sobota, 24 maja 2014

Rozdział 7 - Powrót zboczeńca

(perspektywa przyjaciółki - Chanyeol)







Otworzyłaś zaspane oczy. Powoli przyzwyczajałaś wzrok do światła panującego w pokoju. Poczułaś jak ciężko Ci się oddycha. Położyłaś rękę na czole i ściągnęłaś z niego białą, wilgotną szmatkę, która prawdopodobnie służyła jako okład. Westchnęłaś i podparłaś się rękami o łóżko.
- Czyli faktycznie jestem chora..
- No nareszcie zauważyłaś.
W drzwiach stanął uśmiechnięty Chanyeol z tacą pełną owoców.
- Na razie to powinno Ci wystarczyć.. - położył jedną z misek na stolik obok łóżka w którym leżałaś. _________ (imię przyjaciółki) i parę chłopaków poszło po leki do apteki.
Usiadł na twoim łóżku a ty lekko się zarumieniłaś. Widząc twój wzrok zachichotał.
- Nie zrzucisz mnie z łóżka jak Luhan, prawda?
Zaprzeczyłaś. Chciałaś powoli wstać, lecz ten Cię powstrzymał łapiąc twój nadgarstek. Popatrzałaś na niego zdziwiona.
- A ty gdzie się niby wybierasz?
- Czemu mnie nie obudziłeś? - zignorowałaś jego pytanie zerkając gniewnie. Ignorowałaś nawet jego dotyk, który przyprawiał o bicie serca.
- Tak słodko spałaś, po co niby miałem Cię budzić?
Puścił twoją rękę. Speszona objęłaś poduszkę.
- Dawno poszli?
- Myślę, że zaraz powinni wrócić.
- Ale to i tak!
- Żadne "ale"!
Wstał i podszedł do drzwi.
- Masz wyzdrowieć! Żeby być na imprezie!
Czy dobrze usłyszałaś? Powiedział "impreza"?. Zaciekawiłaś się.
- Na czym mam być?
- Słyszałaś. - dodał roześmiany.
- Powtórz~~
Radosny otworzył drzwi i powoli wyszedł z pokoju rzucając jeszcze parę słów.
- Dowiesz się jak wyzdrowiejesz. A teraz muszę lecieć, wrócę potem z niespodzianką.
Wyszedł. Spojrzałaś na owoce stojące na stoliku. Wzięłaś do ręki pomarańczę i zaczęłaś ją obierać. Ten chłopak był chodzącą zagadką. Zastanawiałaś się, czy kiedykolwiek dowiesz się co on ma w tej głowie. Włożyłaś kawałek pomarańczy do buzi, a kwaskowaty smak rozszedł się po twoim języku.
- A mówią że to kobiet nikt nie zrozumie.





(Twoja perspektywa - Luhan)



- JESTEŚMY!!
Wykrzyczałaś od razu gdy weszłaś do dormu EXO. Rozebrałaś się z płaszcza i pobiegłaś na piętro zostawiając chłopaków w tyle. Chciałaś jak najszybciej być przy przyjaciółce i podać jej leki które kupił Suho. Poczułaś jak ktoś szturcha Cię ramieniem.
- A ty gdzie idziesz? - zapytałaś Chanyeola biegnącego do drzwi wejściowych.
- Potem wam powiem!
Reszta zespołu, która słysząc że przyszliście wyszła z salonu i powoli wchodziła na drugie piętro.
- Gdzie on tak pobiegł?
Wzruszyli ramionami i pokiwali głowami na znak że nie wiedzą.
Pokonałaś ostatnie stopnie od schodów i wparowałaś szczęśliwa do pokoju gdzie leżała _________.
- Wróciliśmy!
Ujrzałaś jak uśmiechnięta przyjaciółka siedząca na łóżku wpychała sobie kolejny kawałek pomarańczy w buzię.
- I jag byhło? - powiedziała, ledwo połykając owoc. Wzięłaś mały taborecik i usiadłaś przy niej.
- Chłopaki kupili Ci wszystko co potrzebne abyś wyzdrowiała.
Zaczęłaś jej pokazywać wszystkie małe i większe pudełeczka.
- To bierzesz dzisiaj.. To jutro rano.. A to na gorączkę!
Przystawiałaś jej kolejne opakowania pod nos.
- No dobra dobra! - zabrała wszystkie leki i włożyła do reklamówki z logiem apteki.
- A i trzeba zadzwonić do rodziców żeby przysłali nam pieniądze. Musimy potem im za wszystko oddać.
- To oczywiste.
- Zadzwonimy dzisiaj wieczorem.
Skinęła głowa na znak że się zgadza. Po chwili weszła cała jedenastka ledwo mieszcząc się w pokoju. Z każdej strony leciały pytania. "Jak się czujesz?", "lepiej Ci?", "boli Cię coś?". Widziałaś jak ona z lekkim zażenowaniem odpowiadała na wszystko.
- Dobra. - wstałaś z taboretu. - Pójdę do kuchni, przygotuję kolację i podam Ci leki.
Blondynka nie miała żadnych sprzeciwów.
- Ja też idę!
- I ja!
- I tak idziemy wszyscy! - krzyknął D.O. - A ty śpij. - rzucił przyjaźnie w stronę ________.
Skinęła głową i położyła głowę na miękkiej poduszce.
Po cichu wyszliście z pokoju.






(perspektywa Chanyeola)






- Co to ma być za ulica!? W życiu o takiej nie słyszałem!
Chanyeol krzyczał na całą okolice czytając coś z małej, żółtej karteczki. Widniała na niej ulica i numer telefonu. Mijając fanki które prosiły go o autograf błądził wzrokiem bo tabliczkach prowadzących na poszczególne ulice.
- Przepraszam.. - zaczepił starszą kobietę. - Czy wie może pani gdzie jest to miejsce? - podał jej kartkę.
Założyła okulary na swój mały nos i przeczytała napis widniejący na papierze.
- Ah! Musisz cofnąć się 50 metrów i skręcić w lewo.
- Dziękuję bardzo!
Krzyknął i zawrócił biegnąc. Zauważając małą uliczkę szybko w nią wbiegł. Droga powoli się rozszerzała. Stanął przy małej budce z naleśnikami. Rozglądał się jak małe dziecko które przed chwilą zgubiło mamę. Poczuł jak ktoś stuka palcem o jego ramię.
- Chanyeol oppa?
Słysząc swoje imię wypowiedziane melodyjnym głosem gwałtownie się odwrócił. Na widok dwóch osób od razu się uśmiechnął.
"Będą wniebowzięci" - pomyślał szczęśliwy.






(Twoja perspektywa - Luhan)






 Otwierałaś i zamykałaś wszystkie szafki znajdujące się w kuchni.
- Tu nie.. Tu też nie ma.. Dalej nie.. MAM!
Zadowolona z siebie wyciągnęłaś tacę do krojenia. Położyłaś ją na beżowym blacie. Chłopcy przyglądali Ci się z zaciekawieniem. Rozejrzałaś się dookoła siebie.
- Gdzie są zakupy które zrobiliśmy w drodze powrotnej.
- Zaraz przyniosę! - Sehun krzyknął i pobiegł do auta przed dormem.
Podciągnęłaś rękawy i spięłaś włosy w roztrzepany kucyk. Kai podparł się rękami o blat.
- Co masz zamiar ugotować?
Uśmiechnęłaś się tajemniczo.
- Zobaczycie jak już to zrobię.
- Znasz koreańską kuchnie? - Luhan wydawał się zdziwiony.
- Oby to się dało jeść. - dodał Tao.
Reszta EXO tylko zrobiła ciche "Uuuuuuuu~~".
Zapulsowała Ci żyłka. Wypchnęłaś chłopaka z kuchni. Nie słuchałaś nawet jego krzyków, że chce zostać.
Maknae trzymał w rękach dwa pełne worki na zakupy. Wyrzucił wszystko na blat. Poukładałaś żywność tak, aby było Ci wygodnie sięgać do produktów których potrzebowałaś. Te niepotrzebne schowałaś do srebrnej lodówki.
Zerknęłaś na chłopaków, którzy dalej patrzyli na twoje poczynania. Obrzuciłaś ich wzrokiem.
- Na co czekacie? Wynocha mi stąd!
- Ale! - zaczął Chen ale nie dokończył.
- Nie ma "ale"! Idźcie pograć w jakąś grę albo coś!
Wypchnięci do salonu obrażeni usiedli na kanapie i włączyli jakąś dramę.
- Wygonić nas z własnej kuchni...
...
Wkładałaś właśnie woreczek z ryżem do maszyny, która miała go idealnie ugotować. Odmierzając dokładnie wodę, zamknęłaś pokrywkę, i zaczęłaś kroić warzywa na tacy. Nuciłaś melodię jednej z ich piosenek.. Gdy Luhan pożyczył Ci mp3 spałaś w nocy chyba dwie godziny. Nie myślałaś, ale każda z ich piosenek przypadła Ci do gustu.
- To było oczywiste.. - powiedziałaś cicho sama do siebie - Zboczeńcy zawsze wiedzą jak trafić do serca dziewczyn.
Zaśmiałaś się na własne słowa. Oblizałaś swoje palce zlizując z nich smak marchewki.
- Pasta.. Pasta.. - nurtowałaś wzrokiem swoje miejsce pracy. Gdy już znalazłaś pastę z papryczek chili zdałaś sobie sprawę że zapomniałaś o ważniejszej rzeczy.
- Jeszcze paproć! - rzuciłaś się do garnka na kuchence w której moczyły się pędy. Szybko je wyciągnęłaś i pokroiłaś. Zaczęłaś wyliczać.
- Marchewka, paproć, sałatka, korzeń rozwaru.. Chyba wszystko! Wyciągnęłaś żaroodporne miseczki i wlałaś do nich rozgrzany olej roślinny. Wyciągając gotowy ryż włożyłaś 1/4 do 14 misek. Ułożyłaś w nich kolejno wszystkie rzeczy które przygotowałaś. 
- Pędy, marchew.. Oczywiście mięso! Przy nich pewnie mięso to podstawa..
Podgrzałaś naczynia z jedzeniem i na wierzchu każdej porcji położyłaś żółtko jajka, posypałaś sezamem i dodałaś pastę chili.
Wszystko już gotowe położyłaś na srebrnej tacy i ułożyłaś na długim stole w jadalni. Zadowolona z siebie zawołałaś chłopaków i przyjaciółkę.
- Chodźcie! Skończyłam robić jedzenie!
Całe EXO pojawiło się błyskawicznie szybko. Zdałaś sobie sprawę, że pewnie gdy usłyszeli słowo "jedzenie" omal się nie pozabijali żeby być pierwsi przy stole. Wszyscy patrzeli na miski i delektowali się zapachem panującym w pomieszczeniu. Twoja przyjaciółka powoli weszła do jadalni.
- Wohoo! - krzyknęła zadowolona i usiadła obok Ciebie. - Nie potrzebne mi lekarstwa jak mam tu takie pyszności!
No tak.. Ona też uwielbiała jeść. Zaśmiałaś się. Wszyscy życzyli sobie smacznego i pośpiesznie zaczęli jeść to co przyrządziłaś.
Po zaledwie dziesięciu minutach wszyscy byli już pełni. Położyłaś łokcie na stole, splotłaś swoje dłonie i oparłaś o nie brodą. Spojrzałaś triumfalnie na Tao.
- I co? Jadalne?
Chłopak zrobił naburmuszoną minę.
- Skąd wiedziałaś jak zrobić Bibimbap? - Lay popijał jedzenie wodą.
- Trochę się uczyłam zanim tutaj przyjechałam.
- Czyli postanowione. - Kai odsunął się trochę od stołu i zaczął się huśtać na krześle. - Od dzisiaj ty nam gotujesz a nie D.O.
- Jestem za! - Baekhyun podniósł rękę. - Zawsze jego dania są spalone!
- A mi smakują! - Chen się zaśmiał. 
D.O powoli wstał i podszedł do przyjaciela który skrytykował jego kuchnie. Objął go za szyję tak że ten zaczął wołać o powietrze.
- Coś mówiłeś?
Ten, cały czerwony tylko zaprzeczył głową.
- Jakbym śmiał!
D.O miał już coś powiedzieć, usłyszeliście jak ktoś wchodzi do domu.
- Wróciłem! 
Głos Chanyeola rozniósł się po całym dormie.
- Chodźcie szybko!
Zrobiliście tak jak was poprosił. Wszyscy rzuciliście się do drzwi z jadalni i kuchni.
- Gdzieś ty był tak dług... - wolny już Baekhyun chciał rzucić się z pięściami na kolegę, lecz się powstrzymał.
Obok chłopaka stały dwie koreanki. Bardzo ładnie koreanki. To była jedyna myśl jaka chodziła Ci teraz po głowie. Dziewczyny miały dwie torby na kółkach. Dopiero teraz je rozpoznałaś. Spotkałaś je wcześniej obok apteki oskarżając o kradzież toreb. Zerknęłaś na chłopaków którzy się w nie wpatrywali jak w obrazek.
- Znalazłem nam stylistki!
Cisza wypełniła wszystkie ściany. Schyliłaś się trochę to zdezorientowanej przyjaciółki by coś jej powiedzieć na tyle głośno, żeby wszyscy to usłyszeli.
- Mówiłam że to zboczeniec. - wzruszyłaś ramionami i wróciłaś do kuchni. 








T: Ostatnio coś późno wstawiasz rozdziały..
S: 19 to późno?
T: DLA MNIE TAK!
S: Nie mam czasu wcześniej.. Dzisiaj ledwo co go napisałam xD
    A właśnie! Gdyby rozdział nie pojawił się w sobotę (a może się tak kiedyś         zdarzyć) wyjdzie on w niedziele.
T: Jak nie będzie w jakimś tygodniu rozdziału od razu wam napiszemy ^.^
S: Chyba że nie będzie internetu... Tornado, burza piaskowa, grad..
T: W taką pogodę?
S: .... *zastanawia się* TAK!
T: No dobra.. *poprawia się* Napiszemy informację o braku rozdziału tylko           wtedy, gdy nie będzie tornada, burzy piaskowej i gradu.. Lepiej?
S: Lepiej :3



1 komentarz:

  1. Dwie koreanki? Bardzo ładne koreanki? Nieee~~ Ja tam swoje wiem! Na pewno są złodziejkami i wszystkich pozabijają >.< Wspomnicie moje słowa >.< A poza tym to rozdział szalenie ciekawy c;

    OdpowiedzUsuń