekko przy dużej piżamie strzelała w nas piorunami z oczu, co w pewnym sensie komicznie wyglądało.
- Przekrzyczeliście nawet burzę! - mówiąc to zamknęła za sobą drzwi i bez większego gadania rzuciła się Chanyeolowi na łóżko.
- Czyli Cię obudziliśmy? - spytał raper, a ta zaprzeczyła machnięciem dłoni.
- W sumie to nie - odparła zabierając Koreańczykowi kołdrę. - Z jakieś 5 minut temu ______(imię przyjaciółki - B.) nagle wstała i wyszła z pokoju.
- Wyszła z pokoju? - powtórzył Yeol.
- Myślałam, że jest tu - rozejrzała się. - Ale jak widać jest prawdopodobnie na dole.
- Po jakiego ona miałaby tam schodzić? - spytałem, a dziewczyna zakładając kołdrę na głowę na mnie spojrzała.
- To ty nie wiesz, że Twoja dziewczyna panicznie boi się burzy? - powiedziała sarkastycznie ledwo powstrzymując śmiech.
Chwila.. Dobrze usłyszałem?
- Że niby czego się boi? - Yeol jakby wyciągając pytanie z mojej głowy, chyba też wydawał się trochę zdezorientowany.
Dziewczyna przewróciła oczami.
- No burzyy noo - zirytowała się poprawiając kołdrę. - Jeśli dobrze pamiętam, to od małego.
Przez głowę przemknął mi obraz skulonej dziewczyny.
- Nie wiedziałem - powiedziałem sam do siebie, ale dostatecznie głośno, żeby także mogli to usłyszeć.
- Bo nikt nie wie - tym razem się uśmiechnęła. - Powiedziała tylko mi.
- I co.. - zaczął niepewnie Yeol. - Idziesz teraz do niej?
- No cóż, chyba muszę - powiedziała i zerknęła na mnie z ukosa. - Chyba, że ktoś mnie wyręczy.
Od razu widać, że mnie podpuszczała, ale nawet jakby tego nie robiła i tak bym poszedł na dół. Ciągle miałem przed oczami widok mojej dziewczyny, która najprawdopodobniej siedzi teraz skulona gdzieś w kącie.
Bez słowa wstając z wygrzanego łóżka skierowałem się do drzwi z zamiarem zejścia do salonu, ale oczywiście ktoś mi przerwał.
- A to co to?
Słysząc głos _____(imię przyjaciółki - Ch), zirytowany na nią spojrzałem.
- Idziesz do niej?
- To chyba logiczne, że jej tam samej nie pozwolę siedzieć - powiedziałem poważnie, a dwójka się ze mnie zaśmiała jakby usłyszała przed chwilą dobry żart.
- Poza tym całą noc jestem spragniony - dodałem odwracając wzrok i w połowie otwierając drzwi.
- Długo Ci to zajmie? - tym razem odezwał się Chanyeol, który puścił do mnie oczko, na co ja się uśmiechnąłem. Chyba tylko my wiedzieliśmy o czym naprawdę teraz mówiliśmy, bo dziewczyna na jego łóżku patrzyła to na mnie to na niego, jakby oglądała interesujący mecz tenisa.
- Nie rozumiem tych waszych szyfrów - powiedziała zerkając maślanymi oczami na rapera zapewne z myślą, że może powie jej o co chodzi.
Ten za to tylko cmoknął ją w czoło.
- Nie musisz wiedzieć.
- Burak - fuknęła do uszatka, by zaraz potem się do mnie odwrócić. - Masz szybko z nią wrócić - rozkazała, a ja potaknąłem.
Wyszedłem z pokoju, ale przed zamknięciem drzwi wychyliłem do nich swoją głowę, wesoło się szczerząc.
- Wezmę tylko małego łyka.





(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)

- Boże to o to chodziło z tym "spragnionym"!
Gdy w końcu zdałaś sobie sprawę o co cały czas chodziło, powoli zaczęłaś ze sobą łączyć wszystkie fakty.
- Podłoga, wcześniej mu się nie udało, czekał całą noc.. - mówiłaś sama do siebie licząc na palcach na co Chanyeol tylko kręcił głową śmiejąc się jednocześnie. - Ja ją muszę iść ratować!
Rzucając kołdrę na bok wystrzeliłaś w stronę drzwi, ale czując nagle mocny uścisk na swojej talii z powrotem usiadłaś na łóżku.
- Od czego ty chcesz ją tam niby ratować kobieto - powiedział nie przestając Cię obejmować swoimi ciepłymi rękoma.
- No od Byuna! - wypaliłaś, odwracając głowę w jego stronę. - On i "jeden łyk"?! Człowieku, proszę Cię!
- Weź ich zostaw - jęknął i oparł swój policzek o twoje plecy, przez co lekko zadrżałaś. - Mną byś się lepiej zajęła.
Odwracając się, zatrzymałaś wzrok na jego dłoniach na swoim brzuchu i starając się zachowywać normalnie, wzięłaś głęboki wdech i wydech.
- Jeszcze Ci mało? - spytałaś, lekko się uśmiechając, a ten jeszcze bardziej się przytulił.
- Jeśli o Ciebie chodzi, to zawsze mi będzie mało. 
Znowu się zaśmiałaś, jeżdżąc palcem po jego żyłach na zgrabnej dłoni.
- A właśnie! - przypomniałaś sobie.
- Hm? - mruknął za tobą dalej lepiąc się jak kot.
- Przed tym jak do was przyszłam mówiłeś coś o jakimś wyjściu.
- Aż tak głośno krzyczeliśmy? - zaśmiał się cicho. - Niedaleko stąd jest dość ładny rynek, więc pomyślałem, że moglibyśmy tam jutro wszyscy razem pójść.
- Fajnie by było.. - zamyśliłaś się od razu zerkając za okno. - Jednak jeśli pogoda się nie poprawi, to zapewne jutro nawet nie będziemy umieli wyjść z domu.
- Pewnie tak będzie - przyznał Ci rację, po czym poczułaś jak ciągnie Cię za sobą i po chwili oboje leżeliście na łóżku z czego on dalej obejmował Twoją talię.
Wiedziałaś, że Yeol zawsze lubił się przytulać, ale tego kompletnie się po nim nie spodziewałaś. Od razu się rumieniąc miałaś wrażenie, że zaraz tam zemdlejesz. W przeciwieństwie do uszatka, który miał chyba z tego wielką frajdę. W pewnym sensie ty też miałaś.
Leżąc w bezruchu zastanawiałaś się co teraz robić, ale oddech Koreańczyka na twoim karku zbyt Ci w tym nie pomagał.
- Spać mi się chcę - odezwał się nagle, przez co przez całe twoje plecy przebiegły ciarki.
- To może już wrócę do siebie? - zaproponowałaś niepewnie, a ten od razu zaczął zaprzeczać głową.
- Bardziej wolałbym jakbyś spała tutaj.
Że co? Zamrugałaś zdziwiona. Chyba się przesłyszałaś.
Zmieniając swoją pozycję przekręciłaś się na drugi bok, dzięki czemu leżeliście teraz naprzeciwko siebie.
- I co miałabym spać w łóżku Baekhyuna? - spytałaś ironicznie, a ten od razu zmierzył Cię wzrokiem.
- Po moim trupie! - oburzył się.
Ty tylko się zaśmiałaś, bo wyglądało to co najmniej słodko.
Uspokajając się, zaczął się bawić kosmykiem twoich włosów, owijając go sobie wokół palca.
- Te łóżka są duże, dlatego spałabyś ze mną - wyszczerzył się. - Już przecież raz spaliśmy obok siebie.
Racja. Od razu Ci się przypomniała noc w szpitalu kiedy to musieliście spać na jednym materacu.
- Tak, ale wtedy nie umiałam zmrużyć oka - westchnęłaś. - Teraz pewnie też by tak było. 

- A to niby czemu? 
Odwróciłaś wzrok i rumieniąc się, spojrzałaś na rękawy od swojej piżamy.
- Jaka normalna dziewczyna mogłaby przy Tobie zasnąć - przewróciłaś oczami. - Zamiast spać tylko bym się na Ciebie gapiła - burknęłaś zawstydzona, a go chyba na chwilę zatkało, bo nic nie powiedział.
Będąc ciekawą jego reakcji, niepewnie z powrotem na niego spojrzałaś.
Ten wpatrywał się w Ciebie na początku lekko osłupiały, ale zaraz w jego brązowych oczach dostrzegłaś białe iskierki, a na twarzy wielki uśmiech.
- Jaka słodka! - krzyknął i nawet nie wiedząc kiedy znalazłaś się pod nim, a ten opierał się nad tobą na swoich rękach.
Dotknął Cię palcem w czerwony policzek.
- Na dodatek się rumienisz!
Udając obrażoną skrzyżowałaś ręce na piersi.
- Dziecko z Ciebie - burknęłaś pod nosem. - Ekscytować się z takiego powodu.
Zdziwiłaś się gdy nagle jego mimika się zmieniła. Teraz z jedną brwią ku górze, lekko poważny nie tracił z Ciebie wzroku.
- Dziecko? - upewnił się, czy aby na pewno dobrze usłyszał.
- Tak - odpowiedziałaś pewnie. - Największe jakie znam.
Uśmiechnął się.
- Ciekawe, nie powiem - powiedział swoim niskim głosem, a ty już zaczynałaś żałować wszystkiego co przed chwilą powiedziałaś. - Jesteś w 100% pewna?
- T-Tak? - zająknęłaś się, bo całą twoją pewność szlak trafił, gdy Koreańczyk przechylając lekko głowę oblizał swoje wargi, a kiedy zmniejszył między wami odległość ty już wiedziałaś, że masz przechlapane.
- W takim razie czy dziecko zrobiłoby tak?
Nie zdążyłaś zaprotestować, bo było już za późno.
Złączył wasze usta zaczynając tym samym między wami wojnę, a ty czując jego gorące, delikatnie wilgotne wargi, od razu mu się poddałaś.
Głęboko w środku nie wytrzymywałaś, bo najmniejszy jego dotyk zostawiał na Tobie palący ślad, a gdy po raz pierwszy poczułaś jego język tańczący ze swoim, myślałaś że krzykniesz.
To wszystko bolało, dusiło, ściskało, nie potrafiłaś oddychać, ale nie miałaś zamiaru się sprzeciwiać, a tym bardziej przestawać.

Jakie było jednak twoje zdziwienie, gdy to on się od Ciebie oderwał i z powrotem wrócił do wpatrywania się w Twoje oczy, a ty z miną jakbyś miała się rozpłakać głośno oddychałaś.
- Nie przeryw..
- Czy dzieci robią też tak? - spytał ponownie.
Tym razem jednak bez większych wyjaśnień zaczął składać pocałunki na twojej szyi, która od razu pokryła się gęsią skórką.
- Albo czy potrafią tak?
Zjechał do twoich dobrze widocznych obojczyków i kontynuując swoją zabawę, wyczułaś jak zostawia na nich małe, czerwone malinki, jakby dawał do zrozumienia co jest jego.
- Albo tak?
Odpiął dwa małe guziczki od twojej piżamy robiąc sobie więcej pola do popisu, a ty rozpadając się z milimetra na milimetr, nie wiedziałaś co ze sobą zrobić.
Nie byłaś zawstydzona, co to, to nie. O wstydzie nie było już tu dawno mowy. Teraz pojawiło się nowe, inne uczucie, które jeszcze nie wiedziałaś jak nazwać, ale byłaś pewna, że prędzej czy później on Cię wszystkiego nauczy.
Przejechał dłonią po całej długości twojej ręki, by później zacisnąć na niej uścisk i kończąc swoją zabawę na twoim ciele wrócił z powrotem do twoich ust, gdyż widocznie tak jak wszyscy tej nocy poczuł się spragniony i niecierpliwy.
Zostawiając na Tobie ostatni pocałunek, ponownie się oddalił tylko tym razem, on także ciężko oddychał.
- Dalej zachowuje się jak duże dziecko? - zapytał poważny, jednak ledwo co umiał złapać oddech.
- Przepraszam.. - powiedziałaś cichutko. - Nie pomyślałam i przez to ty..
- Nie masz za co - odpowiedział od razu, gdy zobaczył twoją smutną minę. Całując Cię delikatnie w policzek, lekko się do Ciebie uśmiechnął.
- Za miłość się nie przeprasza skarbie.
Uspokajając swoje mocno bijące serca, wpatrywaliście się w siebie nawzajem, póki on nagle nie zaczął tajemniczo śmiać się pod nosem.
- Coś nie tak?
- Miłość miłością - uśmiechnął się. - Ale kara musi być.
Serio? To on nie wie, że wystarczającą karą było przerwanie tego co robił?
- Kara? - powtórzyłaś po nim, a ten szyderczo się zaśmiał.
- Teraz Ci pokażę jak zachowują się dzieci.
Nim się obejrzałaś zaczął Cię z całych sił łaskotać, a ty łapiąc się za swój brzuch ze łzami w oczach głośno śmiałaś się w najlepsze.
Starałaś się jakoś go powstrzymać, jednak twoja siła w porównaniu z jego była zaledwie jedną dziesiątą.
- Nie! Proszę! Koniec!
- Nie ma "koniec"! - krzyknął roześmiany twoim stanem. - Zasłużyłaś sobie!
- Już nie będę!
- Obiecujesz?
- Obiecuje, ale już przestań!
Zaprzestając swojej czynności rzucił się obok Ciebie na łóżko i rozciągając się objął Cię ramieniem, jakby był z siebie nadzwyczaj dumny.
- No teraz to jestem zmęczona - stwierdziłaś dalej lekko się śmiejąc masując jednocześnie swój brzuch, bo miałaś wrażenie, że swoje żebra czułaś co do jednego.
- W takim razie idziemy spać, a ty oczywiście ze mną! - powiedział ochoczo po czym gasząc lampkę na stole, cmoknął Cię w czubek nosa.
Już nie miałaś sprzeciwów, bo i tak z nim we wszystkim przegrałaś. Wtulając się w jego klatkę piersiową unosiłaś się do góry gdy brał wdech i na dół gdy robił wydech, tym samym delikatnie kołysząc Cię do snu.






(Twoja perspektywa - Baekhyun)



Kolejny piorun uderzył, a jego huk zadudnił Ci głośno w głowie.
Kuląc się jak małe dziecko zacisnęłaś mocno oczy i zakrywając dłońmi uszy, modliłaś się w duchu aby to wszystko jak najszybciej przeszło.
Na nic zdała się twoja wiara, iż na parterze nie będziesz aż tak słyszeć trzasków jak na poddaszu.
W waszym salonie panowała grobowa ciemność, lecz co chwilę można było zobaczyć błyski błyskawic, które na sekundę oświetlały pokój niczym flesz od aparatu.
Tak jak podejrzewałaś na dworze robiło się coraz to głośniej. Drzewa uginały się prawie do ziemi, trzasków było więcej, a słysząc szum fal z jeziora miałaś wrażenie, że nadchodzi jakieś tsunami.
Tracąc już wiarę w poprawę pogody, trzęsłaś się ze strachu z załzawionymi oczami i nawet nie zdałaś sobie sprawy, że ktoś właśnie schodził po schodach na dół. Dopiero gdy poczułaś ciepły dotyk na swoim ramieniu, z kolejną porcją przerażenia szybko się odwróciłaś do tyłu, ledwo powstrzymując się od krzyknięcia.
- To ja, to tylko ja!
Widząc Byuna stojącego za Twoimi plecami kamień spadł Ci z serca i nawet na chwilę zapomniałaś o wichurze za oknem.
Zdziwiony, ale i lekko przerażony twoim stanem chłopak okrążył kanapę i zapalając lampkę na stoliku przed wami, powstało chociaż trochę światła.
Koreańczyk usiadł obok Ciebie i dopiero teraz zauważyłaś iż także miał lizaka w buzi.
- Czemu tutaj siedzisz? - spytał, ściągając jednocześnie z siebie swoją szarą bluzę z kapturem i ledwo wyczuwalnie założył Ci ją na trzęsące się ramiona.
Zaczynając powoli panikować na myśl o tym, że może się dowiedzieć o twoim strachu przed burzą, musiałaś szybko coś wymyślić.
- Nie umiałam zasnąć - powiedziałaś od razu.
Prawdę mówiąc to go nie okłamałaś, przecież to była prawda. Pomijając fakt, że nie umiałaś zasnąć przez burzę, ale tego nie musiał już wiedzieć.
- Dziwne - zaczął. - Wcześniej wspominałaś coś o tym, że jesteś potwornie zmęczona.
No nie, domyślił się? Wie? Nie miał jak, chyba że byłaś aż tak marną aktorką i zauważył.
Nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy, błądziłaś wzrokiem po jego T-shirtcie, ramionach, dłoniach..
- ______.
Słysząc swoje imię, które wypowiedział tak cicho i delikatnie, zadrżałaś.
- Spójrz na mnie - dodał, a ty chcąc nie chcąc zrobiłaś to o co poprosił.
Wtedy już byłaś w 100% pewna, że się dowiedział.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że boisz się burzy?
- Bo to zawstydzające - odpowiedziałaś przytulając swoje kolana.
- Zawstydzające? - powtórzył po tobie. - Nie wiem co w tym jest zawstydzającego.
Nie odpowiedziałaś.
Zauważyłaś jak odwraca głowę w drugą stronę i zaczyna bawić się lizakiem.
Był zły? Smutny? A może po cichu się śmiał? Nie wiedziałaś, gdyż nie widziałaś jego twarzy.
Gdy za oknem piorun ponownie uderzył w ziemię, automatycznie zacisnęłaś oczy i przytuliłaś mocniej kolana chowając w nich twarz. Nie umiałaś na niego spojrzeć. Nie miałaś pojęcia dlaczego, lecz nie umiałaś, więc bijąc się ze swoimi myślami zostałaś w tej pozycji.
Do czasu aż się poruszył.
- Co ja z Tobą mam..
Czując jak obejmuje Cię swoim ramieniem, od razu bez słowa sprzeciwu się w niego wtuliłaś niczym małe dziecko. Wsłuchując się w rytm jego bijącego serca, zapanowała sekundowa cisza.
- Jesteś zły? - spytałaś, gdyż Cię to dręczyło.
Ten pokręcił przecząco głową.
- Bardziej zawiedziony, że mi nie powiedziałaś - westchnął przyciskając Cię do siebie i kładąc swój policzek na czubku twojej głowy. - Musiałem się tego dowiedzieć od _____(imię przyjaciółki), a nie od Ciebie.
Było Ci głupio i przykro jednocześnie, dlatego wbiłaś wzrok w jego palce, które kreśliły niewidzialne kółeczka na twojej dłoni.
Mimo tego co wcześniej powiedział, to dalej uważałaś swój lęk za żenujący. No, może już trochę mniej, ale to wszystko przez to jak on na Ciebie działał.
Wystarczył jeden dotyk, jeden gest, a zapomniałaś o wszystkim dookoła.
W pewnym momencie zaczęłaś żałować, że nie powiedziałaś mu o wszystkim na samym początku, bo przy nim nawet wichura za oknem nie wydawała się już tak istotna.
Czemu?
Bo był jak znieczulenie na twój strach i smutek. Nie musiał nic robić, musiał po prostu być.
Przywracając lizak w ustach zamknęłaś oczy i wtulając się w szyję chłopaka, lekko się uśmiechnęłaś.
- Już się nie trzęsiesz - usłyszałaś nagle.
Spoglądając na niego z dołu posłałaś mu uśmiech.
- Bo już pogoda nie jest tak istotna.
Grzmot rozniósł się dookoła, ale ty nawet się nie wzdrygnęłaś.
- Teraz obok mam Ciebie.
Zauważyłaś jak Ci się przygląda, jakby się nad czymś zastanawiał, jednak się nie odezwał. Miałaś już znowu się o niego oprzeć, lecz ten nagle wyciągnął Ci lizaka z buzi i sam włożył go sobie do ust, mimo że miał jeszcze swój. Nie ukrywałaś że Cię zatkało, ale on wydawał się normalny.
Czując brak i niedosyt po smaku, którego nie dało Ci się odgadnąć, przełknęłaś ślinę i z obrażoną miną na niego spojrzałaś.
- Czyli ja zostałam bez niczego, tak? - spytałaś, a ten cicho się zaśmiał.
Myślałaś, że odda Ci twoją słodycz, lecz ten dał Ci tylko.. patyczek.
Automatycznie zamarłaś, kiedy przewróciłaś go językiem z jednego boku na drugi.
Był ciepły, wręcz palił, a smak miał bardziej intensywniejszy i słodszy, ale jednocześnie delikatny jak nic innego. To był tylko patyk, a czułaś jakbyś smakowała najlepszej rzeczy na świecie.
Zawstydziłaś się, bo zdałaś sobie sprawę, że był to patyk po jego lizaku, gdyż ty swojego nie dokończyłaś.
Nie pozwolił Ci.
Uspokajając swoje serce zastanawiałaś się, czy czuje to samo co ty teraz.
Czy zna ten smak?
Zapewne nie, bo próbuje go po raz pierwszy.
Czy mu się podoba?
Bo tobie bardzo.
Czy będzie chciał więcej?
Bo ty już nie wiedziałaś jak prosić.
Przywracając patyk językiem wyciągnęłaś go z ust, by po chwili wbić w niego swój wzrok.
Był biały i lekko pogryziony przez chłopaka. Nawet nie zdałaś sobie sprawy, a wpatrywałaś się w kawałek plastiku dobre 30 sekund i zapewne wpatrywałabyś się dłużej gdyby nie Byun, który nagle przeklnął pod nosem.
- Cholera - syknął i wyciągając pusty patyczek z ust, rzucił go gdzieś na stół.
- Coś się stało? - zapytałaś cicho, a ten się do Ciebie jeszcze bardziej przysunął.
- Skończyło się, to się stało.
Odwróciłaś się lekko sprawiając, że siedzieliście teraz naprzeciwko siebie.
Wydawał się niecierpliwy, niespokojny, co chwilę na coś spoglądał, jakby się śpieszył.
Jakby miało mu coś uciec.
- W kuchni masz więcej - pokazałaś palcem na paczkę słodyczy, ale on od razu zaprzeczył.
- Jestem dość wybredny - powiedział, a ty nie miałaś pojęcia o czym mówił.
- To znaczy?
- Nie ma tam tego smaku, którego chcę - dopowiedział szeptem, nim całkowicie się do Ciebie przysunął i wtedy poczułaś to, na co tak długo czekałaś.
Jego ciepłe usta na twoich.
Przez chwilę myślałaś, że tylko Ci się to śni, lecz łomot w klatce piersiowej przywrócił Cię na ziemie.
Złapał Cię z obu stron za policzki, a ty zamykając oczy oddałaś słodki pocałunek, który on coraz bardziej zagłebiął przelewając w niego więcej swoich uczuć.
Jego usta były miękkie, delikatne jakby były lekarstwem, którego potrzebowałaś żeby nie zwariować, żeby się uspokoić.
Choć to on potrafił doprowadzić Cię do stanu, gdzie nie wiedziałaś co ze sobą począć.
Wszystko sprowadzało się do niego.
Oboje byliście zmęczeni tym co wydarzyło się od samego początku waszej znajomości, jednak wszystko co działo się w tej chwili, wysłało w zapomnienie to co było.
Dało wam czystą, biała kartkę, pozwalając ją zapełnić od nowa.
Gdy się od siebie oderwaliście, otwierając oczy wpatrywaliście się w siebie z lekko otwartymi buziami, nie wiedząc co powiedzieć, bo obydwojgu sytuacja z przed chwili odebrała zdolność racjonalnego myślenia.
Ten, przestając pieścić twoje policzki swoim dotykiem, oblizał raz jeszcze swoje wargi, a Ciebie przeszedł kolejny dreszcz.
- Wybacz - powiedział zachrypniętym głosem. - Po tym wcześniejszym wypadku na podłodze nie umiałem się już powstrzymać.
Wtulając się bez słowa w jego klatkę piersiową, uśmiechnęłaś się niczym dziecko.
- Dzięki Bogu jesteś niecierpliwy - powiedziałaś, a ten wybuchnął lekkim śmiechem i mocno Cię do siebie przytulił, chowając Cię w swoich ramionach.
- Moja ulubiona - szepnął, a ty zerknęłaś na niego jednym okiem. Nie widziałaś dokładnie jego twarzy, ale wiedziałaś, iż uśmiecha się od ucha do ucha.
- W końcu znalazłem słodycz, którą mogę próbować całe dnie. 




S: Tak oto prezentuje się ostatni rozdział przed przerwą wakacyjną. Ja wakacje dopiero zaczynam, bo np. Tae już smaży się na plaży, dlatego też jestem dzisiaj sama :C
Kiedy wrócimy z powrotem z rozdziałami? Pewnie jakoś w wrześniu/październiku, więc myślę, że nie tak źle. 
No i najważniejsze.. Jak wam się podobał ten rozdział?! Muszę przyznać, że trochę mnie w nim poniosło, ale chyba nie jesteście źli lub coś w tym stylu. Mi się osobiście baaardzo podoba :>
Jak już pewnie widzicie zmieniłam wygląd bloga, z którego też jestem bardzo zadowolona. Wszystko wygląda teraz.. Profesjonalniej? Chociaż nie wiem czy to dobre słowo, bo przecież nie jesteśmy jakimiś ekspertami. 
Liczę na wasze opinię w komentarzach! Na temat rozdziału jak i wyglądu.
No i mam nadzieję, że wy także spędzacie miło wasze wakacje. Napiszcie mi koniecznie jak wam mijają i co robicie ^^ 
To by było na tyle. Ja się żegnam, całuję każdego z kolei i do następnego! :*