(Twoja perspektywa - Baekhyun)
(Twoja perspektywa - Baekhyun)
(Twoja perspektywa - Baekhyun)
(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)
- Baekhyun..
- Tak?
- Czy tylko mi się tak okropnie nudzi?
- Nie tylko Tobie.
Słysząc westchnięcie chłopaka, przeniosłaś na niego wzrok spoglądając tym samym na jego twarz. Oboje leżeliście na łóżku zanudzając się na śmierć. Prawdę mówiąc to tylko ty leżałaś, bo Koreańczyk siedział i użyczał Ci swoich nóg żebyś mogła użyć ich jako poduszki.
Odkąd Twoja przyjaciółka z Chanyeolem wyszli na randkę, a Byun skończył pomagać uszatkowi w przygotowywaniu miejsca randki, jedyne co robiliście to gapiliście się w sufit. Może i leżenie 24 godziny oraz spanie były w twoim stylu, lecz jakoś dzisiaj poczułaś chęć zmiany tego nawyku.
- Nigdy bym nie przypuszczała, że bez nich będzie tak nudno - jęknęłaś rozciągając się. - Nawet jeżeli mamy jeszcze dziesięciu ludzi do zabawy.
- Mam dziwne przeczucie, że właśnie topią Tao w jeziorze.
Na myśl o całym EXO, które zapewne teraz to robi, usta same wygięły Ci się w uśmiechu.
Ponownie zapanowała między wami cisza, bo po wysprzątaniu kuchni oraz calusieńkich waszych pokoi, na prawdę nie wiedzieliście co ze sobą zrobić.
- A może pójdziemy na zwykły spacer do lasu?
- Tak?
- Czy tylko mi się tak okropnie nudzi?
- Nie tylko Tobie.
Słysząc westchnięcie chłopaka, przeniosłaś na niego wzrok spoglądając tym samym na jego twarz. Oboje leżeliście na łóżku zanudzając się na śmierć. Prawdę mówiąc to tylko ty leżałaś, bo Koreańczyk siedział i użyczał Ci swoich nóg żebyś mogła użyć ich jako poduszki.
Odkąd Twoja przyjaciółka z Chanyeolem wyszli na randkę, a Byun skończył pomagać uszatkowi w przygotowywaniu miejsca randki, jedyne co robiliście to gapiliście się w sufit. Może i leżenie 24 godziny oraz spanie były w twoim stylu, lecz jakoś dzisiaj poczułaś chęć zmiany tego nawyku.
- Nigdy bym nie przypuszczała, że bez nich będzie tak nudno - jęknęłaś rozciągając się. - Nawet jeżeli mamy jeszcze dziesięciu ludzi do zabawy.
- Mam dziwne przeczucie, że właśnie topią Tao w jeziorze.
Na myśl o całym EXO, które zapewne teraz to robi, usta same wygięły Ci się w uśmiechu.
Ponownie zapanowała między wami cisza, bo po wysprzątaniu kuchni oraz calusieńkich waszych pokoi, na prawdę nie wiedzieliście co ze sobą zrobić.
- A może pójdziemy na zwykły spacer do lasu?
Słysząc propozycję chłopaka ponownie na niego spojrzałaś, a ten wzruszył ramionami.
- Jak dla mnie moglibyśmy przeleżeć w tej pozycji cały dzień, ale jeśli aż tak Ci się nudzi, to możemy gdzieś iść.
Nie ukrywałaś, że trochę Cię zaskoczył, ale lekko otwartą buzię zaraz przemieniłaś w ogromny uśmiech. Podnosząc się z jego ud od razu wstałaś na równe nogi i pociągnęłaś go za ręce.
- To chodź zanim zrobi się ciemno!
Chłopak był zdziwiony twoim nagłym zachowaniem, ale można było zobaczyć, że mu się to podobało.
- Serio, dziennie pokazujesz mi swoje nowe oblicza.
- Nie gadaj tylko chodź! - pogoniłaś go, jednocześnie ciągnąc go w stronę wyjściowych drzwi.
- No idę, idę!
Łapiąc za klamkę mogliście w końcu posmakować ciężkiego powietrza, które panowało na zewnątrz, mimo że dalej było okropnie gorąco i parno. Spoglądając na niebo zauważyliście, że znad jeziora nadciągały ciemne chmury zapowiadające najprawdopodobniej deszcz, a może nawet burzę.
Na myśl o jasnych błyskawicach i deszczu, przeszły Cię ciarki po plecach.
- A oni co robią?
Słysząc głos Baekhyuna spojrzałaś przed siebie zdając sobie sprawę, że na małym placu z ogniskiem zebrało się całe EXO, które ciężko się do czegoś przygotowywało.
- Co robicie? - spytałaś, podchodząc do nich razem z Byunem, a oni nawet na was nie patrząc grzebali dłoniami w palenisku.
- Przygotowujemy grilla na dzisiaj! - wiwatował Suho latając z sznurem kiełbas na szyji i ruszając się przy tym jak kobieta na Hawajach.
- Dzisiaj nam się w końcu uda! - uśmiechnął się Xiumin.
- A nie widzicie tych granatowych chmur? - Baekhyun pokazał palcem na niebo. - Przecież będzie padać jak nic.
- O to się nie martw przyjacielu - zachichotał pod nosem Luhan, pokazując wam swój telefon. - Ten deszcz ma przejść bokiem.
- No nie wygląda mi na taki.. - powiedziałaś, a na twojej twarzy pojawił się grymas.
- Gdzie idziecie tak w ogóle? - spytał ponownie lider, tym razem stając obok was, a Byun zaczął kazać mu się odsunąć, bo mięsem to on pachniał na kilometr.
- Idziemy się przejść do lasu, bo nudzi nam się jak nie wiem - wytłumaczyłaś Suho, ale zaważyłaś jak na boku Sehun razem z Kaiem chichotali jak dwa małe dzieciaki.
- Tylko wróćcie tak jakoś do godziny albo dwóch, to będziemy wtedy zaczynać ognisko - uśmiechnął się do was Chen, a wy to odwzajemniliście.
- Jasne.
Machając wszystkim na pożegnanie skierowaliście się w stronę lasu i dróżki, którą tak dobrze znaliście, bo prowadziła ona do małego sklepiku niedaleko.
Musiałaś przyznać, że uzależniłaś się od zapachu żywicy z drzew i wesołego śpiewania ptaków. Szkoda, że mieszkaliście w ogromnym mieście jakim jest Seul i nie mieliście tak dziennie.
Spacerując bez większego celu po lesie, delektowaliście się spokojem jaki tu panował. Waszemu spacerowi towarzyszył śpiew ptaków, stukanie dzięcioła i dziwne szmeranie w krzakach.
Chwila.. Szmeranie?
Zatrzymując się bez uprzedzenia, pociągnęłaś Byuna za kawałek bluzki dając znać, że ma być cicho, bo widziałaś jak już chciał coś powiedzieć.
Trzymając swoje buzie zamknięte, oboje rozglądaliście się dookoła siebie.
Znowu usłyszałaś szuranie.
- Co to? - spytałaś szeptem, a ten machnął na to ręką.
- Pewnie jakaś wiewiórka lub coś w tym rodz..
Zdziwiłaś się kiedy chłopak przerwał swoje zdanie i teraz z wytrzeszczonymi oczami, gapił się na krzak z jakimiś jagodami.
- Co Cię tak zatkało? - spytałaś roześmiana. - Boisz się wiewiórek?
Ten tylko zaprzeczył głową.
Wyciągając rękę, pokazał palcem na dziwną, średnich rozmiarów kulkę, która wiła się w krzakach.
Zmrużyłaś oczy by móc lepiej zobaczyć to dziwne coś, lecz zaraz tego pożałowałaś, bo całe 10 metrów od was stał sobie jak gdyby nigdy nic najprawdziwszy dzik, który teraz przestając jeść jagody z zaciekawieniem się wam przyglądał.
Całkowicie drętwiejąc, kiedy zwierzę zrobiło krok w waszą stronę, złapałaś Byuna mocno za nadgarstek.
- Co teraz..
- Uciekaj - powiedział cicho pod nosem, a ty przerażona na niego spojrzałaś.
- Co?!
Odwrócił się w Twoją stronę i łapiąc Cię za rękę, pociągnął w głąb lasu.
- Powiedziałem "uciekaj"!
- Jak dla mnie moglibyśmy przeleżeć w tej pozycji cały dzień, ale jeśli aż tak Ci się nudzi, to możemy gdzieś iść.
Nie ukrywałaś, że trochę Cię zaskoczył, ale lekko otwartą buzię zaraz przemieniłaś w ogromny uśmiech. Podnosząc się z jego ud od razu wstałaś na równe nogi i pociągnęłaś go za ręce.
- To chodź zanim zrobi się ciemno!
Chłopak był zdziwiony twoim nagłym zachowaniem, ale można było zobaczyć, że mu się to podobało.
- Serio, dziennie pokazujesz mi swoje nowe oblicza.
- Nie gadaj tylko chodź! - pogoniłaś go, jednocześnie ciągnąc go w stronę wyjściowych drzwi.
- No idę, idę!
Łapiąc za klamkę mogliście w końcu posmakować ciężkiego powietrza, które panowało na zewnątrz, mimo że dalej było okropnie gorąco i parno. Spoglądając na niebo zauważyliście, że znad jeziora nadciągały ciemne chmury zapowiadające najprawdopodobniej deszcz, a może nawet burzę.
Na myśl o jasnych błyskawicach i deszczu, przeszły Cię ciarki po plecach.
- A oni co robią?
Słysząc głos Baekhyuna spojrzałaś przed siebie zdając sobie sprawę, że na małym placu z ogniskiem zebrało się całe EXO, które ciężko się do czegoś przygotowywało.
- Co robicie? - spytałaś, podchodząc do nich razem z Byunem, a oni nawet na was nie patrząc grzebali dłoniami w palenisku.
- Przygotowujemy grilla na dzisiaj! - wiwatował Suho latając z sznurem kiełbas na szyji i ruszając się przy tym jak kobieta na Hawajach.
- Dzisiaj nam się w końcu uda! - uśmiechnął się Xiumin.
- A nie widzicie tych granatowych chmur? - Baekhyun pokazał palcem na niebo. - Przecież będzie padać jak nic.
- O to się nie martw przyjacielu - zachichotał pod nosem Luhan, pokazując wam swój telefon. - Ten deszcz ma przejść bokiem.
- No nie wygląda mi na taki.. - powiedziałaś, a na twojej twarzy pojawił się grymas.
- Gdzie idziecie tak w ogóle? - spytał ponownie lider, tym razem stając obok was, a Byun zaczął kazać mu się odsunąć, bo mięsem to on pachniał na kilometr.
- Idziemy się przejść do lasu, bo nudzi nam się jak nie wiem - wytłumaczyłaś Suho, ale zaważyłaś jak na boku Sehun razem z Kaiem chichotali jak dwa małe dzieciaki.
- Tylko wróćcie tak jakoś do godziny albo dwóch, to będziemy wtedy zaczynać ognisko - uśmiechnął się do was Chen, a wy to odwzajemniliście.
- Jasne.
Machając wszystkim na pożegnanie skierowaliście się w stronę lasu i dróżki, którą tak dobrze znaliście, bo prowadziła ona do małego sklepiku niedaleko.
Musiałaś przyznać, że uzależniłaś się od zapachu żywicy z drzew i wesołego śpiewania ptaków. Szkoda, że mieszkaliście w ogromnym mieście jakim jest Seul i nie mieliście tak dziennie.
Spacerując bez większego celu po lesie, delektowaliście się spokojem jaki tu panował. Waszemu spacerowi towarzyszył śpiew ptaków, stukanie dzięcioła i dziwne szmeranie w krzakach.
Chwila.. Szmeranie?
Zatrzymując się bez uprzedzenia, pociągnęłaś Byuna za kawałek bluzki dając znać, że ma być cicho, bo widziałaś jak już chciał coś powiedzieć.
Trzymając swoje buzie zamknięte, oboje rozglądaliście się dookoła siebie.
Znowu usłyszałaś szuranie.
- Co to? - spytałaś szeptem, a ten machnął na to ręką.
- Pewnie jakaś wiewiórka lub coś w tym rodz..
Zdziwiłaś się kiedy chłopak przerwał swoje zdanie i teraz z wytrzeszczonymi oczami, gapił się na krzak z jakimiś jagodami.
- Co Cię tak zatkało? - spytałaś roześmiana. - Boisz się wiewiórek?
Ten tylko zaprzeczył głową.
Wyciągając rękę, pokazał palcem na dziwną, średnich rozmiarów kulkę, która wiła się w krzakach.
Zmrużyłaś oczy by móc lepiej zobaczyć to dziwne coś, lecz zaraz tego pożałowałaś, bo całe 10 metrów od was stał sobie jak gdyby nigdy nic najprawdziwszy dzik, który teraz przestając jeść jagody z zaciekawieniem się wam przyglądał.
Całkowicie drętwiejąc, kiedy zwierzę zrobiło krok w waszą stronę, złapałaś Byuna mocno za nadgarstek.
- Co teraz..
- Uciekaj - powiedział cicho pod nosem, a ty przerażona na niego spojrzałaś.
- Co?!
Odwrócił się w Twoją stronę i łapiąc Cię za rękę, pociągnął w głąb lasu.
- Powiedziałem "uciekaj"!
(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)
Z wytrzeszczonymi na wierzch oczami wpatrywałaś się w magiczny krajobraz, który się przed tobą rozciągał.
Przełykając ślinę, w końcu się odezwałaś, bo od tego wszystkiego w gardle miałaś Saharę.
Zrobiłaś krok na przód, powoli i dogłębnie wszystko lustrując.
- Ty to wszystko przygotowałeś?
Nie wiedziałaś co kompletnie powiedzieć, bo miałaś wrażenie, że zaraz się obudzisz i tyle z tego będzie.
Znajdowałaś się na brzegu jeziora, które było w różowo-pomarańczowym kolorze, gdyż zabarwił je właśnie trwający, piękny zachód słońca.
Jednak nie to najbardziej przykuło twoją uwagę.
To od czego nie umiałaś oderwać wzroku, to ogromna, stojąca nad brzegiem "płacząca" wierzba, pod którą znajdował się średnich długości koc w kratkę, pełen pysznego jedzenia i owoców.
Drzewo jak drzewo, tylko ta wierzba na całej długości swoich opadających prawie że do ziemi gałęzi, miała obwiązane dookoła białe światełka, które w połączeniu ze wszystkim innym dawały niesamowity efekt.
- Podoba Ci się? - spytał widocznie z siebie dumny uszatek, bo aż tryskał energią.
- Podoba? - powtórzyłaś po nim, gdyż miałaś wrażenie iż się przesłyszałaś.
Stając na palcach uwiesiłaś mu się na szyi i zaczęłaś go mocno ściskać.
- Chyba żartujesz! - krzyknęłaś mu do ucha, a ten zadrżał. - Jestem zachwycona!
Kiedy go puściłaś, zauważyłaś jak błyszczą mu się oczy z podekscytowania. Złapał Cię mocno za dłoń i zaprowadzając na koc, zaproponował żebyście usiedli.
Ty robiąc to co Ci kazał, dalej nie umiałaś oderwać wzroku od świecącej wierzby i jej gałęzi, pod którymi siedzieliście.
- Musiałeś się pewnie dużo napracować - powiedziałaś wdzięczna, choć zrobiło Ci się trochę przykro na myśl ile musiał w to włożyć pracy.
Ty za to nie zrobiłaś nic.
- Nie było znowu tak źle - uśmiechnął się pocieszająco, bo chyba zauważył, że lekko pochmurniałaś. - Baekhyun mi dużo pomógł.
Już wiedziałaś czemu widziałaś wcześniej Byuna, który znikąd wbiegł bez słowa do domu.
- Więc jakby te lampki przestały nagle działać, to wszystko jego wina! - zaśmiał się Yeol, a ty razem z nim.
- Ale szczerze powiedziawszy, ulżyło mi.
Spojrzałaś na Koreańczyka nie mając bladego pojęcia co miał na myśli.
Wziął jedno małe, plastikowe pudełko do rąk pełne zielonych winogron, rozejrzał się dookoła siebie.
- Bałem się, że Ci się nie spodoba.
W tamtym momencie miałaś niewyobrażalną ochotę na walnięcie go, za te jego durne i niepotrzebne obawy. Powstrzymałaś się jednak i wpadając na lepszy pomysł ukradłaś mu jedno winogrono, którym zaraz go potem nakarmiłaś.
Ten niczego się nie spodziewając dość mocno się zarumienił, wyglądając przy tym co najmniej uroczo.
Zadowolona z siebie przekręciłaś lekko głowę i posyłając mu swój firmowy uśmiech, puściłaś mu oczko.
- Jest idealnie.
Przełykając ślinę, w końcu się odezwałaś, bo od tego wszystkiego w gardle miałaś Saharę.
Zrobiłaś krok na przód, powoli i dogłębnie wszystko lustrując.
- Ty to wszystko przygotowałeś?
Nie wiedziałaś co kompletnie powiedzieć, bo miałaś wrażenie, że zaraz się obudzisz i tyle z tego będzie.
Znajdowałaś się na brzegu jeziora, które było w różowo-pomarańczowym kolorze, gdyż zabarwił je właśnie trwający, piękny zachód słońca.
Jednak nie to najbardziej przykuło twoją uwagę.
To od czego nie umiałaś oderwać wzroku, to ogromna, stojąca nad brzegiem "płacząca" wierzba, pod którą znajdował się średnich długości koc w kratkę, pełen pysznego jedzenia i owoców.
Drzewo jak drzewo, tylko ta wierzba na całej długości swoich opadających prawie że do ziemi gałęzi, miała obwiązane dookoła białe światełka, które w połączeniu ze wszystkim innym dawały niesamowity efekt.
- Podoba Ci się? - spytał widocznie z siebie dumny uszatek, bo aż tryskał energią.
- Podoba? - powtórzyłaś po nim, gdyż miałaś wrażenie iż się przesłyszałaś.
Stając na palcach uwiesiłaś mu się na szyi i zaczęłaś go mocno ściskać.
- Chyba żartujesz! - krzyknęłaś mu do ucha, a ten zadrżał. - Jestem zachwycona!
Kiedy go puściłaś, zauważyłaś jak błyszczą mu się oczy z podekscytowania. Złapał Cię mocno za dłoń i zaprowadzając na koc, zaproponował żebyście usiedli.
Ty robiąc to co Ci kazał, dalej nie umiałaś oderwać wzroku od świecącej wierzby i jej gałęzi, pod którymi siedzieliście.
- Musiałeś się pewnie dużo napracować - powiedziałaś wdzięczna, choć zrobiło Ci się trochę przykro na myśl ile musiał w to włożyć pracy.
Ty za to nie zrobiłaś nic.
- Nie było znowu tak źle - uśmiechnął się pocieszająco, bo chyba zauważył, że lekko pochmurniałaś. - Baekhyun mi dużo pomógł.
Już wiedziałaś czemu widziałaś wcześniej Byuna, który znikąd wbiegł bez słowa do domu.
- Więc jakby te lampki przestały nagle działać, to wszystko jego wina! - zaśmiał się Yeol, a ty razem z nim.
- Ale szczerze powiedziawszy, ulżyło mi.
Spojrzałaś na Koreańczyka nie mając bladego pojęcia co miał na myśli.
Wziął jedno małe, plastikowe pudełko do rąk pełne zielonych winogron, rozejrzał się dookoła siebie.
- Bałem się, że Ci się nie spodoba.
W tamtym momencie miałaś niewyobrażalną ochotę na walnięcie go, za te jego durne i niepotrzebne obawy. Powstrzymałaś się jednak i wpadając na lepszy pomysł ukradłaś mu jedno winogrono, którym zaraz go potem nakarmiłaś.
Ten niczego się nie spodziewając dość mocno się zarumienił, wyglądając przy tym co najmniej uroczo.
Zadowolona z siebie przekręciłaś lekko głowę i posyłając mu swój firmowy uśmiech, puściłaś mu oczko.
- Jest idealnie.
(Twoja perspektywa - Baekhyun)
- Zgubiliśmy go? - spytałaś zmęczona biegiem do Byuna, który z rozłożonymi rękoma osłaniał Cię z każdej możliwej strony.
- Nie mam pojęcia, ale w razie czego Cię obronię - odwrócił głowę w Twoją stronę i zadowolony pokazał na siebie palcem. - Trenowałem od dziecka Hapkido! Dzik mi nie straszny!
- Nie będziesz mi tu kopał bezbronnego dzika! - palnęłaś go dłonią w głowę, a ten się skulił.
Wkurzony zmierzył Cię wzrokiem.
- Wolisz zginać?! - krzyknął na Ciebie.
- Od razu zginać! - odkrzyknęłaś. - Co najwyżej może mnie połamać.
- Nie mów tego, jakby to było nic!
Mieliście właśnie kontynuować kłótnie jak to było w waszym zwyczaju, lecz gdy usłyszeliście nagły szmer w krzakach, od razu zamilkliście.
Automatycznie stając w pozycji obronnej, ty znalazłaś się za plecami chłopaka, a ten znów przemienił się w "tarczę".
Szmerania i odgłosy łamanych patyków robiły się coraz głośniejsze, a wy oboje stawaliście się coraz bardziej zestresowani na spotkanie z dzikiem.
Nagle ni stąd ni zowąd, Baekhyun się do Ciebie odwrócił i szybkim ruchem złapał Cię za obie dłonie.
Ty nie mając pojęcia co on wyrabia w takiej sytuacji, zdziwiona uniosłaś jedną brew.
- _____(twoje imię), gdybyśmy mieli właśnie zginąć, to chcę żebyś wiedziała, że mimo iż jesteśmy razem jeden dzień, to ten dzień był najlepszym w moim życiu.
No teraz to Cię kompletnie zatkało.
Byun miał od zawsze najlepsze wyczucie czasu do takich spraw, ale tym razem pojechał po całej linii.
Bez zastanowienia huknęłaś go w głowę.
- Po pierwsze, jesteśmy razem od dwóch dni - pokazałaś mu dwa palce, żeby chociaż nauczył się liczyć do dziesięciu. - A po drugie, przed chwilą gadałeś coś o bronieniu nas. Już ci przeszło? - znowu go walnęłaś, a ten na Ciebie krzyknął.
- Kobieto, przestań mnie ciągle bić!
Nim się obejrzeliście znów zaczęliście się przekomarzać, zapominając kompletnie o dziku, który tak nawiasem mówiąc, już dawno przestraszony uciekł od waszych wrzasków.
- Jak Cię bije to się odstresowuje! - odkrzyknęłaś. - Poza tym gdzie my jesteśmy?! Pewnie się zgubiliśmy, a robi się ciemno i..
Nie dokończyłaś, bo nagle zostałaś przed niego pociągnięta i objął Cię swoimi rękoma, jednocześnie chowając swoją twarz w zgięciu twojej szyi.
Automatycznie zamierając, poczułaś jak zaciska swój uścisk.
- Byun, co ty..
Powiedziałaś starając się na niego spojrzeć, ale on znowu Ci przerwał, szepcząc Ci cicho do ucha.
- Kocham Cię.
Oniemiałaś.
Czując go każdym z swoich zmysłów, od razu zaczęło Ci się kręcić w głowie, a nogi zrobiły się po prostu jak z waty.
Co miałaś niby teraz zrobić? Nie warto było się teraz odzywać, bo i tak brzmiałabyś jakbyś była pijana, a bełkotu raczej nie zrozumie.
Kiedy poczuł, że zaczynasz się lekko wiercić z zawstydzenia, odklejając się od Ciebie złapał za twoje ramiona i popatrzył Ci w oczy.
Jak gdyby nigdy nic, wesoło się uśmiechnął.
- Ty się odstresowujesz bijąc mnie - zaczął. - Ja na odstresowanie będę robić to co przed chwilą.
Spojrzałaś na niego z iskierkami w oczach. Nie mogłaś ukrywać, że Ci się podobało.
No bo komu by się nie podobało?
- Będę jeszcze robić inne rzeczy, ale to jeszcze za wcześnie - dodał i puścił Ci oczko, a ty z wielkim burakiem na twarzy, przeklinałaś właśnie swoje myśli w głowię.
Poczułaś jak dotyka Cię palcem w rozpalony policzek.
- Wstydziłabyś się, wiesz? - parsknął, karcąc Cię. - Chodziło mi o chodzenie na randki.
Chciałabyś w tej chwili zapaść się pod ziemię, jak nigdy więcej. Z opuszczonym w dół wzrokiem, czułaś jak pali Cię cała twarz.
Ten wybuchając śmiechem złapał się za swój brzuch, żeby chociaż trochę się opanować.
Kiedy przestał, złapał Cię za dłoń i pociągnął na jedną z ścieżek, całkowicie zapominając o dziku.
- Może lepiej faktycznie już wracajmy - oznajmił, gapiąc się w granatowe niebo. - Zbiera się na burzę.
- Nie mam pojęcia, ale w razie czego Cię obronię - odwrócił głowę w Twoją stronę i zadowolony pokazał na siebie palcem. - Trenowałem od dziecka Hapkido! Dzik mi nie straszny!
- Nie będziesz mi tu kopał bezbronnego dzika! - palnęłaś go dłonią w głowę, a ten się skulił.
Wkurzony zmierzył Cię wzrokiem.
- Wolisz zginać?! - krzyknął na Ciebie.
- Od razu zginać! - odkrzyknęłaś. - Co najwyżej może mnie połamać.
- Nie mów tego, jakby to było nic!
Mieliście właśnie kontynuować kłótnie jak to było w waszym zwyczaju, lecz gdy usłyszeliście nagły szmer w krzakach, od razu zamilkliście.
Automatycznie stając w pozycji obronnej, ty znalazłaś się za plecami chłopaka, a ten znów przemienił się w "tarczę".
Szmerania i odgłosy łamanych patyków robiły się coraz głośniejsze, a wy oboje stawaliście się coraz bardziej zestresowani na spotkanie z dzikiem.
Nagle ni stąd ni zowąd, Baekhyun się do Ciebie odwrócił i szybkim ruchem złapał Cię za obie dłonie.
Ty nie mając pojęcia co on wyrabia w takiej sytuacji, zdziwiona uniosłaś jedną brew.
- _____(twoje imię), gdybyśmy mieli właśnie zginąć, to chcę żebyś wiedziała, że mimo iż jesteśmy razem jeden dzień, to ten dzień był najlepszym w moim życiu.
No teraz to Cię kompletnie zatkało.
Byun miał od zawsze najlepsze wyczucie czasu do takich spraw, ale tym razem pojechał po całej linii.
Bez zastanowienia huknęłaś go w głowę.
- Po pierwsze, jesteśmy razem od dwóch dni - pokazałaś mu dwa palce, żeby chociaż nauczył się liczyć do dziesięciu. - A po drugie, przed chwilą gadałeś coś o bronieniu nas. Już ci przeszło? - znowu go walnęłaś, a ten na Ciebie krzyknął.
- Kobieto, przestań mnie ciągle bić!
Nim się obejrzeliście znów zaczęliście się przekomarzać, zapominając kompletnie o dziku, który tak nawiasem mówiąc, już dawno przestraszony uciekł od waszych wrzasków.
- Jak Cię bije to się odstresowuje! - odkrzyknęłaś. - Poza tym gdzie my jesteśmy?! Pewnie się zgubiliśmy, a robi się ciemno i..
Nie dokończyłaś, bo nagle zostałaś przed niego pociągnięta i objął Cię swoimi rękoma, jednocześnie chowając swoją twarz w zgięciu twojej szyi.
Automatycznie zamierając, poczułaś jak zaciska swój uścisk.
- Byun, co ty..
Powiedziałaś starając się na niego spojrzeć, ale on znowu Ci przerwał, szepcząc Ci cicho do ucha.
- Kocham Cię.
Oniemiałaś.
Czując go każdym z swoich zmysłów, od razu zaczęło Ci się kręcić w głowie, a nogi zrobiły się po prostu jak z waty.
Co miałaś niby teraz zrobić? Nie warto było się teraz odzywać, bo i tak brzmiałabyś jakbyś była pijana, a bełkotu raczej nie zrozumie.
Kiedy poczuł, że zaczynasz się lekko wiercić z zawstydzenia, odklejając się od Ciebie złapał za twoje ramiona i popatrzył Ci w oczy.
Jak gdyby nigdy nic, wesoło się uśmiechnął.
- Ty się odstresowujesz bijąc mnie - zaczął. - Ja na odstresowanie będę robić to co przed chwilą.
Spojrzałaś na niego z iskierkami w oczach. Nie mogłaś ukrywać, że Ci się podobało.
No bo komu by się nie podobało?
- Będę jeszcze robić inne rzeczy, ale to jeszcze za wcześnie - dodał i puścił Ci oczko, a ty z wielkim burakiem na twarzy, przeklinałaś właśnie swoje myśli w głowię.
Poczułaś jak dotyka Cię palcem w rozpalony policzek.
- Wstydziłabyś się, wiesz? - parsknął, karcąc Cię. - Chodziło mi o chodzenie na randki.
Chciałabyś w tej chwili zapaść się pod ziemię, jak nigdy więcej. Z opuszczonym w dół wzrokiem, czułaś jak pali Cię cała twarz.
Ten wybuchając śmiechem złapał się za swój brzuch, żeby chociaż trochę się opanować.
Kiedy przestał, złapał Cię za dłoń i pociągnął na jedną z ścieżek, całkowicie zapominając o dziku.
- Może lepiej faktycznie już wracajmy - oznajmił, gapiąc się w granatowe niebo. - Zbiera się na burzę.
(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)
Siedząc we dwoje na kocu, opróżnialiście powoli pojemniki z jedzenie, które przygotował dla was uszatek. Nie były one wypełnione tylko owocami, ponieważ były tam też kanapki oraz drobne przekąski. Na początku zdziwiłaś się, że wszystko tak dobrze smakowało, lecz Yeol Ci potem wytłumaczył, iż w przygotowaniu jedzenia brał udział także D.O.
No to wszystko jasne.
Śmiejąc się i rozmawiając na wszystkie możliwe tematy stawaliście się powoli coraz bardziej syci, a z waszymi pełnymi brzuchami robiło się coraz to ciemniej przez granatowe chmury na niebie. Wy jednak najzwyklej w świecie je zignorowaliście.
Zamykając puste pudełko, położyłaś głowę na nogi od chłopaka wpatrując się w pięknie świecące światełka.
- Rozumiem, że zostałem poduszką, tak?
Słysząc sarkastyczne pytanie roześmianego uszatka, wesoło pokiwałaś głową.
- Zapomniałeś już? - spojrzałaś na niego z dołu grożąc palcem. - Jesteś moim kaloryferem.
No to wszystko jasne.
Śmiejąc się i rozmawiając na wszystkie możliwe tematy stawaliście się powoli coraz bardziej syci, a z waszymi pełnymi brzuchami robiło się coraz to ciemniej przez granatowe chmury na niebie. Wy jednak najzwyklej w świecie je zignorowaliście.
Zamykając puste pudełko, położyłaś głowę na nogi od chłopaka wpatrując się w pięknie świecące światełka.
- Rozumiem, że zostałem poduszką, tak?
Słysząc sarkastyczne pytanie roześmianego uszatka, wesoło pokiwałaś głową.
- Zapomniałeś już? - spojrzałaś na niego z dołu grożąc palcem. - Jesteś moim kaloryferem.
- Czuję, że po tym wszystkim znowu będziesz chora.- Nie jest tak źle - odpowiedziałam, mocniej się przytulając. - Mianuję Cię od dzisiaj moim prywatnym kaloryferem.
Usłyszałaś jak śmieje się z twojego żartu.
- Jeżeli to znaczy, że będziesz się do mnie więcej przytulać, to z największą przyjemnością.
- A no tak - chłopak pstryknął się w czoło. - Jak mogłem zapomnieć.
- No właśnie nie wiem jak mogłeś! - powiedziałaś z udawanym wyrzutem.
- A pamiętasz jak spadłaś z materacu, kiedy spaliśmy w szpitalu?
- No właśnie nie wiem jak mogłeś! - powiedziałaś z udawanym wyrzutem.
- A pamiętasz jak spadłaś z materacu, kiedy spaliśmy w szpitalu?
- Jak będziesz leżeć tak daleko, to znowu wylądujesz na kafelkach.
Spalając jeszcze większego buraka, czym prędzej przykryłaś się kołdrą pod samą szyję, i z prędkością światła odwróciłaś się do niego plecami.
- N-Nic mi nie b-będzie!
Spalając jeszcze większego buraka, czym prędzej przykryłaś się kołdrą pod samą szyję, i z prędkością światła odwróciłaś się do niego plecami.
- N-Nic mi nie b-będzie!
Serce miało ochotę wyskoczyć Ci z klatki, ale Twoja podświadomość zdawała się krzyczeć "ani się waż!"
- "Łatwo Ci mówić!" - odgryzłaś samej sobie.
Zagadana z własnymi myślami, nie poczułaś nawet jak Chanyeol się ruszył i włożył dłoń pod twoją pościel.
Kiedy poczułaś, jak jego rozgrzana ręka dotyka Cię od tyłu w talii, jak oparzona od razu spadłaś znowu z materaca na zimne kafelki. Nie wiedziałaś, czy bardziej o mało nie dostałaś zawału przez to, że Cię wystraszył, czy przez to, że Cię dotknął.. Przecież tyle razy Cię dotykał.. Ale to było co innego.
- Kiedyś mnie zabijesz.. - jęknęłaś obolała.
Ten jednak z poduszką przy twarzy tuszował śmiech. Ocierając łezki z oczu spojrzał na Ciebie.
- Mówiłem, żebyś się przysunęła.
- "Łatwo Ci mówić!" - odgryzłaś samej sobie.
Zagadana z własnymi myślami, nie poczułaś nawet jak Chanyeol się ruszył i włożył dłoń pod twoją pościel.
Kiedy poczułaś, jak jego rozgrzana ręka dotyka Cię od tyłu w talii, jak oparzona od razu spadłaś znowu z materaca na zimne kafelki. Nie wiedziałaś, czy bardziej o mało nie dostałaś zawału przez to, że Cię wystraszył, czy przez to, że Cię dotknął.. Przecież tyle razy Cię dotykał.. Ale to było co innego.
- Kiedyś mnie zabijesz.. - jęknęłaś obolała.
Ten jednak z poduszką przy twarzy tuszował śmiech. Ocierając łezki z oczu spojrzał na Ciebie.
- Mówiłem, żebyś się przysunęła.
- Tego raczej zapomnieć się nie dało - jęknęłaś, przypominając sobie całe to zawstydzające zdarzenie, jednak Yeol wydawał się tym wszystkim dość mocno rozbawiony. - Nie śmiej się ze mnie.
- Przepraszam, przepraszam - otarł łzy, które zebrały mu się w kącikach oczu gdy zaczął się śmiać. - Ale mówiłem wtedy żebyś nie leżała tak daleko ode mnie. Miałaś za swoje.
- Łatwo Ci mówić! - oburzyłaś się. - Pierwszy raz byłam tak blisko z sam na sam z chłopakiem. Na dodatek w nocy!
- Jeszcze raz przepraszam - znowu się zaśmiał. Kiedy się choć trochę uspokoił, spokojny na Ciebie spojrzał i ciepło się uśmiechnął - Jednak cieszę się, że byłem tym "pierwszym".
Ty, całkowicie speszona, ale i też zadowolona, odwróciłaś szybko wzrok w drugą stronę. Nawet nie wiedziałaś kiedy, a z powodu jego słów szczerzyłaś się sama do siebie. Jednak nie na długo.
Zaraz po tym przypomniały Ci się wszystkie momenty, w których tyle dla Ciebie zrobił.
Począwszy od pierwszego dnia, kiedy wyciągnął w twoją stronę parasolkę, osłaniając Cię od deszczu.
- Przepraszam, przepraszam - otarł łzy, które zebrały mu się w kącikach oczu gdy zaczął się śmiać. - Ale mówiłem wtedy żebyś nie leżała tak daleko ode mnie. Miałaś za swoje.
- Łatwo Ci mówić! - oburzyłaś się. - Pierwszy raz byłam tak blisko z sam na sam z chłopakiem. Na dodatek w nocy!
- Jeszcze raz przepraszam - znowu się zaśmiał. Kiedy się choć trochę uspokoił, spokojny na Ciebie spojrzał i ciepło się uśmiechnął - Jednak cieszę się, że byłem tym "pierwszym".
Ty, całkowicie speszona, ale i też zadowolona, odwróciłaś szybko wzrok w drugą stronę. Nawet nie wiedziałaś kiedy, a z powodu jego słów szczerzyłaś się sama do siebie. Jednak nie na długo.
Zaraz po tym przypomniały Ci się wszystkie momenty, w których tyle dla Ciebie zrobił.
Począwszy od pierwszego dnia, kiedy wyciągnął w twoją stronę parasolkę, osłaniając Cię od deszczu.
Nagle usłyszałaś klakson auta. Odwracając się do źródła dźwięku, ujrzałaś duży, czarny samochód, z którego wychylały się uśmiechnięte twarze dwunastu Koreańczyków. Jeden z nich wysiadł z auta, a w ręce trzymał czerwoną parasolkę, która w tej szaroburej pogodzie wyglądała komicznie.
Pierwsze co wpadło Ci w oczy, to jego odstające uszy i promienny uśmiech.
- Może was gdzieś podwieźć?
- Może was gdzieś podwieźć?
Jeżeli dobrze pomyśleć, to sytuacji podobnej do tej było milion. Tych mniejszych, jak na przykład zwykłe pomaganie w codziennych rzeczach i tych większych, jak przygotowanie co do najmniejszego szczegółu całego dzisiejszego dnia.
A ile ty dla niego zrobiłaś?
Chciałaś na siłę sobie coś przypomnieć, jednak nie znalazłaś nic. Czując nieprzyjemny ścisk w klatce piersiowej zwany potocznie "poczuciem winy", przeniosłaś wzrok na spokojne, ciemne jezioro i zamykając oczy, cicho szepnęłaś, zadając pytanie sobie samej.
- Serio jestem aż tak bezużyteczna?
A ile ty dla niego zrobiłaś?
Chciałaś na siłę sobie coś przypomnieć, jednak nie znalazłaś nic. Czując nieprzyjemny ścisk w klatce piersiowej zwany potocznie "poczuciem winy", przeniosłaś wzrok na spokojne, ciemne jezioro i zamykając oczy, cicho szepnęłaś, zadając pytanie sobie samej.
- Serio jestem aż tak bezużyteczna?
(Twoja perspektywa - Baekhyun)
Kiedy w końcu wydostaliście się z lasu, pierwszym co rzuciło wam się w oczy, to ogromne, palące się ognisko na środku placu oraz wesołych członków EXO, którzy grillowali jak gdyby nigdy nic.
- Ja nie wierzę.. - powiedziałaś cicho, dalej się im przyglądając.
- Ej, idioci! - krzyknął w ich stronę Byun, tym samym ich podsumowując. - Co wy ślepi jesteście?!
Dopiero po donośnym wrzasku Baekhyuna, cały zespół was zauważył.
Uśmiechnięty Suho bez słowa podał wam dwa szaszłyki, zapraszając jednocześnie do dołączenia ich "imprezy".
Cóż tak to wyglądało, bo każdy się zachowywał jakby byli pierwszy raz na noc poza domem. Na dodatek w lesie, na biwaku.
- Oszaleliście? Chowajcie to jedzenie póki jeszcze się nie rozpadało.
- O nie, nie - pokręcił głową Luhan i pokazał wam swój telefon z prognozą pogody. - mówiłem wam, to ma przejść bokiem.
- Jak ma przejść bokiem, skoro te chmury są centralnie nad nami? - spytałaś, chociaż i tak wiedziałaś, że nie dostaniesz odpowiedzi.
- Nie bądź już taka pesymistyczna~ - Xiumin odciągając Cię od Byuna objął Cię ramieniem i byłaś w stu procentach pewna, że teraz chłopak zabija starszego wzrokiem. - Nadzieja umiera ostat..
Minseok chciał dokończyć, lecz przerwał mu grzmot z nieba, który zabębnił wam w uszach i który zapoczątkował wielką ulewę.
Starałaś się udawać, że burza wcale Cię nie rusza, jednak nawet nie musiałaś grać, bo po zobaczeniu min całego EXO wybuchnęłaś głośnym śmiechem.
Wszyscy bladzi, skamieniali, wpatrywali się bez żadnych emocji w niebo.
- Tu masz tą swoją "nadzieję" - zaśmiał się Byun i zabierając im paczkę lizaków, pociągnął Cię w stronę waszego domku. - To sobie weźmiemy - pomachał w ich stronę słodyczami.
Gdy się od nich oddaliliście, cicho się odezwałaś.
- A co z nimi? - spytałaś Koreańczyka rzucając ostatnie spojrzenie EXO, które mokło na deszczu, dalej gapiąc się w niebo.
Baekhyun otworzył wam drzwi od domu, a stojąc w przejściu zerknął najpierw na nich, by potem wzruszając ramionami się uśmiechnąć.
- Może czekają, aż "przejdzie bokiem".
- Ja nie wierzę.. - powiedziałaś cicho, dalej się im przyglądając.
- Ej, idioci! - krzyknął w ich stronę Byun, tym samym ich podsumowując. - Co wy ślepi jesteście?!
Dopiero po donośnym wrzasku Baekhyuna, cały zespół was zauważył.
Uśmiechnięty Suho bez słowa podał wam dwa szaszłyki, zapraszając jednocześnie do dołączenia ich "imprezy".
Cóż tak to wyglądało, bo każdy się zachowywał jakby byli pierwszy raz na noc poza domem. Na dodatek w lesie, na biwaku.
- Oszaleliście? Chowajcie to jedzenie póki jeszcze się nie rozpadało.
- O nie, nie - pokręcił głową Luhan i pokazał wam swój telefon z prognozą pogody. - mówiłem wam, to ma przejść bokiem.
- Jak ma przejść bokiem, skoro te chmury są centralnie nad nami? - spytałaś, chociaż i tak wiedziałaś, że nie dostaniesz odpowiedzi.
- Nie bądź już taka pesymistyczna~ - Xiumin odciągając Cię od Byuna objął Cię ramieniem i byłaś w stu procentach pewna, że teraz chłopak zabija starszego wzrokiem. - Nadzieja umiera ostat..
Minseok chciał dokończyć, lecz przerwał mu grzmot z nieba, który zabębnił wam w uszach i który zapoczątkował wielką ulewę.
Starałaś się udawać, że burza wcale Cię nie rusza, jednak nawet nie musiałaś grać, bo po zobaczeniu min całego EXO wybuchnęłaś głośnym śmiechem.
Wszyscy bladzi, skamieniali, wpatrywali się bez żadnych emocji w niebo.
- Tu masz tą swoją "nadzieję" - zaśmiał się Byun i zabierając im paczkę lizaków, pociągnął Cię w stronę waszego domku. - To sobie weźmiemy - pomachał w ich stronę słodyczami.
Gdy się od nich oddaliliście, cicho się odezwałaś.
- A co z nimi? - spytałaś Koreańczyka rzucając ostatnie spojrzenie EXO, które mokło na deszczu, dalej gapiąc się w niebo.
Baekhyun otworzył wam drzwi od domu, a stojąc w przejściu zerknął najpierw na nich, by potem wzruszając ramionami się uśmiechnąć.
- Może czekają, aż "przejdzie bokiem".
(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)
- Co ty tam mówisz pod nosem?
Głos Chanyeola przywrócił Cię na ziemię i zdając sobie sprawę, że trochę się zamyśliłaś, szybko podniosłaś się do siadu.
- Ah, wybacz! - podrapałaś się w tył głowy, jednak on dziwnie się na Ciebie spojrzał.
- Na pewno wszystko okej? - spytał z troską. - Może źle się czujesz?
- Nie no co ty! - zaprzeczyłaś szybko. - Wszystko jest okej!
Zapewniając uszatka, że wszystko jest dobrze i machając przy tym rękoma jakbyś naprowadzała lądujące samoloty, zauważyłaś jak spokojne dotychczas jezioro zaczyna dość mocno falować.
Od razu przestając mówić podeszłaś "na czworaka" do rantu od koca i z skwaszoną miną zaczęłaś przyglądać się granatowemu niebu.
Głos Chanyeola przywrócił Cię na ziemię i zdając sobie sprawę, że trochę się zamyśliłaś, szybko podniosłaś się do siadu.
- Ah, wybacz! - podrapałaś się w tył głowy, jednak on dziwnie się na Ciebie spojrzał.
- Na pewno wszystko okej? - spytał z troską. - Może źle się czujesz?
- Nie no co ty! - zaprzeczyłaś szybko. - Wszystko jest okej!
Zapewniając uszatka, że wszystko jest dobrze i machając przy tym rękoma jakbyś naprowadzała lądujące samoloty, zauważyłaś jak spokojne dotychczas jezioro zaczyna dość mocno falować.
Od razu przestając mówić podeszłaś "na czworaka" do rantu od koca i z skwaszoną miną zaczęłaś przyglądać się granatowemu niebu.
- Deszcz? - spytałaś samą siebie wyciągając dłonie, a po chwili zaczęły na nie skapywać zimne kropelki, których zaczęło pojawiać się coraz więcej.
- No chyba żartujecie!
Chanyeol stanął na równe nogi i z wyraźną paniką w oczach także zaczął oglądać ciemne niebo.
- No chyba żartujecie!
Chanyeol stanął na równe nogi i z wyraźną paniką w oczach także zaczął oglądać ciemne niebo.
Nim się obejrzeliście zaczęła się wichura, która rzucała konarami drzew na wszystkie strony. Nawet pięknie świecące lampki zgasły przez padający z góry deszcz.
Smutna spojrzałaś na Koreańczyka, który załamany ciągnął się za swoje czarne włosy.
- To co teraz robimy? - spytałaś podchodząc do niego, lecz on tylko głośno westchnął.
- Chyba nie mamy co tu siedzieć w taką pogodę - odpowiedział cicho. - Wracamy.
Mówiąc to pociągnął Cię za rękę i skierowaliście się do wejścia z powrotem do lasu.
- Zostawimy to wszystko? - spytałaś znowu zerkając na brudny koc i pudełka z jedzeniem, które teraz walały się po całym placu. Mimo że padało, to i tak Ci się podobało.
- Na nic się już nam to nie przyda.
Widziałaś, że był smutny. Chciał żeby wszystko wyszło idealnie, ale przecież takie rzeczy się zdarzają. Patrząc na niego jak co chwile mówi coś do siebie pod nosem, jego samopoczucie zaczęło odbijaj się także na tobie, bo znowu zdałaś sobie sprawę jak bezradna jesteś. Nawet nie wiedziałaś co mogłaś mu powiedzieć, żeby choć trochę go pocieszyć.
Zatrzymując się nagle puściłaś jego ciepłą dłoń i stojąc po środku lasu, mokłaś od spływającego z nieba deszczu.
Zdziwiony chłopak się do Ciebie odwrócił.- Hej - zaczął, zatrzymując na Tobie wzrok. - Chyba jednak coś jest nie tak.
Bijąc się z samą sobą postanowiłaś jednak, że powiesz mu co chodzi ci po głowie. Inaczej to wszystko wykańczałoby Cię od środka.
Smutna spojrzałaś na Koreańczyka, który załamany ciągnął się za swoje czarne włosy.
- To co teraz robimy? - spytałaś podchodząc do niego, lecz on tylko głośno westchnął.
- Chyba nie mamy co tu siedzieć w taką pogodę - odpowiedział cicho. - Wracamy.
Mówiąc to pociągnął Cię za rękę i skierowaliście się do wejścia z powrotem do lasu.
- Zostawimy to wszystko? - spytałaś znowu zerkając na brudny koc i pudełka z jedzeniem, które teraz walały się po całym placu. Mimo że padało, to i tak Ci się podobało.
- Na nic się już nam to nie przyda.
Widziałaś, że był smutny. Chciał żeby wszystko wyszło idealnie, ale przecież takie rzeczy się zdarzają. Patrząc na niego jak co chwile mówi coś do siebie pod nosem, jego samopoczucie zaczęło odbijaj się także na tobie, bo znowu zdałaś sobie sprawę jak bezradna jesteś. Nawet nie wiedziałaś co mogłaś mu powiedzieć, żeby choć trochę go pocieszyć.
Zatrzymując się nagle puściłaś jego ciepłą dłoń i stojąc po środku lasu, mokłaś od spływającego z nieba deszczu.
Zdziwiony chłopak się do Ciebie odwrócił.- Hej - zaczął, zatrzymując na Tobie wzrok. - Chyba jednak coś jest nie tak.
Bijąc się z samą sobą postanowiłaś jednak, że powiesz mu co chodzi ci po głowie. Inaczej to wszystko wykańczałoby Cię od środka.
- Chciałam Ci tylko raz jeszcze podziękować, ale także przeprosić.
- Przeprosić? - zdziwił się. - Za co? Przecież to moja wina, że nasza randka nie wypaliła.
Pokręciłaś przecząco głową.
Pokręciłaś przecząco głową.
- Przecież nie kontrolujesz pogody. No i to nie o to chodzi.. - spuściłaś smutna wzrok w dół. - Mam wrażenie, że jestem bezużyteczna w tym związku.
Zauważyłaś, że go zatkało, bo na jakąś chwilę kompletnie zaniemówił. Ty jednak wpatrując się w powstającą powoli kałużę, coraz bardziej byłaś zażenowana swoją postawą.
- Nawet tak nie mów.
Jego słowa przywróciły Cię na ziemię i od razu na niego spojrzałaś.
- Ale ty dla mnie tyle robisz, a ja dla Ciebie praktycznie nic - dodałaś.
- To ja powinienem Ci podziękować - wyszeptał, a Tobie zdrętwiały nogi, bo jego głos całkowicie się zmienił.
Jego oczy były wpatrzone w Twoje i mogłaś przysiąść, że wasze serca biją w tym samym rytmie. Czując, że już długo nie wytrzymasz wstrzymałaś oddech, przymrużyłaś oczy i się do niego przybliżyłaś, jednocześnie go prowokując.
- Więc podziękuj - powiedziałaś rozkazująco.
Ten jednak nawet się nie przeciwstawiał.
Splótł wasze palce w jedność, zaś prawą dłonią delikatnie objął twój zaróżowiony policzek, a ty pod jego dotykiem dosłownie topniałaś.
W tamtej poczułaś znowu to, co chciałaś czuć w każdej chwili - jego słodki smak.
Dłonie Koreańczyka automatycznie przeniosły się na twoją talię mocno ją oplatając i przysuwając Cię do jego rozgrzanego ciała, zakręciło Ci się w głowie od jego mocnych perfum. Objęłaś jego szyję dwoma rękoma zatapiając się jednocześnie w jego uścisku, a palcami zaczesałaś jego przemoczone włosy do tyłu tak, że teraz pokazywały dokładnie jego kształt twarzy i to, jak bardzo był przystojny. Miałaś wrażenie, że ten deszcz was połączył. Oboje nim przesiąknięci, byliście tak samo wypełnieni miłością.
Dłonie Koreańczyka automatycznie przeniosły się na twoją talię mocno ją oplatając i przysuwając Cię do jego rozgrzanego ciała, zakręciło Ci się w głowie od jego mocnych perfum. Objęłaś jego szyję dwoma rękoma zatapiając się jednocześnie w jego uścisku, a palcami zaczesałaś jego przemoczone włosy do tyłu tak, że teraz pokazywały dokładnie jego kształt twarzy i to, jak bardzo był przystojny. Miałaś wrażenie, że ten deszcz was połączył. Oboje nim przesiąknięci, byliście tak samo wypełnieni miłością.
- Dziękuję Ci za to, że mogę Cię kochać - wyszeptał Ci do ucha, a potem delikatnie pocałował jego rant.
Delikatnie się uśmiechając na jego słowa, wtulając się w jego mocne ramiona zapomniałaś o wszystkim co działo się dookoła.
Ten zacisnął uścisk i zamykając oczy, oparł brodę na Twojej głowie.
Zdałaś sobie sprawę ile zmieniło się od samego początku. Ty się zmieniłaś, on się zmienił, wasze uczucia się zmieniły.
Jedyne co zostało takie same, to deszcz padający z nieba.
Był taki sam jak pierwszego dnia kiedy się poznaliście.
Ten zacisnął uścisk i zamykając oczy, oparł brodę na Twojej głowie.
Zdałaś sobie sprawę ile zmieniło się od samego początku. Ty się zmieniłaś, on się zmienił, wasze uczucia się zmieniły.
Jedyne co zostało takie same, to deszcz padający z nieba.
Był taki sam jak pierwszego dnia kiedy się poznaliście.
- Ja też Cię kocham - powiedziałaś cicho. - Najbardziej na świecie.
S: Huh, skończyłam, i prawdę powiedziawszy ogromnie się cieszę, bo miałam z tym rozdziałem dość małe problemy. Wena ze mnie ulatuje..
T: Myślę, że jak w najbliższym czasie wyjdzie album EXO, to weny będziesz miała aż za dużo xD
S: Racja, zawsze tak jest, jednak na następny rozdział, to weny mam od groma :3
T: A no tak. Sławny rozdział pod tytułem "lizak".
Macie może jakieś domyślenia co może się tam dziać? Jesteśmy w sumie ciekawi, bo pomysły to wy macie czasami niezłe xDD
S: Rozdział 33 będzie ciekawy, ale na razie mamy nadzieję, że 32 rozdział umili wam czas.
Tak na dobry początek weekendu c:
Na wszystkie wasze opinie czekamy w komentarzach!
T: Miłego weekendu!
T: Myślę, że jak w najbliższym czasie wyjdzie album EXO, to weny będziesz miała aż za dużo xD
S: Racja, zawsze tak jest, jednak na następny rozdział, to weny mam od groma :3
T: A no tak. Sławny rozdział pod tytułem "lizak".
Macie może jakieś domyślenia co może się tam dziać? Jesteśmy w sumie ciekawi, bo pomysły to wy macie czasami niezłe xDD
S: Rozdział 33 będzie ciekawy, ale na razie mamy nadzieję, że 32 rozdział umili wam czas.
Tak na dobry początek weekendu c:
Na wszystkie wasze opinie czekamy w komentarzach!
T: Miłego weekendu!
CUDO:) czekam na next. Zycze weny
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Najbardziej rozbawił mnie Suho z sznurem kiełbas wokół szyji tańczący jak Hawajka :D Ah, wyobraziłam sobie ten widok i padłam ze śmiechu :D Kolejna mega sytuacja z dzikiem, jak uciekali gdzie pieprz rośnie i chłopaki czekający aż burza 'przejdzie bokiem'.. genialne! No i Byun, kiedy wyznał jej miłość *.* A najbardziej serduszko mi się radowało, kiedy czytałam o Chanie <3 Yay~ Tak długo na to czekałam *.*
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dziękuję Wam za tak wspaniały rozdział i życzę duuuużo weny i czekam na kolejny :* Hwaiting!~
S: To my dziękujemy za wspaniały komentarz ;-;
UsuńT: A weny nigdy za dużo! ♥
S: Hwaiting!
Ja Was kiedyś zabiję ;-; Czemu ja ryczę? ;-;
OdpowiedzUsuńTo było cudowne~! Takie urocze, że uśmiechałam się do monitora jak jakaś głupia ;;;;;;;; I ta randka w deszczu z tymi wszystkimi wspomnieniami *O* Serduszko me się roztopiło, gdy Baekhyun przyznał, że na odstresowanie będzie "robił" tak ze mną *O* ♥
I ten Hawajka-Suho z kiełbasą x'DDD Warto było czekać na ten rozdział *-* ♥ Weny życzę~! ♥
"Lizak"? Na 100% coś z Baekhyun'em, bo On zabrał paczkę lizaków chłopakom przy ognisku xDD Ale co się tam będzie dziać to nie wiem, bo jesteście nieprzewidywalne [oczywiście w dobrym znaczeniu] xDDD
S: Mam wrażenie, że wszystkim chyba spodobał się "Hawajka-Suho" xDD
UsuńA czemu płaczesz to nie wiem ;-;, ale cieszę się, że Ci się podobało!
Co do następnego rozdziału to racja, będzie on w dużej roli z Byunem :D
Wiecej Baeeekaa <3 i Sehuuna <3
OdpowiedzUsuńA co do rozdzialu to mega ;D z niecierpliwoscia czekam na "lizaka" ;33 ale Suho... On jest nienormalny...
S: Jak to Suho :D
UsuńA Baekhyuna będziesz miała dość sporo w następnym rozdziale C: