niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 23 - Za dużo


(Chanyeol)


Wysoki chłopak przekręcał się na materacu, jakby szukał wygodnej dla siebie pozycji. Nie znajdując jej uchylił lekko oczy, a mocne światło zza okna go oślepiło. Promienie odbijały się od białych kafelek tym bardziej powodując mrużenie jego zaspanych oczu. Chociaż czy aż tak zaspanych? Pół nocy wpatrywał się w sufit albo w przypadkowe przedmioty znajdujące się w sali. Wszystko to żeby odciągnąć myśli od tej blondynki leżącej parę marnych centymetrów od niego. Podniósł lekko głowę i zauważył, że Anastazja już nie śpi. Wpatrywała się teraz w niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Raper odwzajemnił uśmiech i rozejrzał się po niewielkiej sali w której spali. Nigdzie jej nie widział. Wesołej, głośnej blondynki, której zawsze było wszędzie pełno.
Jak na zawołanie po chwili stanęła wcześniej wspomniana dziewczyna. Już od samego rana wydawała się taka radosna.. No właśnie. Tutaj zaczynał się problem.
Z jednej strony człowiek cieszy się, że jest szczęśliwa, a z drugiej chciałoby się o wiele więcej. Chciałoby się, żeby to szczęście było wywołane przez niego. Parka Chanyeola.
Koreańczyk wstał z materaca i zaczął ścielić posłanie.
- O! Śpiąca królewna wstała! - krzyknęła zauważając go na nogach.
Zdezorientowany chłopak spojrzał na zadowoloną z siebie przyjaciółkę.
Jak miał spać skoro ona była zaraz obok..
Kończąc swoją czynność wyprostował się i bez słowa usiadł na małym krzesełku obok łóżka. Wyciągając telefon zaczął pisać w nim sms do swojego najlepszego przyjaciela.
Nie chciał być dzisiaj dla niej nie miły. Tym bardziej w szpitalu, który ma charakterystyczny nastrój w samej nazwie, jednak inaczej nie potrafił. Tak odreagowywał, to co się działo. Pamiętał to jak wczoraj, gdy był taki wobec niej po raz pierwszy. Stała wtedy na środku pokoju taka samotna, delikatna i bezbronna..

- Bo.. - twoje serce zaczęło mocniej bić. - Chciałam się zapytać co Cię ugryzło..
Usłyszałaś jak parska.
- Mnie ugryzło?
Wstał, a ty przestraszona zrobiłaś lekki krok w tył. 
- No.. Jesteś nie miły, oschły, nie odzywasz się do mnie.
- Tak samo jak ty dla Hayo i Sungmin.

Tak samo pamiętał to, kiedy później z Baekhyunem wrócił do jej pokoju.

Znalazł na jej policzkach wyschnięte ślady od łez, które parę minut temu tak dużo wylała. W jego gardle pojawiła się wielka gula uniemożliwiająca mu połykanie. Jak można być takim nieczułym? 

No właśnie. Jak można? Wiedział, że to źle, ale i tak miał zamiar to powtórzyć. Czemu? Tego nie wiedział, dlatego postanowił pisać sms. Długo myślał nad treścią. Jak to szybko i krótko ująć w słowa? Zdał się na przyjaciela. On powinien się domyślić o co mu chodzi.

- Baekhyun. Znowu to robię. 

Czy aby na pewno dobrze zaczął rozmowę? Przecież nawet przyjaciel nie jest wróżką, która wie co mu chodzi po głowie. Jednak odpowiedź Byuna, która pojawiła się błyskawicznie dość go zaskoczyła.

- Głupek. 


Niby nic, ale jednak zaśmiał się pod nosem. Koreańczyk stwierdził po chwili, że jednak nie będzie wyżalał się przyjacielowi jak jakaś zdesperowana nastolatka, dlatego schował telefon do kieszeni i spojrzał na obydwie dziewczyny.
Nie wiadomo skąd dookoła łóżka Anastazji pojawiło się chyba z 3 lekarzy i 2 towarzyszące im pielęgniarki. Traktowali ją cienką igłą, zapisywali coś w dokumentach, dawali jej leki, mówili jakieś słowa, których on i tak nie rozumiał.
Usłyszał jak obok niego kuca na ziemi blondynka. Podbierała brodę ręką, a na lekko bladej twarzy widniał lekko zauważalny uśmiech. Oczywiście sztuczny. Widział jak trzęsą jej się ręce.
- Mam nadzieję, że szybko będzie mogła wyjść ze szpitala.
Zdziwiony raper zamrugał kilka razy, kiedy spojrzała na niego z dołu. W tamtym momencie zobaczył jej prawdziwy uśmiech.
Starając nie ukazać żadnych emocji, szybko spojrzał na zmęczoną Anastazję. Ta jednak nie dawała po sobie tego poznać i posłusznie wykonywała polecenia lekarzy.
No tak, jej zdrowie jest teraz najważniejsze. To ona leży w szpitalu, więc dlaczego to on się tak źle czuje?
Ostatni raz zerknął na _________(imię przyjaciółki - Chanyeol). Wpatrując się w siostrę przygryzała warkę.
Włożył rękę do kieszeni i zacisnął mocno pięść.
- "Nie wytrzymam. Za dużo. Ona ciągle siedzi mi w głowie" - pomyślał. 



(Twoja perspektywa - Baekhyun)



Otworzyłaś leniwie oczy. Podnosząc się na łóżku, bordowy koc delikatnie zjechał Ci na kolana. Nie wiedząc kiedy zasnęłaś a tym bardziej jak, rozejrzałaś się dookoła siebie. Siedziałaś na pomiętej pościeli, a kanapa gdzie miał spać Koreańczyk była schludnie posprzątana. Poduszka i kołdra złożone leżały na boku nikomu nie zawadzając. No właśnie! Gdzie Baekhyun?! Jeszcze raz się rozejrzałaś, ale nie było po nim śladu. Ostatnie co pamiętasz, to słuchanie jego opowieści. Potem chyba zasnęłaś. Stwierdziłaś, że pewnie jest na dole. Twojej mamy zapewne nie było, ponieważ rano zawsze pracowała. Czyli mogłaś spokojnie się ubrać i przygotować na dzisiejszy dzień.
Wstałaś z łóżka i pościeliłaś łóżko. Podeszłaś do swojej szafy i wyjęłaś z niej białą koszulę oraz czarne spodnie. Czym prędzej ściągnęłaś swoją piżamę i pozwoliłaś by opadła na ziemię. Założyłaś cienki podkoszulek na ramiączkach, czystą bieliznę, a na ramiona zarzuciłaś koszulę, która długością zakrywała ci pośladki. Zapięłaś 3 guziki od dołu, a górę zostawiłaś rozpiętą. Stwierdziłaś, że spodnie założysz za chwilę. Otworzyłaś drzwi do swojej własnej, małej łazienki i od razu do niej weszłaś. Przejrzałaś się w lustrze i przemyłaś twarz zimną wodą, próbując się choć trochę rozbudzić. Na szczoteczkę do zębów nałożyłaś pastę do zębów. Szczotkując zęby wyszłaś z łazienki i chodziłaś po sypialni nucąc pod nosem jakąś melodię. Czułaś, że dzisiaj był jakiś wyjątkowy dzień, dlatego humor dopisywał Ci od samego rana. Podskakując z jednej nogi na nogę, wesoło kręciłaś się dookoła siebie, dalej myjąc dokładnie swoje uzębienie. Pogrążona we własnym świecie nie usłyszałaś nawet jak ktoś wchodzi do Twojego pokoju. Na początku zdziwiony, później zaskoczony, a na samym końcu roześmiany, Baekhyun usiadł na kanapie i wlepił w Ciebie swoje czarne oczy. 
- Co ty taka szczęśliwa?
Słysząc głos swojego przyjaciela myślałaś, że zakrztusisz się pastą jednocześnie dostając przy tym zawału. Kiedy on tu wszedł? 

- Nhie sthrasz mnie.. - powiedziałaś cicho i pobiegłaś do łazienki aby wypluć pastę i przepłukać buzię. Po chwili wróciłaś do niego i złapałaś za spodnie leżące na oparciu kanapy. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że jesteś w samej koszuli i bieliźnie. Zawstydzona czym prędzej je założyłaś. Niepewnie na niego zerknęłaś.
- Powinnaś częściej nosić spódniczki - wyszczerzył się do Ciebie w wielkim uśmiechu. Dostrzegłaś niewielkie rumieńce na jego policzkach. 

No tak.. Cały Byun Baekhyun.. Czy on tylko myśli o figurach dziewczyn? Chyba tak, ale cieszyłaś się, że aż tak podoba mu się Twoja. 
Zabrałaś szczotkę z toaletki i zaczęłaś czesać swoje włosy. 
- Moja mama już poszła?
- Jak byłem na dole, to nikogo nie było.
- Zjadłeś coś? - zadałaś drugie pytanie i kończąc układać swoją fryzurę stanęłaś nad nim krzyżując ręce na piersi.
- Tak, tak.. Zrobiłem sobie kanapkę.
Tym razem to ty się uśmiechnęłaś. Pociągnęłaś go za rękę i wybiegliście z twojego pokoju. Zbiegając po schodach mogłaś przysiąść, że jego mina jest w tym momencie bezbłędna.
- Gdzie idziemy?
- Jak to gdzie? Na rynek!

...
- Dziękuję! - krzyknęłaś odbierając od sprzedawcy kupione przed chwilą dwa rogaliki. Starszy mężczyzna się do was uśmiechnął. Podałaś jednego Baekhyunowi, a ten dziękując od razu wziął gryza. Chyba mu zasmakowało, bo jego twarz stała się od razu bardziej szczęśliwa.
Zaśmiałaś się cicho na ten widok.
Chodziliście po rynku Wrocławia zajadając się słodką przekąską. Ludzie mijali was na uliczkach, dzieci biegały za gołębiami. Nie dość, że ty miałaś dobry humor, to wszyscy dookoła też na takich wyglądali.
Koreańczyk w ciszy obserwował wszystko obok niego. Kolorowe kamieniczki, sklepiki, kawiarenki. Po chwili zatrzymał się obok jednej i pokazał na nią palcem.
- Napijemy się kawy? - spytał z nadzieją w oczach.
- Kawy? - zdziwiłaś się.
Kiwnął dynamicznie głową.
- A nie mieliśmy iść do szpitala?
- No mieliśmy, ale chciałem sobie jeszcze z Tobą porozmawiać. Tam już nie będzie jak pogadać, a strasznie mi się wczoraj podobało.
Chodziło mu o te rozmowy na twoim łóżku? Chyba tak..
Czyli jemu też się podobało.. Na te parę słów serce od razu zaczęło skakać z radości. Mogłaś ujrzeć w jego oczach, że naprawdę chciał iść do kawiarni.
- W sumie parę minut nas nie zbawi.. - powiedziałaś cicho, a ten od razu złapał Cię za rękę ciągnąć w stronę najbliższej kawiarni.
Stoliki były i w środku, jak i na zewnątrz. Wybraliście drugą opcję tak jak reszta ludzi dookoła was. Kolorowe parasole chroniły przed lekkim słońcem, miękkie poduszki leżały na krzesłach, a na stolach można było zobaczyć barwne obrusy.
Oglądałaś kartę z kawami zakrywając swoją twarz, ale co chwilę na niego zerkałaś z ukrycia. Nagle zauważył, że na niego patrzysz, więc wyszczerzył się w wesołym uśmiechu. 

- Jestem szczęśliwy - wypalił, a twoje policzki zaczęły Cię niewyobrażalnie piec.
- Ja też.. - skinęłaś delikatnie głową starając ukryć zażenowanie.
Z sytuacji uratowała Cię kelnerka, która przyszła zabrać wasze zamówienie. Przypomniałaś sobie, że tylko ty umiesz tutaj posługiwać się biegle dwoma językami i spytałaś szybko Byuna jaką chcę kawę. Ten szybko pokręcił głową.
- Daj mi spróbować - powiedział i spojrzał na kelnerkę, która pod jego wzrokiem się zarumieniła. Chciałaś zapytać jak on chciał to zrobić, ale nie pozwolił Ci.
- Em.. Americano - kiedy to powiedział pokazał jeden palec. Spojrzał na Ciebie.
- Latte.
- Latte macchiato - powtórzył po tobie. Dziewczyna zapisała coś w małym notesiku i zawstydzona na niego spojrzała.
- To wszystko? - spytał.
Chłopak się chyba zorientował o co jej chodziło bo skinął głową.
- Dziękuję - uśmiechnął się i kelnerki już nie było.
Zaśmiałaś się i zaczęłaś bić mu brawo, a ten kłaniał się jakby dostawał właśnie jakąś nagrodę.
- Normalnie jeszcze się nauczysz polskiego - oparłaś brodę na dłoni.
- Szczerze.. To bym chciał. Lubię uczyć się języków. 
Wpatrywałaś się w niego dłuższą chwilę intensywnie nad czymś myśląc. Podejrzliwym wzrokiem na Ciebie spojrzał. 
- Coś nie tak? - spytał w końcu. 
Ty dopiero teraz jakby zdałaś sobie sprawę, że się na niego gapiłaś.
- Nie, nie.. - twoja broda dalej spoczywała na podpartej ręce. Przechyliłaś lekko głowę i spojrzałaś na wnętrze lokalu, gdzie kelnerka, która zbierała wasze zamówienie przygotowywała waszą kawę. Z powrotem na niego spojrzałaś. - Zastanawiam się jak ty to robisz.
- A mianowicie? - uniósł jedną brew, ale w tamtej chwili podeszła do was młoda dziewczyna, z tacą i gotowymi już kawami. 
Powstrzymałaś śmiech, gdy idąc cała się trzęsła a nogi wyglądały jak z waty. 
- Jedna Latte.. - powiedziała cichutko i podała Ci zamówienie. - Oraz jedna americano.. 
Zobaczyłaś jak starała się unikać wzroku chłopaka. 
- Dziękuję - odparł wesoły, a ona to zauważyła czerwieniąc się wtedy okropnie. 
Kiedy odeszła parsknęłaś śmiechem. 
- A mianowicie chodzi mi o tą kelnerkę. Wyglądała jakby zaraz miała zemdleć. 
- Może mnie znała - wzruszył ramionami i wziął łyk kawy. 
- W sumie wydawała się młoda.. - znowu spojrzałaś na lokal upijając tak jak on łyk kawy. Słodko-gorzki smak rozniósł się po twoim języku gilgocząc kubki smakowe. 
Zobaczyłaś jak wyciąga telefon z kieszeni, czyta coś na nim i robi kwaśną minę. 
- Stało się coś? 
Chyba dopiero teraz zauważył, że na niego patrzysz bo szybko odłożył telefon na stół. 
- Nie, to nic takiego. 
Spojrzałaś na niego podejrzliwie. Ta jasne.. Bo uwierzysz. Drążyłabyś jeszcze ten temat tak jak masz w zwyczaju, ale obiecałaś sobie, że postarasz się nie być taka wścibska i ciekawska. Od czegoś trzeba zacząć, nie? 
Gryząc się w język aby niczego nie palnąć, wzięłaś kolejny łyk kawy. 
- To coś u chłopaków, prawda? - skłamałaś szybko i czekałaś na jego reakcję. Na początku lekko go zamurowało, ale zaraz potem kiwnął głową przyznając Ci rację.
- Taak, podobno menadżer się troszkę wkurzył jak się dowiedział o wyjeździe.. - zaśmiał się, a tobie zrzedła mina. - Nie, nie - machnął ręką uspakajając Cię. - To spoko facet.
- Dla mnie jest czasami przerażający..
- Każdy tak mówi - zaśmiał się. - Ale jak będziesz dłużej dla nas pracować, to przekonasz się na sama.
Racja.. Przecież dla nich pracujesz. Niby już od dłuższego czasu, ale ty dalej nie umiałaś nie przyzwyczaić. A może po prostu dalej nie wierzyłaś? Cała ta Korea to jak jedna wielka drama. No bo gdzie takie rzeczy dzieją się w prawdziwym świecie? No właśnie. Nie dzieją! A jednak..
Jeździłaś palcem po rancie wysokiej szklanki, gdzie miałaś w połowie wypitą już kawę. Przechyliłaś lekko głowę i zerknęłaś na Byuna, który rozglądał się dookoła oglądając bardzo szczegółowo Wrocław. Uśmiechnęłaś się. Byłaś szczęśliwa. 





(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)



- Anastazja.. Idziemy na dół do rodziców. Przywieźli nam dodatkowy materac - poinformowałaś siostrę i stanęłaś z Chanyeolem w przejściu.
Młodsza siostra lekko się zasmuciła. Najpierw godzinę badają ją lekarze, a teraz jeszcze zostawia ją samą.
- Nie wejdą na górę?
- Powiedzieli, że przyjadą później bo teraz idą coś załatwiać na mieście - uśmiechnęłaś się delikatnie do dziewczyny. Na twoje słowa od razu się rozpromieniła.
- To czekam!
Puściłaś jej w odpowiedzi oczko i razem z uszatkiem wyszliście z sali zamykając za sobą drzwi.
Lekko podskakując z nogi na nogę, mówiłaś wszystkim dookoła "dzień dobry". Oczywiście każdy lekarz, pielęgniarka czy pacjent odpowiadali Ci tym samym.
Poczułaś zdziwiony wzrok rapera na sobie.
- Coś ty taka zadowolona z siebie? - zapytał bez żadnych emocji.
Oho.. Czyli jednak potrafi mówić. Jakoś rano tego aż tak nie pokazywał.

- Oppa.. - zaczęłaś cicho siedząc na ziemi.
Z jego strony cisza.
- Oppa~ - tym razem odezwałaś się znacznie głośniej z myślą, że wcześniej być może Cię nie usłyszał.
Znowu cisza.
Wkurzona uderzyłaś go dłonią w tył głowy tak, że lekko poleciał do przodu.
- Czego?! - krzyknął w twoją stronę zdenerwowany.
- Jeju.. Przepraszam, jeżeli Ci tak bardzo przeszkodziłam w gapieniu się na telefon.
Mogłaś przysiąść, że chciał się uśmiechnąć, lecz coś go powstrzymało.
- Co chcesz? - spytał nawet na Ciebie nie patrząc.
Co to było? 
Déjà vu? Mogłabyś przysiąść, że kiedyś chyba też byłaś w takiej sytuacji.
Zrezygnowana spojrzałaś na swoje buty.
- Nie.. Już nic. 


Wzruszyłaś ramionami spoglądając na niego.
- A czemu by nie? Mam jakoś od samego rana wyśmienity humor! - krzyknęłaś entuzjastycznie wchodząc do windy i naciskając guzik z cyferką 1. Myślałaś, że być może zarazisz go swoim dobrym, udawanym humorem, jednak nie bardzo szło po twojej myśli. Czemu był dzisiaj taki dziwny?
- Przecież ty zawsze masz dobry humor.. - szepnęłaś sama do siebie, ale na twoje nieszczęście on to usłyszał.
- Dzisiaj też mam - odpowiedział i wtedy drzwi z windy się otworzyły, a on od razu z niej wyszedł jakby chciał być jak najdalej od Twojej osoby.
Może tak naprawdę nie był smutny, tylko był zamyślony. Odzywał się do Ciebie a to już plus, chociaż i tak bolał Cię widok jego smutnej twarzy i to jak Cię unika.
Zrobiliście jeszcze parę kroków i znaleźliście się przed szpitalem. Tak jak myślałaś twoi rodzice już czekali na was na dole. Gdy tylko ich zobaczyłaś rzuciłaś im się na szyję, witając się. Oni odwzajemnili twój uścisk i po chwili odkleiliście się od siebie. Zaważyłaś, że ich wzrok od razu popędził na lekko uśmiechniętego Chanyeola. Stanęłaś obok niego i objęłaś jego ramię z uśmiechem tak, że i mu i Twoim rodzicom oczy prawie wyszły z orbit na twój śmiały krok.
- Mamo, tato.. Tak jak wam wspominałam to jest Chanyeol Park.
Ła.. Czy to trochę nie dziwnie zabrzmiało? Twoim zdaniem wyglądało to jakbyście się umawiali a ty właśnie im o tym powiedziałaś..
Koreańczyk ukłonił się nisko twoim rodzicom i wydukał "dzień dobry".
- Miło nam poznać - powiedziała przyjaźnie Twoja mama. Spojrzała zaraz ukradkiem na Ciebie i poruszyła charakterystycznie brwiami. Byłaś prawie pewna, że w jej spojrzeniu kryła się wiadomość mówiąca "dobry wybór córcia!". Cała twoja mama.. 

- Tutaj macie materac o który prosiłaś - tym razem odezwał się twój tata. Odebrałaś od niego karton z pompowanym łóżkiem i podziękowałaś wdzięczna.
- A właśnie.. - przypomniałaś sobie. - Kiedy później przyjedziecie? Anastazja dość się zasmuciła, że nie wejdziecie na górę.
Kiedy to powiedziałaś twoi rodzice przepraszająco się uśmiechnęli.
- Wybaczcie, ale dzisiaj nas wszyscy gdzieś wzywają.. To do banku, urzędu. Jednak myślę, że wyrobimy się do 16 - wytłumaczyła twoja mama a ty skinęłaś głową, że ją rozumiesz.
Pożegnałaś się z rodzicami i jeszcze raz podziękowałaś za materac. Zdziwiłaś się, gdy uszatek tak dobrze zapamiętał wszystkie zwroty po polsku, ponieważ gdy ty się żegnałaś od grzecznie powiedział "do widzenia".
Chłopak odebrał od Ciebie materac wyręczając Cię, na co ty cicho podziękowałaś. Jest w końcu miły czy nie?! Niech się zdecyduje!
Wróciliście do szpitala i od razu weszliście z powrotem do windy. Ukradkiem zerknęłaś na rapera. Ciekawiło Cię ogromnie co mu siedzi w tej głowie, że dzisiaj taki jest. Przypomniałaś sobie wzrok mamy i od razu spaliłaś buraka. Czasami się zastanawiałaś czy masz na czole wypisane swoje uczucia, bo masz wrażenie, że każdy o nich wie.. Czy to wszystko jest aż tak oczywiste?!




(perspektywa Sehuna)



- Czemu te kwiaty są aż tak ważne? - spytał Koreańczyk, a niskiej dziewczynie o długich włosach zapulsowała żyłka. Po tym jak wyszli z jej domu skierowali się do pobliskiej, drewnianej budki, gdzie starsza Pani sprzedawała piękne, kolorowe rośliny.
Brunetka przestała wpatrywać się w kolorowe tulipany i powoli odwróciła się do znudzonego Sehuna.
- Twoje pytania są coraz bardziej głupie! - wybuchnęła, a ten na widok jej czerwonej twarzy osłupiał. Jedyne na co się odważył to skinięcie ledwo zauważalnie głową.
Caroline wypuściła ciężkie powietrze z ust i wróciła do oglądania kwiatów. Wybrała 5 z nich i podała je sprzedawczyni, która zaczęła je ładnie obwiązywać wstążką.
- A podobno Koreańczycy są bardzo dobrze wychowani. Prezenty przy każdych odwiedzinach, nienaganne maniery.. Chyba jednak nie jesteś Koreańczykiem - rzuciła mu groźne spojrzenie powodując, że Sehun się wzdrygnął.
Zrobił minę proszącą o wybaczenie. Dziewczyna podała mu kwiaty każąc je trzymać i bez słowa wyminęła go, idąc w nieznanym dla niego kierunku.
Raper chwilę stał w miejscu przyglądając się tulipanom, ale zaraz potem podbiegł do niej.
- Gdzie teraz idziemy? - zadał kolejne pytanie.
- Serio.. - Caroline uniosła jedną brew i spojrzała na niego jak na skończonego idiotę. - Błagam powiedz, że udajesz..
Zdezorientowany Sehun pokręcił przecząco głową, że naprawdę nie ma pojęcia.
- Skośnooki.. Wysil się trochę. Po co u mnie nocujesz? Po co ty i twoi kochani koledzy przyjechaliście do Polski?
- No bo Anastazja wylądowała w szpitalu.. I przylecieliśmy tu za _________(imię przyjaciółki - Chanyeol).
- Oho! - stanęła nagle a ten lekko podskoczył z zaskoczenia. Przyłożyła dłoń do prawego ucha udając, że nie słyszała. - Gdzie wylądowała?
- No w szpitalu..
Caroline roześmiana zaczęła bić mu brawo.
- Sherlocku twoje dedukcja mnie zadziwia! Właśnie tam idziemy. Rusz się - rzuciła i znowu poszła przodem.
Koreańczyk stał i zacisnął pięść, lekko przy tym zgniatając trzymane przez niego kwiaty.
- Ta mała wiedźma.. 



(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)



Kiedy winda się otworzyła wyszliście z niej. Skręciliście w prawo, w lewo, pokonaliście długi korytarz i znowu znaleźliście się przed drzwiami od pokoju gdzie leżała siostra. Złapałaś za zimną klamkę i popchnęłaś ją w dół otwierając drzwi.
- Anastazja rodzice będą.. - zaczęłaś, ale twoje oczy szeroko się otworzyły, gdy nikogo nie było w pokoju. Zniknęło nawet całe łóżko razem z siostrą. - O 16.. - dokończyłaś ciszej. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu jakbyś wierzyła, że może leży w innym miejscu. Ani śladu. W jednej sekundzie odwróciłaś się szturchając zdezorientowanego Chanyeola ramieniem. Wybiegłaś z pokoju popychając mocno drzwi. Usłyszałaś jak Koreańczyk woła za Tobą, lecz ty dalej szybkim krokiem szłaś w kierunku recepcji. Jedyne o czym teraz myślałaś to siostra. Gdzie jest? I co się stało? W głowie miałaś najstraszniejsze scenariusze..
Gdy byłaś już obok recepcji mocno uderzyłaś pięścią w blat powodując, że młoda pielęgniarka aż podskoczyła z wrażenia.
- Chciałabym się dowiedzieć gdzie jest moja siostra! - krzyknęłaś jej w twarz, a kobieta lekko się skrzywiła.
- Chodzi Pani..
- O Anastazję! Chorą na astmę! Jakieś 5 minut temu była jeszcze w sali! Chcę do niej iść! - zacisnęłaś pięść. Ciągle słyszałaś nad uchem głos Koreańczyka, który mówił żebyś się uspokoiła.
- Bardzo mi przykro, ale nie może Pani.. Pani Anastazja zaczęła nagle się dusić i aktualnie została przeniesiona do innej sali. Nie jest to poważne, ale lekarz się nią zajm...
- Skoro dla Pani to nic poważnego, to dlaczego nie mogę tam wejść?! - wybuchnęłaś. Gniewem tuszowałaś ból klatki piersiowej, który pojawił się gdy kobieta powiedziała, że Twoja siostra się dusiła. Zatrzęsły Ci się nogi.
Poczułaś jak ktoś łapię Cię niespodziewanie za ramię. Odwróciłaś się i napotkałaś smutny uśmiech Chanyeola.
Dlaczego nagle zachciało Ci się płakać? Po chwili usłyszałaś jego ciepły głos.
- Chodźmy się może lepiej przewietrzyć. Co ty na to?
Przewietrzyć? Przecież Twoja siostra..
Skinęłaś ledwo zauważalnie głową, iż się zgadzasz.
Szłaś za nim ze spuszczoną głową powstrzymując słone łzy, które tak bardzo chciały spłynąć po Twoim drżącym policzku.
Uszatek co chwilę sprawdzał czy dalej za nim idziesz. Pewnie myślał, że postanowisz jednak wtargnąć do sali gdzie leży siostra. Bałaś się. Okropnie się bałaś, ale co ty mogłaś? Z lekarzami nie wygrasz, a on z tym przewietrzeniem się może miał rację. Może tego Ci było trzeba.
Otworzył przed Tobą drzwi do wyjścia na zewnątrz, ale ty nawet na nie nie zerknęłaś tylko dalej wpatrywałaś się w czubek swoich butów.
Teraz to on szedł za Tobą, lecz nie wiadomo czemu dokładnie wiedziałaś gdzie masz iść. Tak jakbyście myśleli i czuli to samo.
Udaliście się na tyły szpitala. Znajdował się tam mały park i parę pojedynczych ławek. Bez zastanowienia usiadłaś na jednej z nich. On jednak do Ciebie nie dołączył, tylko z dłońmi w kieszeni nad Tobą stał.
Na Twoje kolana zaczęły skapywać łzy, a  ramiona zaczęły niebezpiecznie drżeć..





(Twoja perspektywa - Baekhyun)




- Daleko jeszcze~ - jęknął załamany Byun, który szedł leniwie za Tobą. Wyglądał jakby przez tydzień chodził po pustyni, ale Twoim zdaniem, to ty byłaś tutaj tą poszkodowaną osobą.
- Jak zaraz się nie zamkniesz, to pójdziemy dłuższą drogą - burknęłaś w odpowiedzi, a ten od razu się ożywił. Chyba wiedział, że byłabyś do tego zdolna. - Nie moja wina, że to ty nie chciałeś jechać taksówką - dodałaś.
- Bo jest ładna pogoda na spacer! - wytłumaczył się.
- To co teraz narzekasz?!
Na Twoje szczęście byliście już obok szpitala.
Idąc obok metalowego ogrodzenia, które otaczało budek i niewielki park dookoła niego, poczułaś nagle jak Baekhyun ciągnie Cię za kawałek ubrania.
Zdziwiona na niego spojrzałaś.
Pokazywał palcem w pewne miejsce. Wytężyłaś wzrok i spojrzałaś tam, gdzie Ci kazał. Kiedy ujrzałaś swoją przyjaciółkę z Chanyeolem, którzy wychodzą ze szpitala i udają się na tyły budynku, nad Twoją głową pojawił się wielki znak zapytania.
Co oni robią? - zadałaś sobie pytanie.
Niespodziewanie zostałaś pociągnięta przez Byuna i pobiegliście w stronę parku przy szpitalu. Stając za wielkim drzewem spojrzałaś na niego nie wiedząc o co mu chodzi. Gdy zobaczył twoją minę przewrócił oczami i szepnął.
- Jestem ciekaw co będą robić!



(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)



 Miałaś kompletną pustkę w głowię. Z tego wszystkiego już nawet nie wiedziałaś o czym masz myśleć. Było tego aż tyle.
Na szczęście świeże powietrze pomogło, ponieważ złość Cie opuściła. Chociaż czy aby na pewno na szczęście? Co Ci po tym skoro złość zamieniła się w żal, smutek i gorycz, która coraz bardziej dawała się we znaki?
Zacisnęłaś pięści na swoich kolanach. Zobaczyłaś kątem oka jak przed Tobą kuca przyjaciel i łapie Cię jednocześnie za lodowate dłonie.
- _______.... - szepnął Twoje imię, ale nie wiadomo czemu nie miałaś odwagi na niego spojrzeć. Może dlatego, że włosy zakrywały Twoją mokrą twarz, a nie chciałaś żeby zobaczył Cię w takim stanie. Taką słabą i bezradną. 

- Ja wiem, że chodzi o Anastazję..
Na dźwięk imienia siostry drgnęłaś, a w sercu coś niebezpiecznie zakuło.
- Ale jest coś jeszcze, prawda?
Bijąc się ze swoimi myślami zaprzeczyłaś głową.
- Nie wierzę - odpowiedział od razu. - Powinnaś mi powiedzieć. Jestem w końcu Twoim - tutaj zrobił krótką przerwę i po chwili dodał ze smutkiem w głosie. - przyjacielem..
Nie podobało mu się, że jesteś jego przyjaciółką? Cały czas Ci się tylko zdawało? Cały dzień był dziwny, nic się nie odzywał.. Może zdał sobie sprawę kim dla niego naprawdę jesteś? Może przyjaciółka to za dużo? Może to nad tym tyle myślał?

Starałaś się odgonić od siebie te ponure myśli.
- Proszę.. - usłyszałaś jego błagalny ton. Jego uścisk na Twoich dłoniach się zacisnął.
Nie dałaś już rady.
- No bo Anastazja.. 

- Ja wiem.. - chyba nie chciał, żebyś wypowiadała jej imię.
- Myślałam, że będzie dobrze, ale to mnie przerosło. Rodziców też. Z jednej strony chciałam przy niej zostać i specjalnie przyjechałam do Polski, ale Ci lekarze, badania. To były dwa dni.. Dwa dni, a już chciałam do was wracać. Jestem okropną siostrą... - mówiłaś między napadami płaczu, lecz dalej kontynuowałaś. Z jednej strony z każdym następnym słowem czułaś się jeszcze gorzej, lecz coś w środku chciało mu to wszystko powiedzieć. -  Poza tym będziecie mieć przeze mnie sporo kłopotów. Przyjechaliście tu dla mnie, a macie sto innych ważniejszych rzeczy na głowie..
Przeniosłaś na niego wzrok. Teraz widząc całą Twoją mokrą twarz i lśniące oczy od łez, stał się jeszcze bardziej smutny. Zauważyłaś jak podgryza dolną wargę. 

- Tak się bałam Ci powiedzieć, że chce wyjechać! Że znowu przestaniesz się do mnie odezwać! - rozpłakałaś się na dobre wyrywając dłonie z jego uścisku i próbując opanować swoje łzy. - Już dzisiaj mało się odzywałeś.. To tak bolało! Martwiłam się, że coś zrobiłam.
Spuściłaś znowu głowę w dół i dodałaś szeptem.
- Tak okropnie bolało.. 

- Stanowczo za dużo gadasz.
Wybita z transu nie wiedziałaś co miał na myśli.
Dwoma palcami złapał za twój podbródek i uniósł go tak żebyś na niego spojrzała. Wpatrzona w jego czarne, smutne oczy nie zauważyłaś nawet, jak jego twarz nieznacznie się przybliża. Ostatnie co zobaczyłaś to jego lekki uśmiech. Później nastał tylko błogi spokój i przyjemność spowodowana falą gorąca, która przebiegła po całym twoim ciele.
Czy on mnie właśnie..
Czując jego miękkie, ciepłe usta na twoich, łzy momentalnie przestały lecieć.

Jak on to zrobił?
Na początku chciałaś to przerwać, ale za chwilę zdałaś sobie sprawę, że przecież od dawna tak tego pragnęłaś.
Oddając się chwili, oddając się jemu, zamknęłaś oczy i odwzajemniłaś jego pocałunek, który mówił praktycznie wszystko.
Co będzie z wami dalej?
Po paru sekundach oderwaliście się od siebie a ty, mimo iż był tuż obok Ciebie, to zaczęłaś za nim niewyobrażalnie tęsknić.
Dalej przed Tobą kucał. Wracając do rzeczywistości na twarz wpadły Ci dwa rumieńce.
Zdziwiłaś się, gdy jak gdyby nigdy nic wstał i obdarował Cię uśmiechem. Podał Ci rękę na co ty ją złapałaś. Już wiedziałaś dlaczego był smutny kiedy wypowiedział słowo "przyjaciel".
- Będzie dobrze, tak? - puścił ci oczko. - W końcu jestem obok.
Trzymając się za dłonie jak dzieciaki z podstawówki, skierowaliście się do szpitala.
- Humor poprawiony? - spytał jeszcze upewniając się, mimo iż znał odpowiedź.  

Słysząc jego głos, po karku przebiegły Ci ciarki. Skinęłaś zawstydzona w odpowiedzi głową.
- Mógłbyś mnie tak częściej uciszać. 



(Twoja perspektywa - Baekhyun)
- Zamknij się idioto bo nas usłyszą! - krzyknęłaś szeptem. To w ogóle możliwe?
Stałaś do nich tyłem. Jakoś źle się czułaś z myślą, że podglądasz swoja najlepszą przyjaciółkę. Zobaczyłaś jak Byun się znacząco uśmiecha. Takiej miny to ty u niego jeszcze nie widziałaś.
- Myślę, że są zbyt sobą zajęci - złapał Cię za ramię i popchnął abyś na nich spojrzała.
- Ale nie wypada.. - chciałaś zaprotestować, lecz on był silniejszy.
Otworzyłaś szeroko oczy, gdy mignęła Ci postać swojej przyjaciółki z chłopakiem. Jak szybko zostałaś odwrócona, tak szybko z powrotem stanęłaś do nich tyłem robiąc obrót jak baletnica.
Czy ty dobrze..
- Widziałaś? - spytał rozbawiony Baekhyun unosząc jedną brew. 
Kiwnęłaś zarumieniona głową.
- O-Oni.. P-Przecież.. J-Jak.. - zająknęłaś się, a ten tylko się zaśmiał. Nic nie miał do powiedzenia? Przecież oni się całowali!
- Nie przeszkadza Ci to? - spytałaś niepewnie uspakajając swoje serce.
Zdziwiony na Ciebie spojrzał. Ręce miał założone na piersi.
- Czemu to ma mi przeszkadzać?
Wzruszyłaś ramionami. No właśnie.. Czemu miało mu to przeszkadzać?
- Może lepiej już chodźmy.. - zaproponowałaś i chciałaś już iść, ale ten złapał Cię za rękaw.
- Chyba oszalałaś! W najciekawszym momencie?! - oburzył się.
- Jakim najciekawszym! Nie będę podglądać mojej przyjaciółki! - pociągnęłaś go za ubrania i oddaliliście się tak, żeby was nie usłyszeli.
Musieliście iść naokoło szpitala. No bo co by było, gdyby was zobaczyli jak wchodzicie wejściem od parku? Chociaż.. Widziałaś jak się całowali. Jedna żenująca sytuacja w te czy wewte. Nie masz nic to stracenia.
Skręciliście w lewo i kierowaliście się do głównego wejścia szpitala.
- "Ale mi serce wali!" - krzyknęłaś w myślach.
Stresowałaś się jak przed jakimś strasznie ważnym egzaminem. Co masz zrobić? Co masz powiedzieć?!
Złapałaś się za głowę, a Byun jakby odczytał twoje myśli głośno wybuchnął śmiechem.
- Jak ja jej spojrzę w twarz?!




S: Nareszcie..
T: To dodałyśmy..
S: To był najgorszy rozdział jaki przyszło mi napisać! Nie miałam kompletnie na niego pomysłu, a słowa mi się jak nic nie sklejały.
T: Było by dobrze gdyby tylko Ciebie opuściła wena, ale mnie także opuściła, dlatego Soo bez większego planu pisała ten rozdział :/
S: Dobra, ale na reszcie jest. Przepraszamy was bardzo za tak długą przerwę!
T: Mamy nadzieję, że tym rozdziałem wam to wynagrodziłyśmy C: Nie sprawdzaliśmy błędów. Chcieliśmy jak najszybciej go dodać.
S: Piszcie w komentarzach jak wam się podobało!
T: Aha! I polecamy śledzić nas na google+. Jak mogliście już zobaczyć, praktycznie nie wchodzimy na naszego fb.
S: Dokładnie. No nic, to na tyle. Czekajcie na następny rozdział!
T: Pa, pa! ♥





10 komentarzy:

  1. Nareszcie! Tyle czekania, ale opłaciło się ^^.
    Rozdział genialny. Yeol ją pocałował. No, w końcu! Ale ja i tak najbardziej czekam na pocałunek z Baekiem. + wątek z Sehunem zawsze mnie rozwala humorem XD.
    Oczywiście czekam na następny. Nie przejmujcie się brakiem weny. Każdemu się zdarza.
    Hwaiting! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. T: Jak Soo dała mi przeczytać ten moment z pocałunkiem w szkole to usiadłam na ziemi i zaczełam przytulać krzesło XD ;-; [*]

      Usuń
  2. Jak zobaczyłam, że dodałyście rozdział miałam taki zaciesz :D Aaach, ten pocałunek ♥ Rozdział genialny jak wszystkie ☺ Mogłoby być trochę więcej perspektywy Sehun'a i Caroline ☺ Ślę duuuużo weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥ Hwaiting! ♥~
    Zapraszam również na mojego bloga:
    http://mylittledreamsmylittleworld.blogspot.com/ ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. S: W następnym rozdziale już postaram się dodać więcej Caroline jak i Sehuna :3

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju jaki cudny ten rozdział, zresztą jak każdy inny. Życzę weny i pozdrawiam. Hwaiting.☺

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto bylo czekac :3 omg omg omg *.* pocałowali sie *.* swietny rozdzial :3 weny zycze ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Ochooochooo... Jaki Chanyeol xD nareszcie ją pocalował :D jeszcze tylko Baek i moge umrzec w spokoju XD czekam niecierpliwie na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham kocham kocham ♥♥♥
    Chanyeol nareszcie *-* Czas na ciebie Beakhyun ^^
    Czekam na następny. Pa :*

    OdpowiedzUsuń
  8. S: Ahahahaha, coś widzę, że wszyscy czekacie na Byuna :D Na niego jeszcze przyjdzie czas! Spokojnie!

    OdpowiedzUsuń