niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 17 - Kropla strachu

T: Oo, długo nas tu nie było~
S: I to jeszcze ile... Przepraszamy was bardzo, ale miałyśmy małe problemy z tym rozdziałem.
T: Musiał kiedyś przyjść taki moment, gdzie nie wiedziało się kompletnie co dalej napisać, jak dobrać słowa by całość jakoś brzmiała..
S: To był pierwszy problem. Drugim było to, że wylądowałam w szpitalu. Na szczęście już wróciłam i możemy zaczynać kolejny rozdział!
T: Tak na marginesie! Mamy już 5600 wyświetleń!! Dziękujemy bardzo, bardzo! :D
S: Ah! Trzeba coś wymyślić z tej okazji..
T: Tyle, że nie mam pojęcia co..
*myślą*
S: A może wy napiszecie! Co byście chciały z okazji 5000 wyświetleń!
T: Będziemy czekać na propozycję w komentarzach! A teraz zjeżdżać i czytać to co napisałyśmy! 






(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)




W salonie panowała grobowa ciemność a jedyne światło dzięki któremu jeszcze się nie pozabijaliście, to światło z telewizora, gdzie leciał horror. Przed filmem przynieśliście sobie coś na zagryzkę i coś do picia. Tym sposobem cały stolik naładowany był popcornem, żelkami, chipsami i innymi koreańskimi przekąskami, których nigdy wcześniej nie jadłaś. Jeżeli dobrze pamiętałaś, to oglądaliście horror o nazwie "Kronika opętania" czy jakoś tak, jednak i tak nie wiedziałaś o co chodzi w filmie. Kiedy któryś z chłopców zakrywał oczy, albo chował się Tobie za plecy (w tym przypadku Tao), wybuchałaś głośnym śmiechem. Dla Ciebie te całe straszne filmy były komedią.. Chociaż widok piosenkarzy trzęsących się ze strachu był bardziej zabawny. Siedziałaś między Chanyeolem a Tao. Ten pierwszy jakoś się jeszcze trzymał, choć częściej jego wzrok tkwił w popcornie niż na filmie, za to ten drugi...
Czułaś, że zbliżała się kolejna straszna scena, dlatego powoli zatkałaś uszy czekając na jego donośny...
- AAAAAAAAA~! - chińczyk znowu schował się za twoimi plecami.
- SUHO! - usłyszałaś także krzyk przyjaciółki.
- Przepraszam Cię bardzo! - z przerażoną miną szybko zaczął dmuchać na jej mokre spodnie. Z zaskoczenia koreańczyk wylał na nią jej sok. Wybuchnęłaś głośnym śmiechem dławiąc się przy tym popcornem. Uszatek szybko poklepał Cie po plecach.
- No już, już.. - westchnął zażenowany.
- Pójdę Ci po chusteczkę - szepnął Baekhyun nie chcąc nikomu przerywać w oglądaniu filmu.
- Dziękuję. - odpowiedziała mu wdzięczna ________(imię przyjaciółki).
- Coraz bardziej zaczyna wyglądać to jak komedia! - zaśmiałaś się.
- Czyli Tao nosi dziewczyną bagaże! - uśmiechnął się Chen.
- CO!? To nie fair!
- Cicho bo nic nie słyszę! - uciszył was Lay.
Odczekując chwilę, spojrzeliście na niego. Zasnął. Zachichotałaś.
- On tak zawsze?
Wszyscy pokiwali głowami. Byun wrócił z kuchni i podał blondynce chusteczkę.
- Jeszcze raz przepraszam~ - jęknął załamany lider.
- Naprawdę się nie boicie - Kris wziął łyk coli a ty wzruszyłaś ramionami.
- Czego tu się bać. Przecież to jest tylko w telewizorze -  Zobaczyłaś jak przyjaciółka się z Tobą zgadza.
- W telewizorze powiadacie.. - Kai pogłaskał się po niewidzialnej brodzie. - To jedźmy jutro do domu strachów!
- Takiego w wesołym miasteczku? - zapytała blondynka przykładając chusteczkę do spodni. - Tam też nie ma nic ciekawego. Parę plastikowych kościotrupów i tyle.
- Nie nie.. - pokiwał głową Kai. - Pojedźmy do takiego, gdzie w środku są prawdziwi ludzie!
W sumie.. Ten pomysł nie był taki zły. I tak nie macie nic lepszego do roboty, a po przeprowadzce moglibyście się wybrać do tego domu. Chciałaś im pokazać, że nawet tam nie będziesz się bała. Zachichotałaś i uśmiechnęłaś się tajemniczo.
- Mi pasuje!
...
- Dajesz Tao! Pokaż, że jesteś mężczyzną! - ponaglałaś chłopaka, który strasznie gramolił się z wniesieniem toreb do waszego mieszkania. - Facet jesteś czy baba!
- Cicho bądź! - krzyknął ze łzami w oczach. - Wiesz jakie to jest ciężkie! Co wy tam macie!?
- Kamienie. - Twoja przyjaciółka przeszła obok niego nawet na niego nie zerkając a ten z miną jakby prosił o jedzenie na nią popatrzał.
- Nie macie serca!
- No już, streszczaj się. - powiedział Chanyeol, który puścił mu tylko oczko i wszedł do waszego mieszkania.
- Co jemy!? - krzyknął podekscytowany Baekhyun jednocześnie pocierając dłońmi.
- Mam ochotę na jakąś zupę. - odpowiedział maknae. Całe EXO K weszło do waszego mieszkania zostawiając biedaka na korytarzu. Uśmiechnęłaś się do niego a ten odwzajemnił uśmiech z myślą, że chcesz mu pomóc.
- Czekamy w kuchni.
- Nienawidzę was! - odkrzyknął.
Ignorując jego wrzask przymknęłaś drzwi aby mógł później do was dołączyć.. O ile zdąży. Wchodząc do kuchni od razu skierowałaś się do lodówki. Otworzyłaś ją i cicho jęknęłaś.
- Nie ma nic do jedzenia! - jęknęłaś gdy zauważyłaś parę rzeczy.
- Przecież byliśmy na zakupach! - przyjaciółka stanęła obok Ciebie i spojrzała do środka. - Gdzie ty widzisz te "nic"? Wystarczająco na zupę.
Uśmiechnęłaś się przepraszająco.
- Ja nic z tego nie wyczaruję..
- Przesuń się a ja to zrobię - odepchnęła Cię i wyciągnęła jakiś produkt z lodówki. - A ty i Chanyeol idźcie rozpakować torby do pokoju.
- Się robi! - krzyknął uszatek i wziął twoją walizkę. Spojrzał na Ciebie. - Idziesz czy nie?
Kiwnęłaś głową na znak zgody. Weszliście do pokoju. Wielki okno wpuszczało dużo światła, dzięki czemu jasny pokój wydawał się jeszcze bardziej bielszy. 

- Ale on jest duży~
- Mniejszy od tego w dormie...
Usłyszałaś w jego głosie smutek.

- Nie przejmuj się! Przecież to jest blisko was... Będziemy was często odwiedzać! Obiecuje no...
Czułaś się bezradnie. Nie chciałaś ich opuszczać bo wiedziałaś, że tak wiele się zmieni. Koniec ze wspólnymi wieczorami, koniec z robieniem sobie wzajemnie kawałów... Będzie Ci tego brakować.
- Okej! Trzymam Cie za słowo! 
Uszatek szukał miejsca w szafkach.
- Ej Chanyeol bo...
W tym momencie potknęłaś się o walizkę przyjaciółki. Przed oczami miałaś coraz bliżej podłogę, gdy nagle poczułaś, że ktoś łapie Cię za nadgarstek i jednocześnie talie. Kiedy stałaś na równych nogach zobaczyłaś uśmiechniętą i czerwoną twarz uszatka. Twoje serce biło szybciej a na policzkach zawitały rumieńce. 
- N-nic Ci nie jest?! - zapytał dalej trzymając Cie w tali.
Pokręciłaś przecząco głową. Staliście tak w ciszy kiedy do pokoju wbiegła ______(imię przyjaciółki) z Baekhyunem. Chanyeol szybko puścił Cię a ty poleciałaś na podłogę. 
- PRZEPRASZAM!
- Coś ty jej zrobił?!
Przyjaciółka zaczęła bić chłopaka po ramieniu a Baekhyun pomógł Ci wstać.
- D-Dziękuję. - wydukałaś i stanęłaś na równe nogi. Obróciłaś się do blondynki, która biła uszatka. Odciągnęłaś ją od niego i pstryknęłaś w czoło aby się uspokoiła.
- Nic mi nie jest - zaśmiałaś się a ona wydęła usta.
- Przepraszam~ - Chanyeol nisko się skłonił a ty machnęłaś na to ręką.

- Chodźmy może dokończyć tą zupę. - zaproponował Byun i wszyscy razem przeszliście do kuchni.
- SMACZNEGO! - krzyknęliście wszyscy i zaczęliście pochłaniać zupę w szybkich ilościach. 

- Pycha! - skomentowałaś zadowolona. - Robisz najlepszą zupę na świecie _________(imię przyjaciółki)!
- Hyhy, no a jak!
Kończąc wasz posiłek odstawiliście naczynia do zlewu i zaczęliście je zmywać. A co się z ty wiąże? Dokładnie! Cała wasza nowa kuchnia była już mokra. Zaganiając Byuna i D.O do sprzątania wyjrzałaś za okno. Na parkingu przed domem zatrzymały się dwa auta a z jednego z nich wyszedł uśmiechnięty Chen. Zobaczywszy Cię w oknie wesoło do Ciebie pomachał. Odmachałaś i zwróciłaś się do przyjaciół.
- Już są. Możemy schodzić i jechać!





(Twoja perspektywa - Baekhyun)





- I co? To jest ten dom? - zapytałaś wysiadając z vana. Rozciągnęłaś się bo po 3,5 godzinnej drodze wszystko Ci zdrętwiało. Rozejrzałaś się dookoła. Stałaś przed starym, opuszczonym domem, chociaż bardziej wyglądał jak jakiś opuszczony magazyn zachodzący powoli rdzą. - Wygląda jak ten od mojej babci.
- Jeżeli mówisz serio - Baekhyun wyskoczył z auta - To Twoja babcia nie mieszka w najlepszych warunkach.
Zobaczyłaś jak krzywi się na widok strasznego miejsca. Przyłożyłaś dłoń do buzi tuszując śmiech. Spojrzał na Ciebie oburzony.
- Nie mów, że Ciebie to nie rusza!
- Może strasznie wygląda, ale i tak nie ma się czego bać. - wzruszyłaś ramionami. 

Obok wielkiej hali stała mała, drewniana budka z koreańczykiem w środku, który zapewne sprzedawał bilety. Gdy reszta członków plus blondynka wyszła z auta, weseli i podekscytowani (choć niektórzy przerażeni) podeszliście do kasy. Wasz niezastąpiony lider po zakupie podał każdemu bilet i zaczęliście dobierać się w pary. Ukradkiem spojrzałaś na swoją przyjaciółkę. Z wielkim bananem na twarzy rozmawiała zawzięcie o czymś z Chanyeolem.
- "Czyli ona odpada" - pomyślałaś zrezygnowana i automatycznie przeniosłaś wzrok na Baekhyuna. Z paniką w oczach szukał jakiejś pary. Widocznie uznał, że uszatka nie ma o co pytać. Kiedy wszyscy mu odmówili z opuszczoną głową do Ciebie podszedł.
- Mogę być z Tobą w parze? - wydukał. Poczułaś się w tedy normalnie jak w podstawówce na wf. Bał się od razu zapytać? Albo po prostu nie chciał być z Tobą sam na sam. Po tym co zrobiłaś w waszym mieszkaniu nie dziwiłaś mu się.
- Jasne. 

Kiedy wszyscy byli gotowi ustawiliście się w kolejce do wejścia, które ozdabiała gruba rdza na metalowych drzwiach. Przeszedł Cię dreszcz wstrętu.
Byliście drudzy w kolejce a przed wami stał przerażony Tao z Chenem. Zabrzmiał dzwonek a dwójka weszła do domu. Choć bardziej wszedł Chen ciągnący Tai za nogi bo on tak się zapierał. Podskakiwałaś lekko z jednej nogi na nogę odczuwając lekki ziąb panujący na dworze. Zobaczyłaś jak chłopak obok Ciebie chce coś powiedzieć, ale zaraz się rozmyśla i dalej milknie. Przewróciłaś oczami.
- "Za bardzo to wziął do siebie".
Kolejny dzwonek i mogliście wejść do środka. Pierwsze co was przywitało to.. Ciemność. Kompletna ciemność. Włączając latarki, które każdy dostawał przy kasie, mogliście choć trochę zobaczyć po czym chodzicie.
- Powodzenia! - krzyknął Chanyeol machając wesoło.
Uśmiechnęłaś się.
- Dzięki.
Drzwi się zamknęły tym samym robiąc jeszcze większy mrok.. O ile się dało.
Waszej wędrówce towarzyszyły szepty, chichoty, dudnienia, świsty i dźwięki kroków. Oglądając wnętrze dzięki latarce dostrzegłaś, że idziecie cały czas jednymi tym samym korytarzem. Na brudnych, wilgotnych ścianach dostrzegłaś jakieś plamy, parę wiszących obrazów z postaciami, lecz nie mogłaś zobaczyć twarz, gdyż były podrapane. Całą waszą wędrówkę nie odezwaliście się do siebie ani słowem. Śmiać Ci się tylko chciało, gdy Baekhyun odwracał się co chwilę i machał latarką a w całym korytarzu wyglądało jakby trwała dyskoteka.
- Nic tu nie ma.. - odezwałaś się w końcu i czekałaś na jego reakcję. Dalej skupiony kiwnął tylko głową. Ah! Wkurzało Cię to!

- Przepraszam. - szepnęłaś. Nareszcie na Ciebie spojrzał zatrzymując się na chwilę. No super! Jak chodzi o niego to sobie przypomina o Twoim istnieniu! 
- Za co niby?
- Że musisz być ze mną w parze.
Zamrugał zdziwiony.
- To nie tak, że nie chciałem. Ja tylko..
- Spoko, spoko! - przerwałaś mu uśmiechając się sztucznie. - Rozumiem! Nie tłumacz się. Chodźmy już dalej, chcę stąd wyjść.
Odwróciłaś się na pięcie i pomaszerowałaś szybko przed siebie z latarką wbitą w ziemie, abyś mogła ukryć swoje wilgotne oczy.
- "Jestem taka głupia!" - karciłaś siebie w myślach. Skręciłaś w byle jaki korytarz nawet się nie zastanawiając.
Baekhyun chyba Cię wołał, ale ty go nie słuchałaś.
- "Głupie zauroczenie! Głupie uczucie! Głupie rady _______(imię przyjaciółki)!"
Znowu jego wołanie. Był chyba daleko od Ciebie.
- "On i tak nic nie czuja a ja i tak.."
- Patrz przed siebie cholera!
Zdezorientowana zobaczyłaś jak zza zakrętu wyskakuje wysoki, starszy mężczyzna i łapię Cię mocno za ramię. Przypominając sobie kamienicę, brudną uliczkę i tą scenę, którą tak chciałaś zapomnieć, wydałaś z siebie głośny okrzyk przerażenia. 






(perspektywa EXO)





- Tao! Przestań w końcu płakać! - zbulwersowany Chen zaświecił chłopakowi latarką prosto w oczy. - Przecież nic się na razie nie dzieje!
- Na razie! Kto wie kiedy coś na nas..
- BU!
- LOSIE OSZCZĘDŹ!
Chińczyk kulił się na ziemi i coś szeptał pod nosem a nad nim stał roześmiany Sehun z Luhanem.
- Łaa~~ - maknae wycierał łzy ze śmiechu. - Ci co tutaj straszą to mają ubaw.
...
- Nudno tu.
- No.
Xiumin razem z Layem przeszli chyba wszystkie możliwe korytarze i spotkali wszystkie możliwe duchy, zjawy czy też potwory. Mimo wszystko ani jeden ani drugi nie wydali z siebie żadnego krzyku.
- O! - Lay pokazał palcem na mały zaułek, gdzie leżały dwa łyse manekiny zapewne straszące gości.
- Co znalazłeś? - Xiumin spojrzał zainteresowany.
- Popatrz. - wziął jedną lalkę, która leżała na krześle. - Może sobie odpoczniemy?
...
- D-D-D.O.. B-Boję się..
- Rozumiem, ale to nie znaczy, że musisz się do mnie tak kleić.. - westchnął.
Suho trzymał się tak mocno ramienia D.O, że jego ręką prawdopodobnie nie miała dostępu do krwi. Maszerowali i maszerowali, gdy w końcu na końcu prostej drogi, dostrzegli małe światło.
- Chyba znaleźliśmy wyjście! - D.O pokazał palcem przed siebie.
- PRZEŻYJEMY!
Lider czym prędzej rzucił się przed siebie by jak najszybciej być już na świeżym powietrzu. Niestety na jego nieszczęście nie zauważył stopnia przed sobą i z hukiem znalazł się na ziemi.
- To musiało boleć..
...
- A długo pan już tutaj pracuje? - Kai rozmawiał sobie właśnie z pracownikiem strasznego domu, który tak bardzo próbował ich przestraszyć, lecz nie za bardzo poszło po jego myśli.
- Noo, już jakieś 3 lata. Ale ważniejsze! Czemu ty się mnie nie boisz!?
- A czego się bać? On się za to boi. - pokazał palcem na Krisa, który siedział w koncie i odmawiał modlitwy. Pracownik poczuł się lekko zażenowany stanem chłopaka. Kai położył rękę na ramieniu starszego mężczyzny.
- Dobra robota. 







(Twoja perspektywa - Baekhyun)





Upadając na kolana złapałaś się za ramiona i znowu krzyknęłaś. Z tego co słyszałaś mężczyzna uciekł i tylko czekał żeby znów was wystraszyć. Miał taką pracę i nie miałaś mu tego za złe, ale kiedy tak nagle się pojawił.. Trzęsąc się ze strachu próbowałaś powstrzymać łzy lecące strumieniami z twoich oczu. Usłyszałaś jak Baekhyun upuszcza latarkę i biegnie w Twoją stronę. Szybko uklęknął obok Ciebie i mocno przytulił. Chowając Cię w swoich ciepłych ramionach głaskał Twoją głowę.
- No już, już.. - szeptał Ci do ucha aby choć trochę Cię uspokoić. - To nie on..

- J-Ja wiem! - jęknęłaś ściskając jego ubranie. Lekko się uspokoiłaś kiedy tak Cię trzymał. Jego zapach, dotyk działał jak jakiś lek.
- Baekhyun.. - załkałaś i spojrzałaś na niego spod spodu.
- Hm? - uśmiechnął się ciepło.

- Możemy już stąd wyjść?
- Jasne. Tylko musimy znaleźć jakieś wyjście ewakuacyjne.
- Ale możemy go jeszcze spotkać..
Pomógł Ci wstać i ścisnął mocno Twoją dłoń. Była taka ciepła i nie trzęsła się w przeciwieństwie do Twojej.
- Tym razem jestem tuż obok.
... 

Na wasze szczęście w całej drodze szukania wyjścia nie natrafiliście na kolejnego "ducha". Jedyne co spotkaliście to śpiący Xiumin z Layem w jakimś zaułku. Zignorowaliście to i poszliście dalej. Czułaś się już pewniej idąc za rękę z Byunem. Mieliście do dyspozycji jedną latarkę, ponieważ drugą upuścił chłopak i nie mogliście jej już znaleźć. Było to Tobie na rękę, gdyż było mniej światła i łatwiej było Ci ukryć rumieniec na twojej twarzy. Szliście i szliście gdy nagle wpadłaś na plecy chłopaka.
- Ała! Nie zatrzymuj się tak nag..
- Wsłuchaj się.. - uciszył Cię. Zrobiłaś to o co poprosił i usłyszałaś kroki.. Dość szybkie kroki. - Ktoś biegnie? - przestraszyłaś się i schowałaś się za plecy chłopaka. Bieg zlał się z głośnym śmiechem.
- Taa, ale myślę, że to nie pracownicy..


(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)






- Słyszałaś? - Chanyeol rozejrzał się nerwowo po korytarzu, gdzie echem odbił się damski krzyk.
- Nie dało się nie słyszeć. - zaśmiałaś się. - Albo to była ________(imię przyjaciółki), albo Tao.
Oboje wybuchnęliście śmiechem i po chwili ruszyliście dalej. Na tobie nie robiło nic większego wrażenia, za to na chłopaku chyba dość spore. Starał się tego nie okazywać, ale sposób w jaki na wszystko patrzał lub sprawdzał bawił Cię ogromnie.
- Zastanawiam się, czy gdy my tu chodzimy to te wszystkie korytarze są ze sobą połączone. Moglibyśmy znaleźć kogoś innego! - krzyknęłaś zadowolona ze swojej dedukcji. 

- Jest spora szansa, że to wszytko jest po prostu wielkim labiryntem.
- Wiedziałam! - instynktownie złapałaś za jego rękę i wbiegłaś w pierwszy lepszy korytarz przed wami. Biegnąc zaczęłaś się śmiać bo Chanyeol ciągnięty przez Ciebie co chwile się potykał i omal się nie przewrócił. Wytężając wzrok ujrzałaś przed sobą dwie postacie.
- Znalazłam was! - krzyknęłaś i zahamowałaś zaraz przy Baekhyunie i Twojej przyjaciółce.
- Wiedziałem, że to ty tak hałasujesz. - skomentował roześmiany Byun.
Spojrzałaś na zdyszanego uszatka.
- Dobra robota. - pochwaliłaś go.
- Mogłaś mnie uprzedzić, że będziemy biec! Przygotowałbym się jakoś na to mentalnie!
Wzruszyłaś bezradnie ramionami.
- Wybacz. Znaleźliście już jakieś wyjście? - zapytałaś przyjaciółki.
- Jakbyśmy znaleźli to dawno nas by już tu nie było. - odpowiedziała sarkastycznie blondynka.
- Haha, racja. - podrapałaś się po głowie.
- To może poszukamy wyjścia razem. - zaproponował uszatek.
- Szybciej nam pójdzie. - uśmiechnął się Byun.
- No to idziemy!  

Gdy tak szliście dopiero wtedy zauważyłaś, że w tym całym domu było potwornie zimno, dlatego zaczęłaś pocierać rękoma o ramiona, aby choć trochę się rozgrzać. Szliście już dobrych parę minut, gdy nagle uszatek trącił Cię w plecy. Chciałaś już na niego krzyknąć, ale przykładając palec do ust kazał być Ci cicho. Z niechęcią go posłuchałaś. Pokazał palcem na Baekhyuna. Z początku nie zrozumiałaś co miał na myśli, lecz po chwili załapałaś. Dwójka przyjaciół przed wami jak gdyby nigdy nic szli razem za rękę. Zachichotałaś cicho.
- Baekhyun... - Chanyeol się odezwał a wspomniany chłopak nie zatrzymując się spojrzał na niego. - Dłoń, gdzie trzymasz _________(imię przyjaciółki) ani drgnie, za to druga trzęsie się jak galareta!
Nie potrafiąc się powstrzymać wybuchnęłaś głośnym śmiechem. Na twarzy i blondynki i piosenkarza wskoczyły dwa, wielkie rumieńce.

- Zamknij się i patrz lepiej przed siebie! Znaleźliśmy wyjście.
- Wasz wzrok automatycznie przeniósł się na duże, metalowe drzwi, które były lekko uchylone i przedostawało się przez nie światło z zewnątrz. Uradowani, że możecie już stąd wyjść rzuciliście się do wyjścia. Pociągając za metalową klamkę otworzyliście je jeszcze bardziej. Uderzył was podmuch świeżego powietrza i blask słońca, które chowało się powoli za horyzont zamieniając dzień w noc.
- Już tak późno? -  przyjaciółka zdawała się mocno zdziwiona tym faktem.
- Chyba sporo tam byliśmy. - opowiedziałaś. Też sama nie mogłaś w to uwierzyć.
- Ważne, że już wyszliście.
Za waszymi plecami pojawił się uśmiechnięty Luhan z Sehunem.
Poczułaś jak coś gilgocze Cię w kieszeni. Wyciągając telefon spojrzałaś kto dzwoni a uśmiech od razy wpadł Ci na twarz.
- Cześć mamo! - krzyknęłaś a w głośniczku usłyszałaś głos rodzicielki. Jednak niezbyt pozytywny. Chodząc w kółko jak to miałaś w zwyczaju wsłuchiwałaś się w to co mówi twoja mama. Otworzyłaś oczy szeroko w zdziwieniu.
- Dobra.. Jasne.. Trzymajcie się.. - rozłączyłaś się a ręką bezwładnie opadła Ci wzdłuż ciała.
- ________(Twoje imię) - przyjaciółka chyba zaczęła coś podejrzewać. - Coś się stało?
Spojrzałaś na nich a oni do Ciebie podeszli.
- Anastazja jest w szpitalu. 





T: Teraz to się będzie działo..
S: NARESZCIE coś się będzie działo chciałaś napisać. Można powiedzieć, że teraz zaczyna się druga tak jakby saga naszego opowiadania.
T: I w tej sadze będzie miłość! Wybuchy! Emocje!
S: Chyba kiedyś mówiłaś już coś takiego..
T: Taak~ Bardzo możliwe. Pozostaje nam zabierać się za następny rozdział!
S: Pa pa~ ♥




1 komentarz:

  1. Awww genialne ! ♥ Ach, biedny Tao, taki przestraszony, haha ☺ Czekam na następne rozdziały!!! ♥

    P.S. Zaraszam ! : ☺ ♥
    http://mylittledreamsmylittleworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń